niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 17

Proszę poświęć zaledwie 5 minut swojego czasu i przeczytaj notatkę na dole. Dziękuje x


Stanęłam przed drzwiami mieszkania i zapukałam, gdyż nigdzie nie zauważyłam, żadnego dzwonka.
Gdy tylko podał mi swój adres, skierowałam się w tą stronę bez żadnego zastanowienia.
Drzwi przede mną otworzyły się po chwili, a w nich pojawił się uśmiechnięty James.
 - Hej. Wejdź.- przywitał się i wpuścił mnie do środka. Przekroczyłam próg mieszkania i zdjęłam moje buty. Ruszyłam w głąb za James'em rozglądając się trochę dookoła.
Mieszkanie nie było za duże, ale za to bardzo przytulnie urządzone.
Weszliśmy do niewielkiego salonu w którym znajdowała się tylko sofa, telewizor, mały stolik i półka z książkami.
 - Rozgość się. Chcesz coś do picia? Kawa, herbata?- zapytał spoglądając na mnie.
 - A masz może wodę?
 - Jasne. Poczekaj zaraz ci przyniosę.- James zniknął z mojego widoku, a ja usiadłam wygodnie na sofie pocierając moje ręce o kolana.
Po zakończeniu rozmowy nie byłam pewna czy dobrze zrobiłam, nie powinnam była się narzucać, a już przede wszystkim obarczać bruneta moimi problemami. Nie powinnam była w ogóle dzwonić. Ale cóż, zadzwoniłam i teraz jestem.
Zastanawiałam się tylko jak to wszystko mu wyjaśnić. Przecież na pewno będzie ciekawy dlaczego nie mogłam wrócić do domu. Nie mogę mu o tym wszystkim opowiedzieć, chociaż również nie chciałabym go okłamywać. Bardzo dobrze się z nim dogaduję i nie chciałabym tego zepsuć, jest pierwszym chłopakiem od wielu lat, który na prawdę potrafi mnie wysłuchać. Naprawdę sądzę, że nasza relacja mogłaby wejść na wyższy poziom.
 - Proszę.- chłopak postawił przede mną szklankę z wodą, a ja mu cicho podziękowałam.
 - Wiesz, nie chce byś wścibski czy coś, ale mieliśmy się spotkać dopiero jutro, więc byłem trochę zdziwiony kiedy zadzwoniłaś. Stało się coś?- mówiłam. Wiedziałam, że o to zapyta. Stało się coś? I to jeszcze co James.
Westchnęłam.
 - Nie nic się nie stało.- przetarłam rękami oczy, poczułam się nagle strasznie zmęczona.- Znaczy tak. Albo nie wiem.- jęknęłam ukrywając twarz w dłoniach. Co mam mu powiedzieć? Nie może się dowiedzieć o Luke'u.
 - Czyli wreszcie stało się coś czy nie?- zmarszczył brwi.
 - Mam małe problemy rodzinne, dobra może nie takie małe. Moja matka zdradzała ojca przez dwa lata.- moje oczy znowu zrobiły się wilgotne.
 - Nie martw się wszystko się ułoży.- posłał mi ciepły uśmiech, a w moich oczach zawitały znowu łzy. Może i w każdej rodzinie są jakieś problemy, ale nie takie. Czy w każde rodzinne problemy polegają na tym, że matka ma kochanka i rozbija mu rodzinę, a potem jego syn mści się na jej córce? Nie sądzę.
 - Hej, nie płacz.- chłopak przyciągnął mnie do siebie w uścisku, a ja wybuchłam płaczem. Tak bardzo teraz kogoś potrzebowałam. Kogoś komu będzie na mnie zależeć i mnie nie zrani.
Zawsze tak bardzo bałam się zranienia, dlatego tak bardzo bałam się nawiązywania nowych znajomości.
Bałam się, że kiedy do kogoś się przywiążę to prędzej czy później odejdzie. Ale tacy są ludzie, ranią najbliższych.
A teraz? Teraz wszyscy mnie ranią. Matka, która ukrywała swój "brudny sekret", ojciec, który nigdy nie ma czasu, a nawet Luke, który na początku wydawał się nawet do zniesienia, ale to była tylko jego gra. Nie chce mieć z nim już nic wspólnego.
Nie chce go znać.
Wtuliłam się bardziej w ciało bruneta, potrzebując go teraz. Bardzo.
 - Nie płacz, Sky.- James zaczął pocierać rękami moje plecy i zaczął mnie lekko kołysać.- Wszystko będzie dobrze.
 - Nic już nie będzie dobrze.- wychrypiałam w jego ramię, nie będąc pewna mojej przyszłości. Każda mała dziewczynka marzy, żeby iść na studia, dostać pracę, znaleźć idealnego mężczyznę, wziąć idealny ślub. I żyć jak w bajce.
Niestety życie to nie bajka.
Też miałam takie marzenia, rodzice mi zawsze powtarzali, że jeśli czegoś bardzo pragniesz to będziesz to mieć, tylko trzeba trochę wysiłku i pracy. Niestety nie jestem gotowa na taki wysiłek
Uraz po tym wszystkim zostanie na zawsze. A coś mi mówi, że to jeszcze nie koniec.

***

 - James, nie chcę ci robić kłopotu.- powtarzam po raz setny, kiedy chłopak daje mi swoją koszulkę do spania.
 - Sky, a ja nie chcę, żebyś się włóczyła sama w nocy. A tak poza tym to gdzie byś poszła?- zapytał spoglądając na mnie, na co wzruszyłam tylko ramionami.- No właśnie. Tam jest łazienka, a w szafce obok zlewu są czyste ręczniki.
 - Dziękuję.- uśmiechnęłam się lekko, ale raczej wyszedł mi z tego grymas. Zabrałam ciuchy, które dał mi chłopak i ruszyłam w stronę brązowych drzwi za którymi znajdowała się łazienka. Weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi i ruszyłam do zlewu na którym znajdowało się niewielkie lustro.
Spojrzałam na siebie i się przeraziłam. Wyglądałam jak jakaś dziewczyna z katastrofy samochodowej, albo i gorzej. Moje włosy stały dosłownie w każdą możliwą stronę świata. Oczy miałam całe opuchnięte i przekrwione, nie potrafiłam na nich nawet dostrzec białka. Moje policzki lśniły od łez.
Przeczesałam rękami włosy i związałam je w kucyk, gumką, którą zawsze nosiłam na prawej ręce gdyby była potrzebna.
Wyciągnęłam z szafki ręcznik i odkręciłam kurek z wodą by się trochę nagrzała. Rozebrałam się ze swoich ubrań i poskładane położyłam na toalecie. Weszłam pod prysznic, uprzednio sprawdzając temperaturę wody.
Gorący strumień wody oblał moje ciało, a moje do tej pory napięte mięśnie rozluźniły się.
Prysznic to zdecydowanie to czego potrzebowałam. Czułam się brudna przez te wszystkie sekrety i kłamstwa, chciałabym się ich jakoś pozbyć, wymazać z pamięci lub żeby okazały się jakimś koszmarem, a jutro obudzę się jak gdyby nigdy nic.
Chwyciłam do ręki gąbkę i nalałam na nią trochę kokosowego żelu do mycia. Zaczęłam z całej siły szorować dokładnie każdy zakątek mojego ciała by pozbyć się tego uczucia. Chciałam je z siebie zmyć. Być wreszcie czysta.
Duchowo czysta.
Za każdym razem przyciskałam gąbkę mocniej i powoli zaczęło mi to sprawiać ból, a woda która leciała powodowała szczypanie.
Po kilku minutach bezczynnego stania, zakręciłam wreszcie kurek i wyszłam z kabiny prysznicowej owijając się białym ręcznikiem. Moje ciało owiało zimne powietrze, powodując gęsią skórkę.
Spojrzałam na moje ręce i nogi, które były lekko czerwone i westchnęłam cicho podchodząc do lustra. Moja twarz wyglądała trochę lepiej, ale tylko trochę.
Wytarłam swoje ciało w ręcznik i sięgnęłam po niebieską bluzkę, którą dał mi James. Przeciągnęłam ją przez głowę i spojrzałam w dół uświadamiając sobie, że koszulka sięga mi zaledwie do połowy ud.
Ubrałam jeszcze bokserki, które chłopak również mi dał i mogę stwierdzić, że teraz czuję się trochę bardziej komfortowo gdyż wyglądają na mnie jak zwykłe, krótkie spodenki.
Zabrałam swoje ciuchy i wyszłam z łazienki kierując się do salonu, gdzie siedział brunet i oglądał telewizję. Gdy mnie usłyszał podniósł głowę i na mnie spojrzał. Po chwili odłożył pilot, który trzymał w ręce na stoli i wstał.
 - Chodź, prześpisz się u mnie w pokoju.- uśmiechnął się lekko i gestem ręki wskazał bym szła za nim.
Weszliśmy do małego pomieszczenia w którym znajdowało się łóżko, biurko, szafka nocna z lampką i niewielka szafa. Podłoga była pokryta ciemnymi panelami, za to ściany szaro-czerwoną farbą.
Odłożyłam ciuchy na biurko i odwróciłam się do niego.
 - A ty gdzie będziesz spał?- zapytałam, lekko rozglądając się po pokoju.
 - Prześpię się dzisiaj na kanapie w salonie.- odpowiedział, jak gdyby nigdy nic. Już chciałam zaprotestować, że przecież to ja mogę na niej spać, ale James już wychodził z pokoju. Odwrócił się jeszcze kiedy był w progu i spojrzał na mnie.
 - Połóż się Sky, powinnaś się przespać.- powiedział i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
Zostałam sama. Znowu.

***

Otworzyłam delikatnie moje powieki, ale zaraz je zamknęłam gdy do moich oczu dotarło światło zza niezasłoniętego okna. Jęknęłam przewracając się na drugi bok i przykrywając głowę poduszką.
Powoli pogrążałam się z powrotem w krainach morfeusza kiedy usłyszałam przeraźliwy odgłos wiertarki. Ludzie litości.
Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy, rozejrzałam się po pokoju uświadamiając sobie, że nie jestem u siebie. Już chciałam zacząć panikować kiedy wspomnienia poprzedniego dnia powróciły do mnie ze zdwojoną siłą.
Mama. Zdrada. Luke. Zemsta.
Sięgnęłam po telefon komórkowy, który był wyłączony. Włączyłam urządzenie by za chwile zobaczyć dwadzieścia nieodebranych połączeń od mamy, dziesięć od ojca, prawie czterdzieści od Kelsey i parę wiadomości od rodziców.
Odłożyłam telefon z powrotem na stolik, postanawiając, że zadzwonię później. Nie mam ochoty teraz na żadną rozmowę.
Wstałam z łóżka, odrzucając na bok kołdrę i ruszyłam do drzwi Gdy je otwierałam lekko zaskrzypiały, a w połączeniu z wiertarką wydawało mi się, że moja głowa zaraz eksploduje. Czuję się jakbym przebiegła maraton, a potem ktoś mnie przejechał. Z jakieś trzysta razy.
Ruszyłam w stronę pomieszczenia z którego wydobywały się jakieś dźwięki. Gdy przekroczyłam jego próg zobaczyłam James'a, który robił coś przy blacie. Miał na sobie ubrane tylko szare spodnie dresowe, które lekko zwisały na jego biodrach. Podążyłam wzrokiem na jego klatkę piersiową i muszę przyznać, że jest dobrze zbudowany. Bardzo dobrze.
Chłopak podniósł głowę i wreszcie dostrzegł w pomieszczeniu moją osobę.
 - Dzień dobry śpiąca królewno.- uśmiechnął się do mnie.
 - Dzień dobry.- mruknęłam i natychmiast oblałam się rumieńcem gdy zdałam sobie sprawę z tego co mam na sobie. Pociągnęłam koszulkę w dół i usiadłam na krześle przy stole, który znajdował się przy oknie.
 - Wyspałaś się?- zapytał podając mi kubek z parującą herbatą na co cicho mu podziękowałam.
 - Tak.- posłałam mu mały uśmiech i upiłam łyk gorącego napoju.
 - Co zamierzasz teraz zrobić?- zapytał siadając naprzeciwko mnie. W jego dłoni również znajdował się kubek.
 - Nie wiem. Muszę wrócić do domu i porozmawiać z tatą.- westchnęłam obracając kubek w dłoni.- I przede wszystkim zadzwonić do Kels
 - Dzwoniła do mnie wczoraj.- odpowiedział. Zmarszczyłam brwi, wpatrując się w niego. Skąd ona do cholery ma jego numer?- Ale spokojnie nic jej nie powiedziałem, dowiedziała się tylko, że jesteś u mnie i wszystko z tobą okay. Znaczy w sensie fizycznym okay.- dodał po chwili, a ostatnie zdanie wypowiedział naprawdę cicho jakby chciał, żebym go nie usłyszała. Ale usłyszałam.
Moja zmarszczka pomiędzy brwiami pogłębiła się jeszcze bardziej. To niepodobne do mojej przyjaciółki, ona potrafi wyciągnąć z człowieka wszystko, a mówiąc wszystko mam na myśli na prawdę wszystko. Jeśli gdzieś wyrzucą ją drzwiami to ona wejdzie oknem, ona nie odpuszcza tak łatwo. A już przede wszystkim jeśli chodzi o mnie. Coś mi tu śmierdzi bo nie wierzę, że blondynce wystarczyła tylko wiadomość, że jestem bezpieczna, na pewno chciała wiedzieć co się stało.
Więc są z tego dwa wyjścia, albo, któryś z moich rodziców powiedział jej co się stało i prosili, żeby pomogła im w szukaniu mnie, albo James kłamie. Tylko dlaczego miałby kłamać?
Wstałam od stołu bez żadnego słowa i ruszyłam do pokoju po telefon. Odblokowałam elektroniczne urządzenie i wybrałam numer do Kelsey. Odebrała zaraz po pierwszym sygnale.
 - Jezu, Sky! Na zawał przez ciebie zejdę! Czemu nie odbierałaś telefonów?!
 - Ciebie też miło słyszeć Kels.- burknęłam w odpowiedzi.
 - Dzwoniłam chyba z jakieś sto razy! Wiesz jak ja się o ciebie martwiłam?!
 - Tak, ale nie potrzebnie. Żyję i mam się dobrze. W pewnym sensie.
 - Twoi rodzice wydzwaniają do mnie co jakieś pięć minut gdzie ty jesteś.
 - Powiedziałaś im?- zapytałam szybko, bojąc się, że zaraz może tu wpaść, któreś z moich rodziców.
 - No coś ty zwariowałaś! Nigdy nie słyszałam, żeby twój ojciec była taki zdenerwowany, a twoja matka? Jezy Sky, jakiś horror ona płakała dosłownie co jedno słowo. Co się u ciebie do cholery stało?! Nie ma mnie jeden dzień. Jeden pieprzony dzień i jakaś apokalipsa!- blondynka wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Jeśli rodzice z nią rozmawiali to chyba znaczy, że któreś z nich musiało jej powiedzieć co się stało.
 - Kelsey, proszę uspokój się. Żyję tak? Rozmawiasz ze mną.- próbowałam ją jakoś uspokoić. Na marne.
 - Spotkajmy się dzisiaj w naszej kawiarence dobrze?
 - Myślałam, że cię nie ma.
 - Wróciłam wczoraj autobusem, zaraz po pierwszym telefonie od twojej mamy.- westchnęła przez telefon. - Na prawdę się o ciebie martwiłam idiotko.
 - Dobrze, spotkajmy się, pasuje ci o 16?


-----------------------------------------------------------------------------------------------------

Rozdział miał się pojawić w piątek i był już gotowy tylko do sprawdzenia, ale oczywiście, znając moje szczęście nie mogło być tak kolorowo prawda?
Na początku tak wiało i padał deszcz, że nie działał mi internet, a kiedy NARESZCIE zaczął chodzić jako tako, to zgadnijcie co się stało.
Nie było prądu.
Włączali go i wyłączali chyba z jakieś 2345678 razy. Przysięgam.
Na prawdę przepraszam za opóźnienia, ale nie były one (tym razem XD) spowodowane moim lenistwem.
Soł wracając do rozdziału, chyba wyszedł nawet długi c'nie? 
Chciałabym poinformować, że rozdział 18 pojawi się w sobotę/niedzielę ponieważ w tym tygodniu mam z każdego przedmiotu chyba sprawdzian i muszę się wyrobić z nauką.
Ale chciałabym również poruszyć jeszcze jeden temat. Zastanawiałam się nad angielską wersją "Fast" tylko nie wiem czy to dobry pomysł i chciałabym wiedzieć co WY przede wszystkim o tym myślicie. Jeśli ktoś byłby zainteresowany tłumaczeniem to proszę o kontakt na twitterze/e-mailu. Wszystko znajdziecie w zakładce "Kontakt".
Do następnego x

11 komentarzy:

  1. No nie ;-; Nie wiem dlaczego, ale nie lubię James'a. Jest podejrzany. A Luke to dupek. Tyle z mojej strony. No i oczywiście świetny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  2. James...
    On mi coś tu kręci, serio, on mi tu nie pasuje!
    Czekam na następny i czemu nie możesz pisać po angielsku :D.
    @and_disappear x

    OdpowiedzUsuń
  3. I wszystkim nie pasuje James ... xD ja domagam sie więcej Luke'a!
    Angielskie fast... podoba mi sie ten pomysł ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja będę oryginalna i powiem, że lubię Jamesa! Choć to prawda, że coś w nim nasuwa podejrzenia ..
    Angielska wersja to dobry pomysł :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Nominowałam cię! Więcej informacji tutaj: http://imdifferentfanfict.blogspot.com/2015/01/liebster-award.html ;* :)

    OdpowiedzUsuń
  6. James coś .. podejrzany jest o.O :/
    Więcej Luke'a!! :D
    Super rozdział, a angielska wersja to dobry pomysł ;3
    Dużo weny, czekam xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział - G.E.N.I.A.L.N.Y - jak każdy z resztą xD
    Sądzę, że pomysł z angielską wersją jest świetny :) Ja niestety nie pomogę bo... no, nie jestem najlepsza jeśli chodzi o ten język ;P,

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej! Nie, nie, nie, nie, nie!!! A gdzie Luke w tym rozdziale? :o Teraz trzeba czekać?! Przecież ja nie wytrzymam. ;-; Dajesz szybko nowy rozdział :D
    Czekam z niecierpliwością!
    Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny!

    OdpowiedzUsuń
  9. Niech coś się stanie między Luke'iem, a Sky ;___;
    Nie lubię tego Jamesa, weź go przejedź, czy coś XD
    No, a Luke mógłby ją pocałować w następnym...Wiesz... ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Zgadzam się z innymi James jest jakiś podejrzany i dziwny ;-;
    I więceeeej Luke'a ♥♥
    Mykam dalej :3

    OdpowiedzUsuń