czwartek, 21 sierpnia 2014

Rozdział 3

Jęknęłam głośno, przewracając się na drugi bok i przykrywając głowę poduszką. Promienie słoneczne, które uporczywie dostawały się do mojego pokoju dotarły do moich źrenic oślepiając je. Czy ja się do cholery kiedykolwiek nauczę aby wieczorem zaciągnąć rolety?
Otworzyłam delikatnie prawe oko powoli się przyzwyczajając do panującego w moim pokoju światła, by po chwili otworzyć również drugie. Mrugnęłam parę razy aby moje źrenice wróciły do normalnych rozmiarów i przeciągnęłam się. Chwyciłam mój telefon z szafki nocnej by spojrzeć na godzinę. 06:34. Odrzuciłam telefon z powrotem na szafkę i przeciągnęłam się odrzucając kołdrę na bok. Na pewno w tej chwili każdy normalny człowiek wyśmiałby mnie i kazał zamknąć w psychiatryku, bo kto normalny wracając z imprezy o trzeciej nad ranem wstaje w pół do siódmej. Ja miałam tylko jeden powód. Bieganie. Biegam od kont pamiętam, zawsze gdy miałam jakiś problem, albo musiałam się odstresować wymykałam się rano z domu by pobiegać. No bo co może być lepszego na zapomnienie o problemach niż porządny wysiłek fizyczny? Chyba nic. A ja właśnie miała w tej chwili jeden mały, albo raczej duży problem. Był nim wysoki arogancki idiota o imieniu Luke. 
Weszłam do łazienki zrzucając z siebie piżamę, która składała się z majtek i za dużej koszulki i weszłam pod chłodny prysznic. Woda rozluźniła moje napięte mięśnie, a ja nalałam sobie na dłoń trochę truskawkowego żelu pod prysznic, by zaraz go w siebie wetrzeć i spłukać.
Wczoraj musiałam wytrwać na parkiecie z Luke'iem do końca piosenki, a potem zniknął, razem ze swoim zielonowłosym przyjacielem. A mówiąc zniknął mam na myśli dosłowne znaczenie tego słowa. Po prostu rozpłynął się w tłumie tych wszystkich osób, próbowałam potem wypatrzeć gdzieś jego blond czuprynę, ale na nic się to nie zdało. Wróciłyśmy do domu taksówką o trzeciej na ranem, a ja postanowiłam wszystko opowiedzieć Kelsey na drugi dzień kiedy jakoś wytrzeźwieje. Chociaż nie jestem pewna, że przekazywanie jej takich informacji w momencie kiedy ma kaca to też dobry pomysł. Zastanawiam się czy powiedzenie jej w ogóle czegokolwiek to dobry pomysł. Nie chce jej denerwować, a już szczególnie martwić. Na razie niech to zostanie tajemnicą.
Nim się spostrzegłam byłam już owinięta białym bawełnianym ręcznikiem i zmierzałam do szafy z zamiarem wyboru jakiś ciuchów na moją poranną przebieżkę. Złapałam czarne krótkie bawełniane spodenki oraz szarą bluzę z niebieskim kapturem  i założyłam to na siebie uprzednio związując włosy w kucyk. Złapałam mojego iPod'a oraz słuchawki i zbiegłam na dół. Naciągnęłam na moje nogi niebiesko białe Nike'a i wyszłam z domu, zamykając drzwi na klucz. Porozciągałam się trochę na chodniku przed domem i ruszyłam przed siebie. Zawsze kiedy biegam wyznaczam sobie trasę i cel, postanowiłam przebiec pięć kilometrów tam i z powrotem więc w sumie dziesięć.
A moim dzisiejszym celem było zapomnienie o Luke'u.

***

Biegłam właśnie 4 kilometr, a w moich uszach rozbrzmiewała piosenka „Marron 5- Misery”. Moje płuca dosłownie paliły, domagając się powietrza, ale ja się nie zatrzymywałam. Zazwyczaj biegałam ze trzy kilometry w jedną stronę i zawsze robiłam sobie ze dwa może trzy postoje lecz tym razem nie zatrzymałam się a ni razu. Moje rozluźnione po zimnym prysznicu mięśnie znowu były napięte, przypominając mi z każdym kolejnym choćby najmniejszym ruchem o swoim istnieniu. Oczywiście nie miałam również czego się napić ponieważ tak szybko wybiegłam z domu, że zapomniałam o jakimkolwiek nawodnieniu mojego organizmu przed jak i w trakcie biegu. Ale był jedne plus.
Nie pomyślałam a ni razu o Luke'u. I byłam z tego powodu bardzo zadowolona.
Spojrzałam w dół i zorientowałam się, że moje sznurowadło na prawym bucie rozwiązało się. 
Świetnie będę musiała się zatrzymać.
Przystanęłam na środku chodnika, wyjmując słuchawki z uszu i przeklinając się za to, że musiałam się zatrzymać i to z takiego głupiego powodu. Następnym razem kupie buty na rzepy.
Skończyłam je zawiązywać i już zaczęłam wstawać kiedy mocno odbiłam się od kogoś i znowu wylądowałam dupskiem na chodniku. Super na pewno będę miała siniaki. Jeszcze tego mi tak bardzo brakowało do szczęścia.
 - Patrz jak łazisz idioto!- krzyknęłam podnosząc się z ziemi i i otrzepując moje spodenki z brudu, który zgarnęły z chodnika. Spojrzałam wreszcie na mojego winowajce i już chcia..... o cholera.
 - Ciebie również miło widzieć Sky.- uśmiechnął się do mnie tym swoim irytującym uśmieszkiem, ukazując swoje białe zęby. Okey czy to jest jakiś pieprzony żart?! Może jestem w jakiejś ukrytej kamerze?
 - Co tutaj robisz?- zapytałam nawet nie przemyślając moich słów. Spojrzał na mnie jak na idiotkę, a ja dopiero teraz zauważyłam, że ma ubrane, krótkie szorty i spoconą szarą koszulkę. Po czole spływały mu strużki potu, a w prawej ręce trzymał do połowy pełną butelką wody. Dopiero teraz uświadomiłam sobie, że on również biegał. Chyba zaraz znienawidzę bieganie, skoro nawet to nie może mnie od niego uwolnić.
 - Hmmm nie wiem Sky.- powiedział pocierając swoją brodę i spoglądając ku niebu jakby głęboko nad czymś rozmyślał.- Może biegam?- rozłożył ręce i powiedział to tak jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Okey zaraz mu przywalę.
Podciągnęłam rękawy mojej bluzy do góry, gdyż robiło się na prawdę ciepło, a do mnie doszło, że ubranie bluzy to nie był genialny pomysł. Obróciłam się na pięcie i już chciałam zwyczajnie odbiegnąć, gdy czyjaś ręka owinęła się w okół mojego ramienia odwracając w drugą stronę.
 - Biegniesz w tamtą stronę?- zapytał wskazując stronę, którą właśnie miałam wrócić do domu. Tak cholernie chciałam powiedzieć nie, ale i tak by mnie widział jak odbiegam więc nie było powodu by kłamać.
 - Tak.- odpowiedziałam i spojrzałam na butelkę z wodą w jego ręce. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę jak bardzo chce mi się pić. Przełknęłam głośno ślinę.
 - Chcesz się napić? Masz.- wyciągnął w moją stronę rękę z butelką wody, a ja po chwili wpatrywania się w nią chwyciłam wodę i po odkręceniu przyłożyłam do ust i wypiłam trzy duże łyki. Zakręciłam z powrotem butelkę i oddałam mu ją, cicho dziękując. Wpatrywał się we mnie przez chwilę co okey było bardzo niekomfortowe i ucieszyłam się kiedy przeniósł wzrok za mnie.
 - Biegniemy?- zapytał mnie, przenosząc oczy znowu na moją osobę. Czekaj, co?!
Nim zdążyłam zareagować Luke ruszył w stronę w którą przed chwilą miałam zamiar biegnąć.
 - Co tak stoisz i się gapisz?- krzyknął zwalniając lekko i biegnąc teraz tyłem tak, żeby mnie widzieć. Potrząsnęłam lekko głową i ruszyłam za nim, szybko wyminęłam go i zaczęłam biegnąć przed siebie. Miałam cichą nadzieję, że może odpuści i dobiegnę do domu sama, ale cały czas słyszałam jego kroki i ciężki oddech za mną. Czułam się jakbym przed kimś uciekała i tak chyba w pewnym sensie było. Z każdą minutą przyspieszałam i chyba nigdy w życiu nie biegłam tak szybko. Moje płuca domagały się natychmiast dużej ilości powietrza, ale ja nie dawałam za wygraną. Moje nogi wołały o pomoc i chwilę przerwy, której im nie dałam. Po chwili zorientowałam się, że jestem już prawie pod moim domem i to chyba było najszybsze pięć kilometrów w całej mojej historii. Zatrzymałam się na chodniku przed domem i upadłam na trawnik zakrywając oczy dłońmi. Oddychałam ciężko próbując uspokoić swój oddech, co po chwili zaczęło powoli mi się udawać. Usidłam w siadzie skrzyżnym i spojrzałam na Luke'a który opierał dłonie na swoich kolanach również próbując złapać oddech. Po chwili zorientował się, że na niego patrzę dlatego wyprostował się i również na mnie spojrzał. Podniósł swoją koszulkę, żeby wytrzeć jej krawędzią pot spływający z czoła, a ja w cale nie patrzyłam się na jego wyrzeźbioną klatę. Wstałam powoli i zachwiałam się, ale szybko złapałam równowagę ratując się przed kolejnym dzisiaj upadkiem. Rzuciłam ostatnie spojrzenie Luke'owi i ruszyłam do drzwi by jak najszybciej znaleźć się po za jego zasięgiem wzroku. Gdy otworzyłam drzwi i przechodziłam przez nie zmykając je już, usłyszałam krzyk Luke'a.
 - Do zobaczenia Sky!- zdjęłam swoje buty i rzuciłam je gdzieś w kąt ruszając po schodach do mojego pokoju. Otworzyłam drzwi i pierwsze co zrobiłam do zmieniłam moją bluzę na zwykły biały top na ramiączkach. Stanęłam obok mojego okna wyglądając przez nie, żeby zobaczyć czy Luke jeszcze tam stoi, ale już go nie było.
Zabrałam z krzesła ręcznik i ruszyłam w stronę łazienki, żeby wziąć kolejny prysznic, ale moją czynność przerwało brzęczenie komórki. Podeszłam do łóżka na którym leżał mój telefon, odblokowałam wyświetlacz, a na ekranie pojawiła się ikonka z wiadomością od nieznanego numeru.

Dzięki za poranną przebieżkę. 
Ps. Twój tyłek wyglądał seksownie w tych spodenkach. 
-L.

Cholera.

----------------------------------------------------------------------------------

Okej mamy trzeci rozdział, który dedykuje mojej kochanej @Smilee_4_Me_. Mam nadzieję, że chociaż troszkę wam się podoba, przepraszam za wszelkie błędy, ale moje oczy zaraz wypadną więc mam nadzieję, że mi wybaczycie. Poprawie je wszystkie jutro :)
Przypominam wam, że opowiadanie jest również dostępne na wattpad pod tym linkiem: 
Wiem, że na pewno nie jest to takie ważne, ale dla mnie jest ogromnie ważne i z góry przepraszam za mój fangirl, ale nie mogę uwierzyć, że pod poprzednim rozdziałem było aż 11 komentarzy! Dziękuje również za ponad 1 500 wyświetleń. Wiem, że dla niektórych to jest mało, ale mnie cieszy każde jeno wyświetlenie i każdy komentarz ponieważ nie macie pojęcia jak one mnie bardzo motywują!
Ps. Jeśli mi się uda to 4 rozdział będzie już w niedzielę/poniedziałek ale nie obiecuję :) x

12 komentarzy:

  1. cieszę się ze pojawi się w nd lub pon bo masz jakiś dziwny dar pisania i zostawiania po sobie ślad pamiętania inaczej PISZESZ TAK ZAJEBIŚCIE ŻE CHCE WIĘCEJ! to tyle odemnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz genialnie, a tekst: "Twój tyłek wyglądał seksownie w tych spodenkach" kompletnie mnie rozwalił. Cały czas się śmieję xD Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahaha, zakończenie mnie zabiło :D dobrze, że niedziela jest już jutro.
    Świetne opowiadanie. Po pierwsze podziwiam bohaterkę za to, że biega. Ja w życiu nie zmusiłabym się do czegoś takiego. Luke w twoim opowiadaniu jest niesamowicie intrygujący. A przynajmniej tak ja go odbieram. Chciałabym wiedzieć o nim więcej, ajajaj.
    Czekam na następny i pozdrawiam cieplutko ;)
    @NessyPL [areyoumineff.blogspot.com - jeśli masz ochotę i trochę czasu to zapraszam :)]

    OdpowiedzUsuń
  4. Aaaa, zapomniałam, widzę, że informujesz, więc dopisuję się do tej listy - @NessyPL

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo, genialne, świetne :) czekam na nexta ;) - Kasia

    OdpowiedzUsuń
  6. Wyczuwam "Hopeless"... Lepiej by było wymyślić coś własnego ;)
    -A

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam, ale to, że główna bohaterka biega i spotkała Luke'a nie oznacza, że nie potrafię wymyślić nic własnego, bo jak przeczytałaś Hopeless i poprzednie rozdziały to chyba daleko tym dwóm opowiadaniom do siebie :)

      Usuń
  7. Lukej dba o formę xd
    jestem ciekawa, skąd ma jej numer telefonu? o.o
    @malikowa_27
    +zapraszam do siebie
    invincible-hemmings.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. "Od kont" ? Serio?
    Opowiadanie jest super i bardzo mi sie podoba ale ta orta...
    No nic. Biore sie za dalsze czytanie rozdziałów ;D

    OdpowiedzUsuń
  9. Słowo "dupsko" mnie rozwaliło, dosłownie. Uśmiechnęłam się do laptopa, ale okej xD Rozdział fajny i kolejny moment Luke&Sky <3 Idę czytać kolejny :3

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyrzeźbiona klata Luke'a ^^
    Brawa dla naszych dbających o formę bohaterów 👏
    Już kocham to ff !♥♥
    Biorę się za kolejne rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń