Wiem, że tego nie lubicie, ale na prawdę proszę was, żebyście przeczytali notkę pod rozdziałem :) Dziękuje x
Siedziałam właśnie w pokoju na łóżku pogrążona w mojej lekturze "Papierowe Miasta", kiedy usłyszałam nawoływanie mojej matki. To już drugi raz w tym tygodniu kiedy ona jest w domu i woła mnie. Powiem szczerze, że to zaczyna się robić dziwne i przerażające.
- Tak?!
- Możesz, proszę zejść na dół?! - czy ona powiedziała proszę? Zaczyna robić się jeszcze dziwniej.
Włożyłam zakładkę między strony i zamknęłam książkę odkładając ją na szafkę nocną. Podeszłam do drzwi otwierając je i zbiegłam po schodach do kuchni gdzie stała moja mama. Oparłam się o framugę drzwi i spojrzałam na nią.
- Co chciałaś?- zapytałam normalnie, chodź w rezultacie zabrzmiało to trochę szorstko, ale widocznie moja matka tego nie zauważyła bo była zbyt zajęta rozglądaniem się po kuchni.
- Masz jakieś plany na dzisiaj?
- Nie?- odpowiedziałam, przyglądając się jej zachowaniu. Gdybym była jakimś przypadkowym człowiekiem, który pierwszy raz widzi ją na oczy zdecydowanie uznałabym ją za osobę, która ma małe problemy z głową.
- W takim razie znakomicie!- powiedziała klaszcząc w dłonie i skupiając wreszcie swój wzrok na mnie. Zrobiło się jeszcze bardziej dziwnie, a myślałam, że już dziwniej być nie może.
Myliłam się.
- Wyskoczymy razem na zakupy co? Jak matka z córką. Dawno nigdzie nie byłyśmy.- uśmiechnęła się do mnie i znowu zaczęła się kręcić do około szukając czegoś. Powiedzieć, że to było bardzo, bardzo dziwne to zdecydowanie za mało. Stałam tam wpatrując się w nią spodziewając się a) wybuchnie śmiechem i powie, że żartowała b.) są tu gdzieś ukryte kamery c.) gram w jakimś filmie komediowym, tylko nikt nie zdążył mnie o tym poinformować.
- Na co czekasz? Idź się ubierz i jedziemy!- powiedziała wychodząc z kuchni. Zmarszczyłam czoło i powoli weszłam do góry i skierowałam się do swojego pokoju analizując to co właśnie się wydarzyło.
Pokręciłam zrezygnowana głową bo jedynie wyjaśnienie jakie miałam na jej zachowanie to to, że czegoś się naćpała, i że to coś było mocne.
Otworzyłam drzwi mojej szafy wyciągając z niej czarne obcisłe rurki i czerwoną koszulę w kratę. Włożyłam na siebie ciuchy i rozpuściłam włosy, które były związane w kucyk. Ten dzień zaczyna być coraz bardziej dziwny, a po wydarzeniach z ostatnich dni myślałam, że już mnie nic nie zdziwi. Jestem ciekawa co się stało, że się tak nagle mną zainteresowała. Jakby tym jednym dniem chciała zrewanżować mi całe osiemnaście lat bez niej. Niestety jeśli tak myśli to się grubo myli. Kiedy inne dzieci uczyły się jeździć na rowerze, ja siedziałam w domu bo żadne z moich rodziców nie mieli na to czasu. Kiedy przechodziłam okres buntu, siedziałam w tym sama bo moja mama nawet nic nie zauważyła. Kiedy złamałam rękę, ani tato ani mama nie mieli nawet czasu jechać ze mną do lekarza bo stwierdzili, że to stłuczenie i się zagoi. Tacy właśnie byli. Inni narzekają na swoich rodziców, że są nadopiekuńczy, że wymagają od nich dużo, a takich rodziców jak ja mam to każdy by chciał.
Największe kłamstwo świata.
Oddałabym dosłownie wszystko by chociaż przez jeden dzień mieć nadopiekuńczych rodziców, którzy każą mi wracać o określonej porze, lub wydzwaniają co pięć minut chcąc się dowiedzieć gdzie jestem. Lepsze to niż samotność. Nawet teraz kiedy tyle się dzieje oni nic nie zauważyli.
Westchnęłam cicho i zbiegłam po schodach na dół gdzie stała moja mama ubierają swoje czarne szpilki. Podeszłam do niej i założyłam moje stare trampki na co ona popatrzyła na mnie jak na wariatkę.
- Mogłabyś się ubierać bardziej kobieco.- rzuciła nakładając grubą warstwę błyszczyku na usta, a ja przewróciłam oczami.
Stara mama powraca.
Ruszyłam przez kolejną alejkę z nabiałem szukając jogurtu naturalnego, o którego poprosiła mnie moja matka bo ona musi kupić tacie jakiś płyn po goleniu. Przejechałam wzrokiem po półce szukając upragnionego produktu i gdy na niego nie natrafiłam powtórzyłam czynność. Kiedy wreszcie mój wzrok natrafił na biały kubeczek z jogurtem, chwyciłam dwa opakowania i ruszyłam do alejki z rzeczami do pielęgnacji. Musiałam przejść obok słodyczy, skąd zabrałam moją ulubioną paczkę żelków i czekoladę. Gdy zobaczyłam nasz wózek ruszyłam w jego stronę i za chwile ujrzałam schylającą się mamę, która szuka wzrokiem płynu, którego używa tato. Podeszłam do wózka wkładając do niego produkty i wtedy mama podniosła się wkładając do środka średniej wielkości buteleczkę.
- Znowu słodycze? Wiesz ile to ma kalorii? Nie wiem jak możesz takie coś jeść.- powiedziała kręcąc głową i ruszając przed siebie. Zdecydowanie stara mama powróciła.
Szłam za nią mijając kolejne alejki, kiedy nagle zatrzymała się gwałtownie, a ja wpadłam na nią gdyż nie zdążyłam zareagować. Zmarszczyłam brwi i stanęłam koło niej chcąc zobaczyć co się stało, tyle, że właśnie nic się nie stało. Stała wyprostowana z lekko otwartymi ustami i chodź nie słyszałam jak oddycha, jestem pewna, że jej oddech przyspieszył. Powędrowałam za jej wzrokiem i na pewno nie spodziewałam się tego co zobaczyłam. Przy wysepce z napojami energetycznymi stał nie kto inny jak sam Luke Hemmings we własnej osobie. Przełknęłam ślinę i wróciłam wzrokiem do matki. Jej reakcja była dziwniejsza niż to co odwalała rano. Czy ona zna Luke'a? A jak tak to skąd? I czemu ja nic o tym nie wiem? Cały czas w mojej głowy napływały kolejne pytania na, które nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi.
- Mamo? Coś się stało?- zapytałam jak gdyby nigdy nic, nie pokazując tego, że wiem na kogo patrzy. Pokręciła lekko głową jakby wybudziła się z transu i spojrzała na mnie.
- Nie po prostu się zamy...
- Sky?- głos blondyna przerwał jej wypowiedź w połowie zdania. Mama popatrzyła na mnie zaszokowana, jakby niemo pytając skąd się do cholery znamy. Wzruszyłam ramionami.
- Cześć Luke.- uśmiechnęłam się sztucznie próbując udawać, że spotykam zwyczajnego kolegę, w zwyczajny dzień, w zwyczajnym sklepie.
- Nie przedstawisz mnie swojej mamie?- zapytał posyłając w jej kierunku nie za miły uśmiech, a ja cicho odchrząknęłam.
- Mamo to jest Luke, mój...
- Luke! Znalazłem!- moją wypowiedź przerwał głośny krzyk, a już po chwili ujrzeliśmy bruneta idącego w naszym kierunku z paczką żelków.
- Miło panią poznać, to jest mój przyjaciel Calum.- Luke spojrzał teraz na mnie, a wzrok mojej mamy był utkwiony cały czas w blondynie.
- Cześć!- niejaki Calum pomachał w naszą stronę, wyglądając przy okazji jak upośledzony pięciolatek. Stałam tam tak po prostu nie mając bladego pojęcia co zrobić dopóki nie usłyszałam wybawczego głosu mojej matki.
- Ja już pójdę do kasy, a ty porozmawiaj z kolegami.- uśmiechnęła się delikatnie i nie zwracając uwagi na żadnego z nich odwróciła się i ruszyła z zakupami do taśmy.
-Ty jesteś Sky nie?- zapytał Calum mrużąc oczy, gdy skinęłam głową na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Calum nie patrz tak na nią bo jeszcze cie weźmie za jakiegoś pedofila.- rzucił Luke, klepiąc swojego przyjaciela po ramieniu na co ten rzucił, krótkie "Pierdol się" i znów spojrzał w moim kierunku.
- Co dzisiaj porabiasz?
- Eee... nic?- odpowiedziałam, nie wiedząc naprawdę co powiedzieć. Ten dzień zdecydowanie mogę zaliczyć do najdziwniejszych dni na całym świecie, ale chyba moja odpowiedź zadowoliła chłopak gdyż uśmiechnął się jak dziecko w Boże Narodzenie.
- W takim razie zdecydowanie musisz dzisiaj do nas wpaść! Robimy imprezę!- wykrzyknął machając rękami na wszystkie strony, a ja naprawdę się odsunęłam bojąc się, że zaraz dostanę od niego w twarz.
- To chyba nie jest dobry pomysł.- powiedziałam, zaczynając nerwowo bawiąc się moimi palcami.
- Och no weź Sky, wyluzuj trochę.- Luke popatrzył się na mnie jakby rzucał mi wyzwanie. "Nie dasz rady, nie przyjdziesz. Wymiękniesz" mówił jego wzrok.
- Zastanowię się.- odwzajemniłam spojrzenie chłopaka, a jego brwi wystrzeliły w górę w zdziwieniu, ale zaraz po tym się uśmiechnął.
- W takim razie super!- rzucił brunet, nie zauważając nawet wymiany spojrzeń między mną a Luke'iem, które mówiły więcej niż słowa.
Gdy chłopcy odeszli, a Calum przytulił mnie na pożegnanie, ruszyłam do kasy zastanawiając się co ja właśnie zrobiłam.
Wpakowałam się w niezłe bagno, tylko tym razem bez niczyjej pomocy.
- Tak?!
- Możesz, proszę zejść na dół?! - czy ona powiedziała proszę? Zaczyna robić się jeszcze dziwniej.
Włożyłam zakładkę między strony i zamknęłam książkę odkładając ją na szafkę nocną. Podeszłam do drzwi otwierając je i zbiegłam po schodach do kuchni gdzie stała moja mama. Oparłam się o framugę drzwi i spojrzałam na nią.
- Co chciałaś?- zapytałam normalnie, chodź w rezultacie zabrzmiało to trochę szorstko, ale widocznie moja matka tego nie zauważyła bo była zbyt zajęta rozglądaniem się po kuchni.
- Masz jakieś plany na dzisiaj?
- Nie?- odpowiedziałam, przyglądając się jej zachowaniu. Gdybym była jakimś przypadkowym człowiekiem, który pierwszy raz widzi ją na oczy zdecydowanie uznałabym ją za osobę, która ma małe problemy z głową.
- W takim razie znakomicie!- powiedziała klaszcząc w dłonie i skupiając wreszcie swój wzrok na mnie. Zrobiło się jeszcze bardziej dziwnie, a myślałam, że już dziwniej być nie może.
Myliłam się.
- Wyskoczymy razem na zakupy co? Jak matka z córką. Dawno nigdzie nie byłyśmy.- uśmiechnęła się do mnie i znowu zaczęła się kręcić do około szukając czegoś. Powiedzieć, że to było bardzo, bardzo dziwne to zdecydowanie za mało. Stałam tam wpatrując się w nią spodziewając się a) wybuchnie śmiechem i powie, że żartowała b.) są tu gdzieś ukryte kamery c.) gram w jakimś filmie komediowym, tylko nikt nie zdążył mnie o tym poinformować.
- Na co czekasz? Idź się ubierz i jedziemy!- powiedziała wychodząc z kuchni. Zmarszczyłam czoło i powoli weszłam do góry i skierowałam się do swojego pokoju analizując to co właśnie się wydarzyło.
Pokręciłam zrezygnowana głową bo jedynie wyjaśnienie jakie miałam na jej zachowanie to to, że czegoś się naćpała, i że to coś było mocne.
Otworzyłam drzwi mojej szafy wyciągając z niej czarne obcisłe rurki i czerwoną koszulę w kratę. Włożyłam na siebie ciuchy i rozpuściłam włosy, które były związane w kucyk. Ten dzień zaczyna być coraz bardziej dziwny, a po wydarzeniach z ostatnich dni myślałam, że już mnie nic nie zdziwi. Jestem ciekawa co się stało, że się tak nagle mną zainteresowała. Jakby tym jednym dniem chciała zrewanżować mi całe osiemnaście lat bez niej. Niestety jeśli tak myśli to się grubo myli. Kiedy inne dzieci uczyły się jeździć na rowerze, ja siedziałam w domu bo żadne z moich rodziców nie mieli na to czasu. Kiedy przechodziłam okres buntu, siedziałam w tym sama bo moja mama nawet nic nie zauważyła. Kiedy złamałam rękę, ani tato ani mama nie mieli nawet czasu jechać ze mną do lekarza bo stwierdzili, że to stłuczenie i się zagoi. Tacy właśnie byli. Inni narzekają na swoich rodziców, że są nadopiekuńczy, że wymagają od nich dużo, a takich rodziców jak ja mam to każdy by chciał.
Największe kłamstwo świata.
Oddałabym dosłownie wszystko by chociaż przez jeden dzień mieć nadopiekuńczych rodziców, którzy każą mi wracać o określonej porze, lub wydzwaniają co pięć minut chcąc się dowiedzieć gdzie jestem. Lepsze to niż samotność. Nawet teraz kiedy tyle się dzieje oni nic nie zauważyli.
Westchnęłam cicho i zbiegłam po schodach na dół gdzie stała moja mama ubierają swoje czarne szpilki. Podeszłam do niej i założyłam moje stare trampki na co ona popatrzyła na mnie jak na wariatkę.
- Mogłabyś się ubierać bardziej kobieco.- rzuciła nakładając grubą warstwę błyszczyku na usta, a ja przewróciłam oczami.
Stara mama powraca.
***
Ruszyłam przez kolejną alejkę z nabiałem szukając jogurtu naturalnego, o którego poprosiła mnie moja matka bo ona musi kupić tacie jakiś płyn po goleniu. Przejechałam wzrokiem po półce szukając upragnionego produktu i gdy na niego nie natrafiłam powtórzyłam czynność. Kiedy wreszcie mój wzrok natrafił na biały kubeczek z jogurtem, chwyciłam dwa opakowania i ruszyłam do alejki z rzeczami do pielęgnacji. Musiałam przejść obok słodyczy, skąd zabrałam moją ulubioną paczkę żelków i czekoladę. Gdy zobaczyłam nasz wózek ruszyłam w jego stronę i za chwile ujrzałam schylającą się mamę, która szuka wzrokiem płynu, którego używa tato. Podeszłam do wózka wkładając do niego produkty i wtedy mama podniosła się wkładając do środka średniej wielkości buteleczkę.
- Znowu słodycze? Wiesz ile to ma kalorii? Nie wiem jak możesz takie coś jeść.- powiedziała kręcąc głową i ruszając przed siebie. Zdecydowanie stara mama powróciła.
Szłam za nią mijając kolejne alejki, kiedy nagle zatrzymała się gwałtownie, a ja wpadłam na nią gdyż nie zdążyłam zareagować. Zmarszczyłam brwi i stanęłam koło niej chcąc zobaczyć co się stało, tyle, że właśnie nic się nie stało. Stała wyprostowana z lekko otwartymi ustami i chodź nie słyszałam jak oddycha, jestem pewna, że jej oddech przyspieszył. Powędrowałam za jej wzrokiem i na pewno nie spodziewałam się tego co zobaczyłam. Przy wysepce z napojami energetycznymi stał nie kto inny jak sam Luke Hemmings we własnej osobie. Przełknęłam ślinę i wróciłam wzrokiem do matki. Jej reakcja była dziwniejsza niż to co odwalała rano. Czy ona zna Luke'a? A jak tak to skąd? I czemu ja nic o tym nie wiem? Cały czas w mojej głowy napływały kolejne pytania na, które nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi.
- Mamo? Coś się stało?- zapytałam jak gdyby nigdy nic, nie pokazując tego, że wiem na kogo patrzy. Pokręciła lekko głową jakby wybudziła się z transu i spojrzała na mnie.
- Nie po prostu się zamy...
- Sky?- głos blondyna przerwał jej wypowiedź w połowie zdania. Mama popatrzyła na mnie zaszokowana, jakby niemo pytając skąd się do cholery znamy. Wzruszyłam ramionami.
- Cześć Luke.- uśmiechnęłam się sztucznie próbując udawać, że spotykam zwyczajnego kolegę, w zwyczajny dzień, w zwyczajnym sklepie.
- Nie przedstawisz mnie swojej mamie?- zapytał posyłając w jej kierunku nie za miły uśmiech, a ja cicho odchrząknęłam.
- Mamo to jest Luke, mój...
- Luke! Znalazłem!- moją wypowiedź przerwał głośny krzyk, a już po chwili ujrzeliśmy bruneta idącego w naszym kierunku z paczką żelków.
- Miło panią poznać, to jest mój przyjaciel Calum.- Luke spojrzał teraz na mnie, a wzrok mojej mamy był utkwiony cały czas w blondynie.
- Cześć!- niejaki Calum pomachał w naszą stronę, wyglądając przy okazji jak upośledzony pięciolatek. Stałam tam tak po prostu nie mając bladego pojęcia co zrobić dopóki nie usłyszałam wybawczego głosu mojej matki.
- Ja już pójdę do kasy, a ty porozmawiaj z kolegami.- uśmiechnęła się delikatnie i nie zwracając uwagi na żadnego z nich odwróciła się i ruszyła z zakupami do taśmy.
-Ty jesteś Sky nie?- zapytał Calum mrużąc oczy, gdy skinęłam głową na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Calum nie patrz tak na nią bo jeszcze cie weźmie za jakiegoś pedofila.- rzucił Luke, klepiąc swojego przyjaciela po ramieniu na co ten rzucił, krótkie "Pierdol się" i znów spojrzał w moim kierunku.
- Co dzisiaj porabiasz?
- Eee... nic?- odpowiedziałam, nie wiedząc naprawdę co powiedzieć. Ten dzień zdecydowanie mogę zaliczyć do najdziwniejszych dni na całym świecie, ale chyba moja odpowiedź zadowoliła chłopak gdyż uśmiechnął się jak dziecko w Boże Narodzenie.
- W takim razie zdecydowanie musisz dzisiaj do nas wpaść! Robimy imprezę!- wykrzyknął machając rękami na wszystkie strony, a ja naprawdę się odsunęłam bojąc się, że zaraz dostanę od niego w twarz.
- To chyba nie jest dobry pomysł.- powiedziałam, zaczynając nerwowo bawiąc się moimi palcami.
- Och no weź Sky, wyluzuj trochę.- Luke popatrzył się na mnie jakby rzucał mi wyzwanie. "Nie dasz rady, nie przyjdziesz. Wymiękniesz" mówił jego wzrok.
- Zastanowię się.- odwzajemniłam spojrzenie chłopaka, a jego brwi wystrzeliły w górę w zdziwieniu, ale zaraz po tym się uśmiechnął.
- W takim razie super!- rzucił brunet, nie zauważając nawet wymiany spojrzeń między mną a Luke'iem, które mówiły więcej niż słowa.
Gdy chłopcy odeszli, a Calum przytulił mnie na pożegnanie, ruszyłam do kasy zastanawiając się co ja właśnie zrobiłam.
Wpakowałam się w niezłe bagno, tylko tym razem bez niczyjej pomocy.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Chcieliście Luky? Macie Luky! Na pewno jak się domyślacie w następnym rozdziale będzie się działo, oj będzie. Ale teraz wracając do spraw bardziej "poważnych" (na tyle na ile potrafię być poważna lol). Dziękuje wam za ponad 16 000 wyświetleń! WOW aż nie potrafię w to uwierzyć naprawdę! Dziękuje również za ponad 6 000 wyświetleń na wattpad! Jesteście niesamowici!
Ale wracając do rzeczy, którą chciałam poruszyć, są to te nieszczęsne komentarze. Nie chce być jedną z tych autorek, które ustawiają 30 komentarzy- następny rozdział. Na pewno nie. Tylko uwierzcie, że jest trochę dziwnie kiedy na blogu jest ponad 20 obserwatorów a pod rozdziałem jest max 10- 12 komentarzy. Wiem, że nie każdemu chce się komentować i tego nie wymagam, ale jakbym mogła poprosić, żeby tylko chociaż ten rozdział skomentowali wszyscy, którzy czytają "Fast". Chciałabym po prostu wiedzieć ile was jest.
hahahahhahaa Calum aka pan wesoły duszek hahaha ♥
OdpowiedzUsuńomg chce już wiedzieć co się stanie na tej imprezie !!!
slkjflskfjlkdfiiosfsdfhjklsdhflsdkufwpoeiruowehjrlsjdkfhnskjfysdoi *O*
czekam @and_disappear x
T jest takie OMGGGGGG <3
OdpowiedzUsuńKocham tego Caluma <3 Czy mogę prosić żeby pojawiało się go wiecej??? <3
Próbowałam połączyć imiona Luke i Sky XD Ale jaakieś dziwne te shipy mi wychodzą haha na początku Suke wtf XD Potem Lusky to chyba bedze ten lepszy ship, ale czemu mi sie to kojarzy z "Kluski" XD?
Rozdział jest cudny zreszta tak jak wszystkie ;)
Trzymaj sie :)
Do nastepneo rozdziału ;)
Jest już wymyślone ;)
OdpowiedzUsuńLuke + Sky= Luky
Omg mega.
OdpowiedzUsuńCalum pięciolatek :D
Czekam na wydarzenia z imprezy , do następnego rozdziału! ;)
Amazing <3
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, czekam na następny bo jestem pewna że będzie się działo ;D
OdpowiedzUsuńjest nas duuuużo xd Luky <3
OdpowiedzUsuńLuky ♥
OdpowiedzUsuńświetny rozdział ♥
czekam na next :)
Jeszcze nie czytalam ale komentuje bo jeszcze zapomnę albo coś rozdział pewnie świetny jak poprzednie :*
OdpowiedzUsuńZajefajne! :3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny!
Czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńSuper czekam na .nn
OdpowiedzUsuńMegaaa !
OdpowiedzUsuńHahahaha Calum najlepszy! :D ♥Rozdział - mega. Jezuuu, wyczuwam PARTY HARD w następnym! XD Czekaaam :3 xx
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNo nieźle Sky idzie na imprezę do chłopaków a podobno tak bardzo boi się Luka :D Na 100% będzie się tam działo! hah Calum Upośledzony Pięciolatek hahah no nie mogę xD Czekam na następny rozdział :) Pozdrawiam i do przeczytania :*
OdpowiedzUsuńP.S. Gdzie podział się 10 rozdział? xD bo chciałam przeczytać sobie jeszcze raz wszystko a tu taka sytuacja :D no nic tak tylko pytam :) to do następnego:*
Super rodzał:)
OdpowiedzUsuńBoski <3 Oj Sky.... Super nie mogę doczekać następnego!!!
OdpowiedzUsuńCalum aka pedofilski pięciolatek xd rozdział super, Sky się chyba wpakowała w kolejne bagno ;/ czekam na kolejny ;>
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego rozdziału *.*
OdpowiedzUsuńBedzie się działo :D
Genialny rozdział <3
Komentuję cały czas! :D Sama niedawno założyłam blog o tematyce LH i wiem jak ważne są komentarze, dlatego w pełni cię rozumiem i mogę ci od razu obiecać, że na pewno będę zostawiać po sobie ślad!
OdpowiedzUsuńRozdział świetny!
Upośledzony pięciolatek XD No nieźle xD Czuję, że w następnym rozdziale będzie się działo, oj będzie :o Jezu idę czytać, a nie pisać bezsensowny komentarz xD
OdpowiedzUsuńŚwietne. Na więcej mi się nie chce wybacz ;*!
OdpowiedzUsuńCzytam! :)
OdpowiedzUsuńLuky <3
OdpowiedzUsuńMm ciekawe o co chodziło z mamą Sky ..
Czyżby Luke znalazł wreszcie coś na naszą Sky ?? Xx
Calum w tym rozdziale wymiata xd upośledzony pięciolatek :D