- Nie jestem pewna czy dalej chce to ciągnąć.- powiedziałam cicho na co blondynka westchnęła. Podparła się na ręce dzięki czemu mogła na mnie patrzeć lekko z góry.
- Dlaczego?- zapytała na co wzruszyłam ramionami. Muszę przyznać, że wczorajszy wieczór był naprawdę przyjemny i jeszcze ten pocałunek w domu chłopaków. Na szczęście Kels o nim na razie nie wiedziała i niech tak lepiej zostanie.
- Czuję się trochę podle, nie lubię się bawić czyimiś uczuciami.- odpowiedziałam podnosząc się do pozycji siedzącej.
- Przypomnę ci, że on bawił się twoją psychiką.- burknęła i po chwili również podniosła się i usiadła na przeciwko mnie.
- Wiem, ale przecież miał powód tak?
- Jezu Sky! Ogarnij się ty też masz powód tak? On obwiniał twoją matkę o rozpad jego rodziny to dlaczego ty nie może obwiniać jego ojca o rozpad twojej rodziny?!- odwarknęła na moją odpowiedź przy okazji dając wyraźny nacisk na słowo twojej.
- Nie na tym to wszystko polega! Jeśli ja się zemszczę na nim, on potem za to się zemści i co ja znowu będę się też mścić?! To będzie jak jakieś pieprzone kółko, wykończymy się wreszcie nawzajem.- odparłam już trochę zła na blondynkę. Rozumiem, ze próbuje mi pomóc, ale Luke nie wygląda na chłopaka, który łatwo odpuszcza co również w pewien sposób udowodnił. Przyszłość teraz zależy ode mnie, jeśli dam spokój może jakoś wszystko się ułoży, ale jeśli będę się mścić to to wszystko będzie trwało cały czas aż wreszcie zniszczy i fizycznie i psychicznie któregoś z nas lub któryś z naszych bliskich zostanie ranny.
Nie dziękuje.- A nie pomyślałaś, że może on też teraz gra?- zapytała na co zmarszczyłam brwi.
- Nie rozumiem.
- Chodzi mi o to, a co jeśli ona dalej się mści? Co jeśli tak naprawdę jeszcze nie odpuścił tylko próbuje się bardziej do ciebie zbliżyć by potem uderzyć ze zdwojoną siłą?- niebieskooka wyjaśniła mnie swoją teorię na co się zaśmiałam.
- Kelsey, zrób coś dla mnie i oglądaj mniej telewizji okay?- odparłam na co ta przewróciła oczami.
Resztę dnia spędziłyśmy na plotkowaniu, dobra- ona gadała, a ja słuchałam. Już się do tego przyzwyczaiłam. Udawałam, że bardzo interesuje mnie życie miłosne Kendall Jenner* i od czasu do czasu rzucałam krótkie "naprawdę?"albo "o boże nie wierzę!" lub "żartujesz!", żeby wyglądać na bardziej wiarygodną, ale w moim umyśle ciągle krążyły jej słowa.
***
Siedziałam w swoim pokoju bezsensownie krążąc po internecie gdy dobiegł mnie dźwięk mojego telefonu. Zmarszczyłam brwi gdy na wyświetlaczu spostrzegłam nieznajomy mi numer. Z lekkim wahaniem nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Sky?
- Kto mówi?- zmarszczyłam brwi gdyż usłyszałam znajomy głos lecz nie mogłam go przypasować do żadnej osoby.
- Calum.- odpowiedział, a ja mogę przysiąc, że mimo, że go nie widzę to chłopak przewrócił oczami.
- Calum? Coś się stało?- zapytałam od razu podnosząc się do pozycji siedzącej. Byłam lekko zaniepokojona, no bo cóż, Calum do mnie zadzwonił co się często nie zdarza. I to chyba powinien być wystarczający powód prawda?
- Czy mogłabyś powiedzieć coś co nie jest pytaniem?- teraz to ja przewróciłam oczami- Mam wspaniałe wieści!
- Wspaniałe wieści?
- Pytania Parker.- mruknął zirytowany, ale po chwili znowu wrócił mu humor.- Luke startuje w dzisiejszych wyścigach!
I gdzie tu dobre wieści?
- A mówisz mi to ponieważ..?
- Przecież to logiczne! Przyjdziesz prawda?- robi się coraz dziwniej. Dlaczego Calum dzwoni do mnie w sprawie wyścigów? Coś mi tu nie gra. A poza tym ciekawi mnie to, że pomimo wypadku Luke postanowił dzisiaj się ścigać. Cóż odpowiedzi na te pytania mogę zdobyć tylko w jeden sposób i gdy tylko o nim pomyślę mam ochotę skoczyć z mostu.
- Okay, niech ci będzie.
- Super! Podjadę po ciebie za piętnaście minut.- odpowiedział i zaraz się rozłączył.
Sprawdziłam godzinę, która wskazywała dwudziestą pierwszą dwanaście. Podeszłam do szafy wyciągając z niej ciemne dżinsy, białą koszulkę z napisem "I'm princess bitch" i bordową bluzę. Przebierając się zastanawiałam się jak wyjaśnić mojemu ojcu, który siedzi na dole moje nagłe wyjście.
Zostawiłam u Kelsey telefon.
Muszę się przewietrzyć.
Muszę się spotkać z mamą.
Będę nocować u Kelsey.
Ugh.
To ostatnie zdecydowanie odpada bo musiałabym wziąć torbę z ciuchami. Pomysł z mamą powinnam od razu wykreślić bo prędzej krowy zaczną latać niż mój ojciec w to uwierzy, a z telefonem mnie widział jak wróciłam bo dzięki niemu próbowałam uniknąć rozmowy z nim.
Okay Sky, więc idziesz się przewietrzyć.
Zeszłam powoli na dół próbują przy okazji unormować jakoś moje tętno. Skierowałam się do salonu w którym aktualnie znajdował się mój ojciec, za nim weszłam wzięłam jeszcze głęboki oddech.
- Tato?- zapytałam mężczyznę, który uporczywie wpatrywał się w ekran telewizora śledząc uważnie rozgrywający się mecz.
- Tak?- zapytał, ale jego wzrok wciąż był utkwiony w poruszającym się obrazie.
- Muszę się przewietrzyć. Idę się przejść.- oznajmiłam spokojnie, ale i tak moja wypowiedź przykuła jego uwagę.
- O tej godzinie?- zapytał marszcząc czoło i spoglądając na zegarek.
- Nie potrafię zasnąć, a spacer dobrze mi zrobi.- wysiliłam się na lekki uśmiech.
- Wszystko dobrze?- zapytał nie zmieniając swojego wyrazu twarzy.
- Tak, naprawdę. Po prostu potrzebuję świeżego powietrza.- powtórzyłam po raz kolejny.
- No dobrze.- westchnął zrezygnowany.- Tylko nie wracaj za późno.
- Jasne. Pa.- opowiedziałam i ruszyłam do drzwi. Zabrałam z komody klucze do domu i gdy wyszłam na zewnątrz zamknęłam je dokładnie.
Ruszyłam przed siebie ponieważ nie miałam ochoty by tato przyuważył podjeżdżającego pod dom Calum'a. Spacer autem? Na bank zacząłby podejrzewać, że coś kręcę.
Przystanęłam kiedy zauważyłam nadjeżdżające auto. Kierowca zatrzymał się przy mnie, a kiedy szyba lekko się opuściła mogłam zobaczyć twarz szczerzącego się Calum'a.
- Podwieźć gdzieś panią?- zapytał poruszając dziwnie brwiami na co wywróciłam tylko oczami i obchodząc samochód usiadłam na miejscu pasażera. Gdy tylko zapięłam pasy chłopak ruszył.
- Dlaczego Luke się dzisiaj ściga?- zapytałam bruneta nie owijając nic w bawełnę.
- Bo są wyścigi?- odpowiedział jakby moje pytanie było najgłupszym pytaniem jakie istnieje na świecie.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi.- warknęłam trochę za ostro w jego stronę.- Całkiem nie dawno leżał w szpitalu przez te pieprzone wyścigi i dzisiaj znowu chcę się ścigać? Dlaczego?- zapytałam po raz kolejny spoglądając na niego, ale Hood tylko pokręcił jakby zrezygnowany głową.
- Sam chciałbym wiedzieć.
Wysiadłam z samochodu i powoli rozejrzałam się dookoła wzrokiem szukając któregoś z chłopaków. Niestety z niepowodzeniem.
- Chodź.- powiedział Calum i pociągnął mnie za rękę w nieznanym mi kierunku. Mijaliśmy masę ludzi i wszyscy dziwnie się na nas gapili. Może to przez nieznaną mi jakąś sytuację, a może przez to, że brunet ciągnął mnie nie zwracając w ogóle uwagi na otaczający nas tłum i co chwilę na kogoś wpadaliśmy.
Mam nadzieję, że chodzi o to drugie.
Zeszłam powoli na dół próbują przy okazji unormować jakoś moje tętno. Skierowałam się do salonu w którym aktualnie znajdował się mój ojciec, za nim weszłam wzięłam jeszcze głęboki oddech.
- Tato?- zapytałam mężczyznę, który uporczywie wpatrywał się w ekran telewizora śledząc uważnie rozgrywający się mecz.
- Tak?- zapytał, ale jego wzrok wciąż był utkwiony w poruszającym się obrazie.
- Muszę się przewietrzyć. Idę się przejść.- oznajmiłam spokojnie, ale i tak moja wypowiedź przykuła jego uwagę.
- O tej godzinie?- zapytał marszcząc czoło i spoglądając na zegarek.
- Nie potrafię zasnąć, a spacer dobrze mi zrobi.- wysiliłam się na lekki uśmiech.
- Wszystko dobrze?- zapytał nie zmieniając swojego wyrazu twarzy.
- Tak, naprawdę. Po prostu potrzebuję świeżego powietrza.- powtórzyłam po raz kolejny.
- No dobrze.- westchnął zrezygnowany.- Tylko nie wracaj za późno.
- Jasne. Pa.- opowiedziałam i ruszyłam do drzwi. Zabrałam z komody klucze do domu i gdy wyszłam na zewnątrz zamknęłam je dokładnie.
Ruszyłam przed siebie ponieważ nie miałam ochoty by tato przyuważył podjeżdżającego pod dom Calum'a. Spacer autem? Na bank zacząłby podejrzewać, że coś kręcę.
Przystanęłam kiedy zauważyłam nadjeżdżające auto. Kierowca zatrzymał się przy mnie, a kiedy szyba lekko się opuściła mogłam zobaczyć twarz szczerzącego się Calum'a.
- Podwieźć gdzieś panią?- zapytał poruszając dziwnie brwiami na co wywróciłam tylko oczami i obchodząc samochód usiadłam na miejscu pasażera. Gdy tylko zapięłam pasy chłopak ruszył.
- Dlaczego Luke się dzisiaj ściga?- zapytałam bruneta nie owijając nic w bawełnę.
- Bo są wyścigi?- odpowiedział jakby moje pytanie było najgłupszym pytaniem jakie istnieje na świecie.
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi.- warknęłam trochę za ostro w jego stronę.- Całkiem nie dawno leżał w szpitalu przez te pieprzone wyścigi i dzisiaj znowu chcę się ścigać? Dlaczego?- zapytałam po raz kolejny spoglądając na niego, ale Hood tylko pokręcił jakby zrezygnowany głową.
- Sam chciałbym wiedzieć.
***
Wysiadłam z samochodu i powoli rozejrzałam się dookoła wzrokiem szukając któregoś z chłopaków. Niestety z niepowodzeniem.
- Chodź.- powiedział Calum i pociągnął mnie za rękę w nieznanym mi kierunku. Mijaliśmy masę ludzi i wszyscy dziwnie się na nas gapili. Może to przez nieznaną mi jakąś sytuację, a może przez to, że brunet ciągnął mnie nie zwracając w ogóle uwagi na otaczający nas tłum i co chwilę na kogoś wpadaliśmy.
Mam nadzieję, że chodzi o to drugie.
Powoli zaczęliśmy się zbliżać do miejsca w którym stał Ashton. Kiedy podeszliśmy do niego chłopak przywitał się z Calum'em, ale kiedy dostrzegł moją postać zmarszczył brwi.
- Hood, czy możesz mi powiedzieć co ona tu robi?- zapytał przenosząc swój wściekły wzrok na mojego towarzysz.
- Dobrze wiesz idioto.
- Luke cie zabije.- oparł Irwin.
- Trudno.- mruknął Calum i odwrócił się w moim kierunku, już chciałam coś powiedzieć kiedy jego wzrok przeniósł się za mnie, a jego mina zrzedła. Przełknęłam powoli ślinę i odwróciłam się do tyłu napotykając przy okazji rozwścieczony wzrok Luke'a.
- Czy ktoś może mi wyjaśnić co ona tu do cholery robi?
- Na mnie nie patrz.- odparł Ashton.
- Calum?- zapytał blondyn na co ten tylko spuścił wzrok.
- Sama chciałam przyjechać.- odezwałam się pierwsza przy okazji ściągając wzrok wszystkich na siebie.
- Co?- zapytał Luke, trochę nie dowierzając moim słowom. Cóż, sama nie wierzyłam w to co mówię, więc co się dziwić?
- Sama chciałam tu przyjechać.- powtórzyłam i uśmiechnęłam się do niego. Blondyn nie czekając na kolejne słowa wydobywające się z moich czy jego przyjaciół ust załapał mnie za rękę i odciągnął od samochodu przy którym staliśmy.
- Dlaczego chciałaś tu przyjechać?- zapytał na co ja przewróciłam oczami.
Nie chciałam.
- A dlaczego ty chcesz się ścigać?- skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej i patrzyłam jak gniew w jego oczach rośnie.
- Jestem dużym chłopcem i mogę robić co chcę.
- Cóż a ja jestem dużą dziewczynką i również mogę robić co chcę, czy ci się to podoba czy nie.- odparłam próbując wytrzymać jego spojrzenie, ale zaraz tego pożałowałam gdy Luke przycisnął mnie do ściany.
- Pytam ostatni raz. Dlaczego. Przyjechałaś.- wycedził przez zaciśnięte zęby.
- A dlaczego ty chcesz się ścigać? Luke do cholery! Niedawno leżałeś w szpitalu przez ściganie się i co? Nie robi to na ciebie wrażenia?! Możesz zginąć!- krzyknęłam i odepchnęłam od siebie zszokowanego moim nagłym wybuchem blondyna.
- A może chcę zginąć? Co mam do stracenia?- spojrzał na mnie, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Może nie wiedziałam co ma do stracenia, ale wiedziałam jedno.
Na pewno nie chciałam, żeby zginął.
- Hood, czy możesz mi powiedzieć co ona tu robi?- zapytał przenosząc swój wściekły wzrok na mojego towarzysz.
- Dobrze wiesz idioto.
- Luke cie zabije.- oparł Irwin.
- Trudno.- mruknął Calum i odwrócił się w moim kierunku, już chciałam coś powiedzieć kiedy jego wzrok przeniósł się za mnie, a jego mina zrzedła. Przełknęłam powoli ślinę i odwróciłam się do tyłu napotykając przy okazji rozwścieczony wzrok Luke'a.
- Czy ktoś może mi wyjaśnić co ona tu do cholery robi?
- Na mnie nie patrz.- odparł Ashton.
- Calum?- zapytał blondyn na co ten tylko spuścił wzrok.
- Sama chciałam przyjechać.- odezwałam się pierwsza przy okazji ściągając wzrok wszystkich na siebie.
- Co?- zapytał Luke, trochę nie dowierzając moim słowom. Cóż, sama nie wierzyłam w to co mówię, więc co się dziwić?
- Sama chciałam tu przyjechać.- powtórzyłam i uśmiechnęłam się do niego. Blondyn nie czekając na kolejne słowa wydobywające się z moich czy jego przyjaciół ust załapał mnie za rękę i odciągnął od samochodu przy którym staliśmy.
- Dlaczego chciałaś tu przyjechać?- zapytał na co ja przewróciłam oczami.
- A dlaczego ty chcesz się ścigać?- skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej i patrzyłam jak gniew w jego oczach rośnie.
- Jestem dużym chłopcem i mogę robić co chcę.
- Cóż a ja jestem dużą dziewczynką i również mogę robić co chcę, czy ci się to podoba czy nie.- odparłam próbując wytrzymać jego spojrzenie, ale zaraz tego pożałowałam gdy Luke przycisnął mnie do ściany.
- Pytam ostatni raz. Dlaczego. Przyjechałaś.- wycedził przez zaciśnięte zęby.
- A dlaczego ty chcesz się ścigać? Luke do cholery! Niedawno leżałeś w szpitalu przez ściganie się i co? Nie robi to na ciebie wrażenia?! Możesz zginąć!- krzyknęłam i odepchnęłam od siebie zszokowanego moim nagłym wybuchem blondyna.
- A może chcę zginąć? Co mam do stracenia?- spojrzał na mnie, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.
Może nie wiedziałam co ma do stracenia, ale wiedziałam jedno.
Na pewno nie chciałam, żeby zginął.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
*Jeśli chodzi o Kendall to gdyby ktoś odebrał to jako obrazę czy coś to nie o to mi chodziło. Nie mam nic do niej.
Tak, wiem, wróciłam do żywych z nowym rozdziałem! Tęskniłam za wami! Mam nadzieję, ze nie zapomnieliście o mnie :)
Za niedługo koniec roku szkolnego (nareszcie! witajcie wakacje), ale to jeszcze cały jedne miesiąc T.T
Następny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu w sobotę/niedzielę.
Luke ma coś do stracenia. Mianowicie Sky.
OdpowiedzUsuńLuke ma coś do stracenia. Mianowicie Sky.
OdpowiedzUsuńJezu, Luke! On do reszty zwariował?! Mam nadzieję, że chodzi o coś więcej niż wyścig. Inaczej by się chyba aż tak nie denerwował, że Sky przyszła.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy widziałaś mój komentarz pod poprzednim postem, więc mówię raz jeszcze: Hej!
Lusia
pewnie, że widziałam! hej! :)
UsuńWszystkiego najlepszego x
Dzięki :)
UsuńJzjzkzjsmzosks nareszcie tak bardzo tęskniłam ziskmsks rozdział świetny ❤
OdpowiedzUsuńKocham cię i pozdrawiam ❤
Czekałam na ten rozdział dwa miesiące i nie żałuję. Nie jestem jakoś tam przygnębiona, że miałaś taką przerwę. Rozumiem Cię. Pisanie blogów jest przyjemnością, ale jest też trudny. Wymaga czasu, weny. Życzę Ci ich. Powodzenia. xx
OdpowiedzUsuńJej nowy rozdzial :D Naprawde dziekuje ze piszesz :*
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zawsze ;) tylko ta końcówka... Luke jest głupi i tyle, bo ma wiele do stracenia.
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
Przeczytałam wczoraj wszystkie rozdziały naraz i jestem zrozpaczona bo nie wiem jak to wszystko się skończy.. ;( napisz kolejny pliiis czekam :)
OdpowiedzUsuńCudowny. Kiedy następny??
OdpowiedzUsuń"Następny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu w sobotę/niedzielę"
OdpowiedzUsuńWszystko fajnie tylko troche dlugo trwa ten twoj przyszly tydzien
Opowiadanie jest cudowne :3 nexxxxt dawaj! :*