niedziela, 3 sierpnia 2014

Rozdział 1

 Wiecie jak to jest czuć się jak piąte koło od wozu? Jak za każdym razem gdy chcesz coś powiedzieć nikt cie nie słucha i wszyscy cie ignorują? Tak właśnie czułam się w tym momencie. 
Nie zauważona i zignorowana.
Zawsze kończy się tak samo. 
Jakiś koleś zaprasza Kelsey na randkę, ja muszę z nią iść bo jak twierdzi " A co jeśli to jakiś zboczeniec?". A potem przez cały wieczór jestem ignorowana.
Rozejrzałam się i z obrzydzeniem stwierdziłam, że wszystkie dziewczyny znajdujące się tutaj mają założone "sukienki", które ja do tej pory uważałam za bluzki. Szczerze mówiąc nigdy nie przejmowałam się swoim wyglądem, ale czułam się tam jak z innej planety. Sztuczne rzęsy, sztuczna opalenizna, sztuczne cycki i moje trampki, przetarte dżinsy i czerwona koszula w kratę. Zdecydowanie tu nie pasowałam. Głośne śmiechy i odgłosy najróżniejszych silników samochodów. Tak właśnie. Kelsey tym razem wkręciła mnie na nielegalny wyścig samochodowy. Gdybym miała zliczyć ile razy było tych "nielegalnych" to już dawno powinnam odsiadywać dożywocie.
Kiedy Matt odszedł od nas na chwilę, albo to był James? Mniejsza o to. Gdy chłopak odszedł od nas na chwilę, blondynka odwróciła się do mnie szybko pytając czy nadal dobrze wygląda. Kelsey była wysoką, szczupłą blondynką o pięknych niebieskich oczach i chyba nie było na świecie faceta, który by się za nią nie obejrzał. Zawsze miała idealny makijaż i idealną fryzurę. Pociągała facetów, o czym dobrze wiedziała i często to wykorzystywała. Ale była dobrą przyjaciółką. Potrafiłaby wejść za mną w ogień.
 - Czy on nie jest uroczy? - zapytała nakładając błyszczyk na usta.
 - Tak strasznie. - bąknęłam odwracając się w stronę czegoś co przypominało parking aby obserwować coraz to nowsze i droższe samochody pojawiające się tutaj. Nie rozumiem tego. Co jest ciekawego w takich zawodach i to jeszcze nielegalnych. Jak wygrasz to oprócz tego, że ludzie, których to kręci będą cię szanować to nic dostaniesz. Więcej z tego złego niż dobrego. Co miesiąc czyta się artykuły w gazetach o chłopakach, którzy trafili w ciężkim stanie do szpitala po takim wyścigu, albo co gorsza zginęli. Ale i tak wszyscy dalej się ścigają, żeby udowodnić, że śmierć nie jestem im straszna. A potem ryczą jak małe dzieci kiedy leżą na OIOM'ie i nie chcą umierać bo są jeszcze młodzi. 
 - Sky? Słuchasz mnie? - odezwał się za mną głos Kelsey, odwróciłam się do niej marszcząc brwi.
 - Nie przepraszam. Zamyśliłam się, co mówiłaś? - dopiero teraz zauważyłam, że nie ma już obok niej chłopaka.
 - Czy ty mnie chociaż czasami słuchasz? - jest zirytowana. Bardzo.
 - Gdzie James?
 - To był Matt. - westchnęła.
Ha mówiłam.
 - Och racja.
 - Poszedł ponieważ jego kolega, który się dzisiaj ściga miał jakiś problem z samochodem. A tak po za tym to wiesz, że ten kolega to Tom Smith! - krzyknęła podekscytowana, a ja znowu zmarszczyłam brwi nie wiedząc do o kim ona do cholery znowu mówi.
 - No weź Sky! Wiem, że cie to nie kręci, ale nie mów, że nie wiesz kim jest Tom! - wyrzuciła ręce w górę w geście poddania
 - Tego nie powiedziałam. - fuknęłam
 - Tom Smith jest najlepszy w tutejszych wyścigach, zawsze wygrywa. Ma się dzisiaj ścigać z jakimś Luke'iem czy jakoś tak, nie wiem nigdy nie słyszałam o gościu. - powiedziała marszcząc nos, jakby właśnie dawała sobie mentalnego policzka za to, że tego nie wie. - Patrz to on. - szepnęła, odwracając mnie w stronę gdzie właśnie zaparkowało nowiutkie BMW. Gdy drzwi samochodu otworzyły się wysiadł z nich wysoki blondyn. Miał na sobie czarne rurki, biały T-shirt, a na nogach widniały zdarte i brudne już Converse. Nie mogłam za bardzo dostrzec jego twarzy gdyż na jego nosie, zaraz po wyjściu zawitały Ray bany, ale jego włosy były postawione do góry i chodź wiał wiatr i to i tak cały czas trzymały się swojego miejsca. Udało mi się jedynie dostrzec kolczyk w dolnej wardze. Można było zobaczyć widoczny zarys jego mięśni pod opinającą jego ciało koszulką. Był cholernie przystojny i mogę przysiąc, że każda dziewczyna w tym momencie pożera go wzrokiem. Kelsey westchnęła.
 - Jest taki przystojny. Już mi go szkoda.
 - Czemu?
 - Boże Sky już ci mówiłam! Tom nigdy nie przegrywa. Rozumiesz? Nigdy.
 - Cóż zawsze musi być ten pierwszy raz. - bąknęłam cicho nie odrywając wzroku od chłopaka, który witał się bodajże ze swoimi kuplami. 
 - Ale ty nie rozumiesz, Tom... - przerwałam jej szybko, za nim znowu zacznie powtarzać to samo niczym zacięta płyta.
 - Tak Kelsey. Zrozumiałam. Tom nigdy nie przegrywa.
 - Chodź Matt załatwił nam dobre miejsca. - pociągnęła mnie nie czekając na jaką kolwiek odpowiedź z mojej strony. Stanęłyśmy prawie przy starcie, gdzie właśnie podjechał samochód Tom'a.
Prawie nikt nie spojrzał na podjeżdżające za nim BMW jakby wszyscy byli pewni jego przegranej. Samochód zatrzymał się na linii wyznaczoną jako start oraz metę. Komentator (czyli chłopak mniej więcej w moim wieku z megafonem) ogłosił, że obaj zawodnicy muszą zrobić dwa okrążenia. Pierwszy, który dotrze ma metę wygra. Czyli standardowy nielegalny wyścig.
Pomiędzy samochody weszłam długonoga blondynka z chustką w ręce. Czego innego mogłam się spodziewać. Na nogach miała założone czarne "szpilki" w których normalny człowiek już dawno by się zabił. Jej ciało opinała czerwona sukienka na gorsecie z dużym dekoltem, po bokach biegł czarny, skórzany pasek aż do końca kreacji, która kończyła się ledwo w połowie ud. Jej blond włosy powiewały na lekkim wietrze, a nieliczne kosmyki przyczepiły jej się do ust gdzie widniała czerwona szminka.
Z każdej strony dobiegły mnie gwizdy chłopców i powiem szczerze, że to było na prawdę obrzydliwe.
Blondynka podniosła zieloną chustkę w górę i gdy szybkim ruchem opuściła ją w dół do moich uszu jak i innych dobiegły odgłosy silników i zaraz oba samochody zniknęły pozostawiając za sobą tylko ogromną chmurę kurzu.
W pierwszym okrążeniu prowadził Tom co oczywiście nikogo nie zdziwiło.
Gdy przy drugim okrążeniu było już widać pojazdy okazało się, że oba idą łeb w łeb. Nie wszystkim się to podobało. Wreszcie po paru sekundach, które wydawały się wiecznością niepokonany Tom przegrał.
Oba samochody zatrzymały się trochę dalej od mety, a wszyscy automatycznie ruszyli w ich stronę. Gdy Luke wysiadł wszyscy zaczęli mu gratulować, zapewniając, że od początku w niego wierzyli.
Bezwstydni, obrzydliwi kłamcy.
Ale po minie chłopaka szło wywnioskować, że chociaż przyjmował gratulacje miał tych ludzi głęboko w swoich czterech literach.
 - Kobieto bo zacznę wierzyć, że jesteś jakąś wróżką!
 - Czemu? - odwróciłam się do Kelsey, zauważając na jej twarzy szok. On też chyba nie spodziewała się, że wygra Luke.
 - Jesteś tu pierwszy raz i od razu wiesz kto wygra. Trzeba było obstawiać zgarnęłabyś kupę kasy! - krzyknęła podekscytowana, ale nagle umilkła wpatrując się za jakiś punkt za mną. Co do chole...
 - Widzę, że jednak ktoś sądził, że wygram od samego początku. - usłyszałam za sobą, automatycznie się obracając by napotkać twarz Luke'a.
 - Nie sądziłam, że wygrasz. Po prostu tak powiedziałam.
 - Jasne, księżniczko.
 - Nie nazywaj mnie tak. - warknęłam, zaciskając moje obie dłonie w pięści. Nienawidziłam jak ktoś tak do mnie mówił i naprawdę powstrzymywałam się resztkami sił, żeby moja dłoń nie wylądowała na jego policzku.
 - Uuuu ktoś tu się chyba mocno wkurzył. - zaśmiał się, a ja obiecuje, że zaraz go uderzę. Chociaż był na prawdę przystojny, był zwykłym gburem, który na pewno był zapatrzony w siebie, ale teraz wiem, że nie chce mieć z nim już nigdy nic wspólnego. Chce już wrócić do domu i zapomnieć o tym jego szczeniackim uśmiechu. Wiem już jedno.
Na pewno go nienawidzę.

"Byli jak kot i pies.
Jak ogień i woda.
Ale przecież przeciwieństwa się przyciągają, prawda?"


----------------------------------------------------------------------------------

I pierwszy rozdział za nami. Jak wam się podoba? Mam nadzieję, że opowiadanie przypadnie wam do gustu i ktokolwiek zacznie je czytać :) Fanfic jest również dostępny na wattpad ( http://www.wattpad.com/63453368-fast )
Jeśli przeczytałeś rozdział zostaw po sobie komentarz, to bardzo motywuje! xx

10 komentarzy:

  1. Mi się bardzo podobał i nie mogę doczekać się następnego rozdziału, więc pisz szybciutko ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. "Wiem już jedno. Na pewno go nienawidzę" ugfiueguis nie wiem dlaczego ale aż mnie ciarki przeszły.
    Czekam na rozdział 2!
    @rollingonex

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak na początek świetnie :) pierwszy rozdział a już czuję dreszczyk emocji jak pomyślę, co może być dalej xD czekam na kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny *-* nie mogę się doczekać następnego !

    OdpowiedzUsuń
  5. Jezu kocham takie blogi. Wrescie trafilam na bloga o wyscigach. Uwielbiam toooooo.** '' Wiem juz jedno. Na pewno go nienawidze'' pfff I tak wiemy Sky ze pokochasz Go.!!! Blagam dodaj jak najszybciej next bo nie moge sie doczekac.****

    OdpowiedzUsuń
  6. Dopiero zaczęłam czytać ale widzę że zapowiada się ciekawie :D

    OdpowiedzUsuń
  7. huhuhu oni już ze sobą rozmawiali ;o
    super się zapowiada, później przeczytam kolejny rozdział ;>
    @malikowa_27

    OdpowiedzUsuń
  8. Jest noc, a ja zamiast spać, siedzę sobie na blogobraniu i szukam nowym fanfiction i oto jest :D
    Fabuła mi się podoba! Lubię takie! (Od jakiś dwóch tygodni) XD Rozdział widać, że już ma szmat czasu, ale e tam xD Nadrobię szybko xD
    Mój Luke w roli głównej oraz Lucy i Ashley jako przyjaciółki *-* Czuję, że zakocham się w tym ff! Pozdrawiam i dużo weny życzę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Uwielbiam uwielbiam ♥
    Luke <3
    Od nienawiści do miłości krótka droga Sky :) xx
    Oczywiście trafny cytat 👌
    Lecę dalej bo mam trochę do nadrobienia xx

    OdpowiedzUsuń