tag:blogger.com,1999:blog-36813295578387373752024-03-20T16:59:32.062-07:00Fast- Luke Hemmings fan fictionxhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.comBlogger33125tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-91653803642995961182016-01-01T14:37:00.001-08:002016-01-01T14:37:11.729-08:00Rozdział 27- Nie mogę uwierzyć, że poszedłem z tobą na ten film - odparł Luke, kiedy byliśmy już po seansie i wychodziliśmy z kina.<br />
- Uwierz mi, to było milion razy lepsze niż te twoje gwiezdne wojny - odpowiedziałam, a chłopak mruknął cicho, że "nic nie jest lepsze od gwiezdnych wojen", ale zignorowałam to.<br />
- Jesteś głodna? - zapytał gdy wsiedliśmy do samochodu, a ja ochoczo pokiwałam głową, ponieważ będę szczera, czekałam na to pytanie odkąd skończył się film. W moim żołądku nie zagościło nic od obiadu.<br />
Luke tylko odpalił samochód, włączył radio i ruszył w nieznanym mi do końca kierunku. Och, więc witaj krępująca ciszo.<br />
Po kilku minutach siedzenie bezczynnie i wsłuchiwaniu się w już trzecią piosenkę All Time Low postanowiłam wreszcie zapytać o to co dręczyło mnie od początku naszego spotkania.<br />
- Luke?<br />
- Hm?- blondyn odwrócił w moją stronę na chwilę głowę, ale zaraz popatrzył znowu przed siebie skupiając się na drodze.<br />
- Um, ja tylko, nie odpowiedziałeś na moje wcześniejsze pytanie - odparłam, a gdy zobaczyłam jak chłopak marszczy brwi westchnęłam.<br />
- Dlaczego się do mnie nie odzywałeś?<br />
- Och, te pytanie. Ja po prostu miałem coś do załatwienia - mruknął, a ja miałam ochotę przywalić w jego łeb patelnią bo za każdym razem gdy nie ma z nim kontaktu lub coś się dzieje jest ta sama śpiewka- musiałem coś załatwić bla, bla, bla.<br />
- Posłuchaj, staramy się naprawić nasze relacje, ale to nie będzie działało jeśli za każdym razem gdy coś ci się nie spodoba przestaniesz się do mnie odzywać na parę dni czy tygodni. A potem jak gdyby nigdy nic wrócisz, rzucisz "miałem coś do załatwienia" o będzie okay. Nie będzie do cholery okay!- krzyknęłam, a blondyn wydawał się być zaskoczony moim nagłym wybuchem. Tak na prawdę to sama byłam nim zaskoczona, ale musiałam to wreszcie z siebie wyrzucić. Ponieważ albo to będzie wyglądało inaczej, albo w ogóle.<br />
- Sky, wiem, że denerwuje cię to, i obiecuje, że już nigdy nie będę tak robił dobrze? Ale teraz nie mogę ci powiedzieć o co chodziło bo po prostu..<br />
- Po prostu mi nie ufasz - przerwałam mu.<br />
- Ufam ci, jak również nie chcę, żeby coś ci się stało! Mógłbym ci wszystko powiedzieć, ale w tedy nie spałbym po nocach martwiąc się czy jeszcze w ogóle żyjesz! To towarzystwo stwarza tylko problemy, bardzo złe problemy, a ja nie chcę, żebyś została w coś wplątana.<br />
- Przysięgam jesteś takim cholernym idiotą. Masz racje! Genialny plan Luke, będę bezpieczna i nie będziesz się o mnie martwił. Ale pomyślałeś, że to działa w obie strony?! Może ty masz z tym spokój, ale to ja oglądałam twój wypadek i musiałam zmierzyć się z tym czy przeżyjesz. To ja za każdym razem kiedy masz coś do załatwienia zastanawiam się czy jeszcze żyjesz! To jest może dobre dla ciebie, ale na bank nie dla mnie!<br />
- Ma...martwisz się o mnie? - wyjąkał, a ja jedyne na co miałam teraz ochotę to zabrać go do pieprzonego okulisty po on naprawdę potrzebuje okularów.<br />
- Boże jaki ty jesteś ślepy! Jak możesz o to w ogóle pytać?! Skoro sądzisz, że to wszystko jest niebezpieczne to dlaczego sam siedzisz w tym cholernym bagnie, w którym każdy dzień może być twoim ostatnim?!- krzyknęłam. Miałam dość. Czy on naprawdę tego nie widzi? Nie dostrzega tego, że ludzie się o niego troszczą?<br />
Do końca jazdy nie odezwaliśmy się ani słowem, a ja prawie wybuchnęłam śmiechem kiedy podjechaliśmy pod McDonald's, mogłam się tego spodziewać.<br />
- Jak romantycznie - zaśmiałam się i wysiadłam z samochodu zaraz po tym jak Luke zaparkował na jednym z niewielu wolnych miejsc parkingowych.<br />
Ruszyłam w stronę zapełnionego budynku, ale w ostatniej chwili blondyn złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie.<br />
- Chyba nie sądzisz, że teraz tak po prostu pozwolę ci wejść do środka?<br />
- Myślałam, że przyjechaliśmy jeść? Nie wiem jak ty, ale ja nie najem się powietrzem - odparłam.<br />
Luke oparł się o samochód ciągnąc mnie za sobą w wyniku czego byliśmy blisko.<br />
Bardzo blisko.<br />
Nasze klatki piersiowe przylegały do siebie, a chłopak podniósł lewą dłoń by odgarnąć moje włosy za ucho.<br />
- A ja myślałem, że nie dokończyliśmy czegoś bo się odsunęłaś.<br />
- Już cię przeprosiłam, zrobiłam to niechcący - zaczęłam się bronić zaraz po tym jak na mojej twarzy zagościł ogromny rumieniec.<br />
- A ja już ci powiedziałem, że mam nadzieję, iż przeprosiłam za to, że się odsunęłaś księżniczko - powiedział i dobra teraz to moje policzki wręcz płoną.<br />
Po chwili poczułam jak Luke nachyla się w moją stronę, a moje serce przyspiesza. Boże uszczypnij mnie bo nie wierzę, że to się dzieje naprawdę.<br />
Nasze usta stykają się, a ja ku swojemu zaskoczeniu od razu oddaje pocałunek.<br />
Ręce chłopaka zjechały niżej, aż wreszcie zatrzymały się na moich biodrach i - co wydawało mi się już niemożliwe - przyciągnął mnie jeszcze bliżej. Moje ręce powędrowały na jego ramiona, a po chwili wplotłam je delikatnie w jego włosy.<br />
Pocałunek nie był brutalny czy niechlujny, wręcz przeciwnie. Był czuły i delikatny.<br />
Był nasz.<br />
Po chwili odsunęliśmy się od siebie, żeby zaczerpnąć wreszcie powietrza.<br />
- Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak długo się powstrzymywałem, żeby nie zrobić tego wcześniej - wyszeptał tuż przy moich ustach co spowodowało, że po raz kolejny otarły się o siebie.<br />
Zamknęłam oczy i oparłam swoje czoło o jego chcąc, żeby ta chwila trwała wiecznie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<br />
Siedzieliśmy razem w środku lokalu i czekając na nasze zamówienie po prostu rozmawialiśmy.<br />
Rozmawialiśmy o małych, nieważnych rzeczach, a jednocześnie tak szczególnych. Miło było dla odmiany porozumiewać się bez stresu czy złości.<br />
Pomimo, że znamy się już trochę, to nie wiemy o sobie tak naprawdę podstawowych rzeczy, takich jak na przykład ulubiony kolor, czy ulubiona muzyka. I może wydaje się, że to są nudne tematy w rzeczywistości są nasze.<br />
Gdy usłyszeliśmy numerek z naszym zamówieniem, Luke poszedł odebrać jedzenie, a ja oznajmiłam, że muszę iść do toalety.<br />
Wstałam z miejsca i ruszyłam w przeciwnym kierunku do blondyna. Skręciłam w prawo i otworzyłam drzwi, na których znajdował się rysunek kobiety.<br />
W sumie kobiety to za dużo powiedziane, był to po prostu zwykły patyczak z domalowaną sukienką. Nic specjalnego.<br />
Załatwiłam swoją potrzebę i umyłam ręce. Spojrzałam jeszcze w lustro, poprawiając przy okazji włosy i wyszłam na zewnątrz.<br />
Oczywiście nie nazywałabym się Sky Parker gdyby nie fakt, że na kogoś wpadłam. Wymamrotałam ciche "przepraszam" i podniosłam głowę by spojrzeć kogo zaszczyciłam moim byciem niezdarną.<br />
Moje usta uchyliły się lekko, a oczy otworzyły szerzej gdy zdałam sobie sprawę kto to.<br />
James.xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-63508376943101427512015-12-04T16:14:00.001-08:002015-12-04T16:14:27.724-08:00Rozdział 26Od wyścigu Luke'a minęły już dwa tygodnie, a gdy tylko przekroczył metę cały i zdrowy i myślałam, że zacznę skakać ze szczęścia, a kamień spadł mi z serca.<br />
<br />
Minęły również dwa tygodnie odkąd ostatni raz go widziałam. Rozmawialiśmy może dwa razy przez telefon oraz raz wymieniliśmy parę smsów, ale to było tylko i wyłącznie za moją inicjatywą. Luke tak szybko wszedł ze swoimi brudnymi butami w moje życie i obrócił je o sto osiemdziesiąt stopni, że teraz, gdy nie miałam z nim kontaktu nie wiedziałam co mam robić. Zastanawiałam się nawet co robiłam zanim go poznałam.<br />
<br />
Wczoraj, rozmawiając z Kelsey postanowiłam - mimo jej sprzeciwów i miliona argumentów, że to nie jest dobry pomysł - że nie będę mścić się na Luke.<br />
<br />
To nic nie da.<br />
<br />
Dostrzegłam w nim zagubionego chłopca, który bardzo przeżył rozstanie swoich rodziców i szukał winowajcy jego cierpienia. Mam tylko nadzieję, że uświadomił sobie wreszcie, że do tego trzeba dwojga.<br />
<br />
Przewijałam bezmyślnie mojego tumblr, próbując znaleźć jakieś interesujące dla siebie zajęcie, ale nie miałam żadnego pomysłu. Nadrobiłam chyba już wszystkie sezony moich seriali, a na nowe nie miałam ochoty. Myślałam, żeby obejrzeć jakiś film, ale byłam zbyt leniwa, żeby w ogóle czegoś poszukać więc wykonywałam tą samą czynność przez co najmniej dwie godziny przy okazji umierając z nudów.<br />
<br />
Kiedy powoli zaczęła mijać już trzecia godzina usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa. Rozejrzałam się dookoła siebie za telefonem, a kiedy wreszcie go dostrzegłam, podniosłam go i odblokowałam ekran.<br />
<br />
<b>od: Luke</b><br />
<br />
<i><u>Zapomniałaś już może o mnie?</u></i><br />
<br />
<b>do: Luke</b><br />
<i><u><br /></u></i>
<i><u>Przepraszam, ale kto pisze? Nie znam, żadnego Luke'a.</u></i><br />
<br />
<b>od: Luke</b><br />
<br />
<i><u>Ha ha, bardzo śmieszne Sky. Radzę ci się zbierać, za piętnaście minut będę u ciebie.</u></i><br />
<br />
Co? O czym on do cholery mówi?<br />
<br />
<b>do: Luke</b><br />
<br />
<i><u>Co ty kombinujesz?</u></i><br />
<br />
Napisałam do niego, ale nie doczekałam się już odpowiedzi.<br />
<br />
Zrezygnowana podeszłam do szafy, z której wyciągnęłam ciepły czerwony sweter i założyłam go. Na dworze było dość zimno, a ja nie miałam zamiaru być chora przez tego idiotę. Zabrałam jeszcze dżinsową kurtkę oraz telefon i zbiegłam na dół.<br />
<br />
Mojego ojca na szczęście nie ma dzisiaj w domu, ponieważ musiał zostać do późna w pracy.<br />
<br />
Kiedy założyłam buty, uświadomiła sobie, że mam jeszcze pięć minut co spowodowało, że moje myśli niechcący - lub chcący - wróciły do moich przemyśleń. Nasza znajomość z Luke'iem naprawdę może wydawać się dziwna lub wręcz chora komuś z zewnątrz, najpierw go nienawidziłam, potem się go bałam, a teraz jak gdyby nigdy nic wychodzę z nim w pełni mu ufając.<br />
<br />
Ale to w cale nie jest tak, że jestem naiwna czy coś po prostu dostrzegłam w nas podobieństwo.<br />
<br />
Z zewnątrz może się wydawać, że różnimy się cholernie, ale tak nie jest. Obaj doświadczyliśmy nieprzyjemnych wydarzeń ze strony naszych rodziców i chociaż na początku odpychało nas to, sądzę, że po czasie jednak zbliżyło.<br />
<br />
Wszyscy uważają go za jakiegoś twardziela, ale jest taki jak każdy- też ma uczucia. Został zraniony przez osobę, która powinna dawać mu tylko dobro i chronić przed złem.<br />
<br />
Zranienie przez rodzica najbardziej boli.<br />
<br />
Gdy się rodzimy obdarzamy ich bezgraniczną miłością - zresztą ze wzajemnością - czujemy się z nimi bezpiecznie i wiemy, że cokolwiek by się nie działo oni zawsze będą.<br />
<br />
Ale kiedy pewnego dnia ich nie będzie w tedy wali się wszystko. Nawet wiara w miłość.<br />
<br />
Moje przemyślenia przerwał dzwonek do drzwi, więc szybko się otrząsnęłam i po zabraniu kluczy z półki otworzyłam drzwi przed którymi stał blondyn.<br />
<br />
Uśmiechnęłam się na jego widok ponieważ pomimo tego, że nie widziałam go przez dłuższy okres czasu to wyglądał tak samo.<br />
<br />
- Gotowa? - zapytał, na co ja kiwnęłam głową i wyszłam do niego na zewnątrz. Obróciłam się i zamknęłam drzwi po czym dwa razy upewniłam się czy na pewno są zamknięte. Ruszyłam za nim i gdy znaleźliśmy się przy jego samochodzie, otworzył mi drzwi na co podziękowałam i wsiadłam do środka. Gdy tylko Luke również znalazł się w samochodzie poczułam się trochę dziwnie. Nieswojo.<br />
<br />
- Luke? - zapytałam na co blondyn na mnie spojrzał.<br />
<br />
- Tak? - odpowiedział, a ja nagle zdałam sobie sprawę, że przesadzam i cholera mogłam siedzieć cicho.<br />
<br />
- Nie, już nic.<br />
<br />
- Sky, o co chodzi? - chłopak nie dawał za wygrana, a ja postanowiłam zadać mu inne pytanie.<br />
<br />
- Dlaczego się nie odzywałeś?<br />
<br />
- A co? Stęskniłaś się? - uśmiechnął się zadziornie na co ja przewróciłam oczami.<br />
<br />
- Wręcz przeciwnie.<br />
<br />
- Och no daj spokój! Nie rań mojego ego Sky - powiedział z poważną miną, a ja powstrzymywałam się przed tym, żeby tylko nie wybuchnąć śmiechem.<br />
<br />
- Twojego ego jest już wystarczająco wielkie. Muszę je trochę zmniejszyć kochany.<br />
<br />
- No weź! Przecież jestem przystojny, seksowny, mądry, zabawny i...<br />
<br />
- I na dodatek skromy - przerwałam mu.<br />
<br />
- No właśnie! Facet idealny!<br />
<br />
- Luke, przysięgam, że nigdy przez całe życie nie spotkałam faceta, który był tak zapatrzony w siebie.<br />
<br />
- Auć - powiedział i nie odzywając się już odpalił silnik i ruszył.<br />
<br />
- Och no proszę cię! Nie mów, że się obraziłeś! - zaśmiałam się, ale chłopak w dalszym ciągu mi nie odpowiadałam tylko wpatrywał się przed siebie. Ale za to dostrzegłam cień uśmiechu na jego ustach.<br />
<br />
- Powinieneś mi podziękować! Dbam o twoje ego! - powiedziałam na co Luke już nie wytrzymał i również się zaśmiał.<br />
<br />
- A teraz możesz mi chociaż powiedzieć gdzie jedziemy? Wiesz wole mieć pewność, że mnie nie porwiesz czy coś...<br />
<br />
- Tak, wiesz, jedziemy do lasu. W bagażniku mam jakiś worek i chyba cię tam zostawię, ale to zależy czy będziesz dbała o mojego ego czy nie.<br />
<br />
- Co?<br />
<br />
- Jedziemy do kina, idiotko - odpowiedział i chyba to zdanie bardziej mnie zdziwiło niż te poprzednie. Kina wydawało się takie... normalne. Nie wiem dlaczego, może po prostu odkąd blondyn pojawił się w moim życiu wszystko było nienormalne. Zapomniałam już o takich zwyczajnych wyjściach do kina czy na spacer.<br />
<br />
- Znaczy, jak nie chcesz to możemy zrobić coś innego - dodał szybko gdy zauważył, ze się nie odzywałam. Mogłam dostrzec jak przygryzł lekko wargę ze zdenerwowania.<br />
<br />
- Nie. Kino jest okej.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
<br />
Staliśmy w kolejce po bilety, która moim osobistym zdaniem była za długa. Dlaczego ludzie nie mogą ogarnąć, że jak jest kolejka to może trzeba by było otworzyć dwie kasy? Ale nie, bo przecież po co. Stójcie wszyscy i umierajcie czekając na swoją kolej.<br />
<br />
- Luke, na co my tak w ogóle idziemy? - zapytałam chcąc sprawić w jakikolwiek sposób, żeby ten czas oczekiwania szybciej minął.<br />
<br />
- No jak to na co? Na "Gwiezdne wojny"!<br />
<br />
- Na co? - zapytałam, a chłopak odwrócił w moja stronę gwałtownie głowę, a na jego twarzy malował się szok i zdezorientowanie.<br />
<br />
- Nie oglądałaś nigdy gwiezdnych wojen?! - blondyn był wyraźnie tym oburzony. Wyglądał tak jakbym mu teraz właśnie powiedziała, że niebo jest zielone, a trawa niebieska.<br />
<br />
- Nie?<br />
<br />
- Gdzie ty żyjesz?! Pod kamieniem?!<br />
<br />
- Eyyy! To, że nie oglądałam jakiegoś głupiego filmu nie znaczy, że jestem zacofana okej?<br />
<br />
- Głupiego filmu? Boże, nie wiem co ja tutaj z tobą jeszcze robię.<br />
<br />
- Możemy iść na "Nad morzem"?<br />
<br />
- Na co?<br />
<br />
- To ten nowy film z Angeliną Jolie i Bradem Pittem.<br />
<br />
- O nie - powiedział, stanowczo kręcąc głową na co ja założyłam rękę na rękę.<br />
<br />
- Nie pójdę na "Gwiezdne wojny" - oznajmiłam.<br />
<br />
- A ja na jakieś romansidło.<br />
<br />
- W takim razie w ogóle nie idźmy - powiedziałam na co Luke westchnął. Ruszyliśmy do przodu, a ja zauważyłam, że przed nami w kolejce są jeszcze tylko dwie osoby.<br />
<br />
- Okej, pójdziemy na ten film jeśli chcesz - wywrócił oczami na co się uśmiechnęłam. Stanęłam na palcach by pocałować blondyna w policzek, ale ten akurat odwrócił głowę, więc moje usta na chwilę zderzyły się z jego.<br />
<br />
Szybko się odsunęłam i speszona spuściłam głowę.<br />
<br />
- Przepraszam- wymamrotałam i podniosłam oczy na chłopaka.<br />
<br />
- Mam nadzieje, że przepraszasz za to, że się odsunęłaś, księżniczko.<br />
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
----------------------------------------------------------------------------------------- </div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Omg nawet nie wiem od czego zacząć ok. Tak wiem, takie suprajs POWRACAM lmao.</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Nie wiem czy ktoś tu jeszcze jest soł jeśli to czytasz to zostaw po sobie jakiś znak czy coś, whatever.</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Chciałabym wam na samym początku powiedzieć, że jesteście NIESAMOWICI. Pomimo, że zawiesiłam 'Fast' prawie 5 miesięcy temu to dzień w dzień dostawałam powiadomienia odnośnie własnie jego. </i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Oooo własnie teraz odstałam kolejne xd</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Mam nadzieje, że za mną tęskniliście (wiem, że nie, ale ja za wami tak) bo wracam do niszczenia wam życia, love ya.</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>+ Małe pytano, chcielibyście, żeby rozdziały były dłuższe i rzadziej czy krótsze i częściej? (jeśli w ogóle chcecie rozdziały ok xd)</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Kolejny rozdział pojawi się 11 lub 12 grudnia xx</i></b></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-68907026029983661972015-07-07T11:54:00.005-07:002015-07-07T11:56:09.593-07:00NOWE OPOWIADANIE<div style="box-sizing: border-box; margin-bottom: 24px; padding: 0px;">
<span style="background-color: #666666;">Tak więc jak pewnie wywnioskowaliście po "tytule" jest to notka związana z nowym opowiadaniem. W poście w którym zawiadomiłam was, że zawieszam bloga (poprzedni post) napisałam, że mam milion pomysłów na minutę i czy może mielibyście w tym czasie ochotę na coś nowego gdzie wiele osób było za. Źle się czułam/czuję, że zawiesiłam Fast i nawet nie wiem kiedy wrócę, ale chciałabym wam to jakoś wynagrodzić dlatego powstało to opowiadanie i mam nadzieję, że spodoba wam się również tak samo jak to :)</span><br />
<span style="background-color: #666666;">Link do opowiadania na wattpad: <a href="http://www.wattpad.com/story/44120840">http://www.wattpad.com/story/44120840</a></span><br />
<span style="background-color: #666666;">Link do opowiadania na blogger: <a href="http://thegame-fanfiction.blogspot.com/">http://thegame-fanfiction.blogspot.com/</a></span><br />
<span style="background-color: #666666;">Opowiadanie tym razem jest w roli głównej z Calum'em co mam nadzieję wam nie przeszkadza (nie przeszkadza bo wszyscy chcą, żeby Luke był ze Sky XDDD). Jeśli podoba wam się "ten" motyw przewodni co w Fast (tak chodzi o gangi lol xd) to sądzę, że to również wam się spodoba, tyle, że główna bohaterka nie jest taka niewinna co Sky x</span><br />
<span style="background-color: #666666;"><br /></span>
<span style="background-color: #666666;">Krótki opis ff:</span><br />
<span style="background-color: #666666;">Ludzie w Sydney od zawsze żyli w strachu. To nie było miasto w którym rodziny spędzały czas na dworze, a dzieci uczyły się jeździć na rowerze czy rolkach.</span><br />
<span style="background-color: #666666;">To było miasto pełne krwi, śmierci i zemsty.</span><br />
<span style="background-color: #666666;">Tutejszy gang z niejakim Calum'em Hood'em na czele, nie miał sobie równych, wszystko na swojej drodze zmiatali w proch.</span><br />
<span style="background-color: #666666;">Aż do teraz.</span><br />
<span style="background-color: #666666;">Gdy do miasta wkracza nowy gang- Monsters, posiadają idealną broń by zniszczyć Fourius i przejąć władzę.</span><br />
<span style="background-color: #666666;">Tą bronią jest Grace Winslet.</span><br />
<span style="background-color: #666666;">"Kłamstwo niszczy wszystko"</span><br />
<span style="background-color: #666666;"><br /></span>
<span style="background-color: #666666;">W opowiadaniu pojawił się już prolog, a rozdział pierwszy będzie w piątek (10.07) o godzinie 20.</span><br />
<span style="background-color: #666666;">Jesteście niesamowitymi czytelnikami dlatego mam nadzieję, że również będzie towarzyszyć mi w tym nowym opowiadaniu tak jak byliście ze mną tutaj.</span><br />
<span style="background-color: #666666;">Kocham was x </span></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-27550782040823296322015-06-22T13:24:00.000-07:002015-06-22T13:24:25.291-07:00ZAWIESZAMTak wiem, najpierw przerwa, potem tylko jeden rozdział i znowu takie "coś".<br />
Na pewno dużo z was sądzi, że was nie szanuje i nie doceniam tego ile was tutaj jest ale to nie prawda.<br />
Nie będę wymyślać miliony wymówek bo może i inni kłamią w internecie lub są też typy osób które po prostu "biorą na litość", ale ja nigdy nie chciałam być jedną z nich i nigdy również nią nie będę.<br />
Powiem tak, jeśli chodzi o pomysły to posiadam ich milion na minutę i muszę je nawet spisywać, bo po prostu nie nadążam za nimi. Mam pomysły na dziesiątki ff, ale jeśli chodzi o Fast to to chyba się wyczerpało.<br />
Siadam przed laptopem, puszczam muzykę, otwieram bloggera i jedynie co widzę przez kolejne minuty, a nawet godziny to po prostu nic. Próbuję coś napisać, ale za każdym razem wychodzi to okropnie więc to kasuje i zaczynam od nowa.<br />
I muszę przyznać, że każda kolejna taka próba jest gorsza od poprzedniej.<br />
Nie chce dodawać rozdziałów na siłę i pisać, że kolejny pojawi się za tydzień lub dwa bo wiem, że tak się nie stanie. Nie chce dawać wam nikłej nadziei.<br />
Za każdym razem kiedy czytam komentarz pod tytułem "kiedy nowy rozdział" mój żołądek zaciska się i czuję, że was zawiodłam.<br />
Pisanie było dla mnie przyjemnością, odskocznią od problemów.<br />
Ale właśnie. <i>Było.</i><br />
Czuję teraz presję, wiem, że jeśli nie dodam rozdziału będziecie źli, a ja nie chcę, żeby to co pisze brzmiało jak za przeproszeniem gówno.<br />
Nie wiem kiedy wrócę do Fast. Jest was tak cholernie dużo (może dla kogoś to mało, ale dla mnie zaledwie 5 osób to jest już coś) i chce mi się płakać kiedy pomyślę, że to wszystko zostawiam. Może wrócę za niedługo, może trochę później. Może wrócę z innym fanfiction.<br />
Chcielibyście?<br />
Jeżeli zacznę coś nowego obiecuję, że dam wam znać (jeśli chcielibyście).<br />
Przepraszam, że was zawiodłam, sądzę, że to chyba wszystko.<br />
Do <strike style="font-style: italic;">może</strike> zobaczenia.xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-59535116857147456782015-05-23T11:30:00.001-07:002015-05-23T11:30:54.458-07:00Rozdział 25 - Nic nie podejrzewał?- usłyszałam głos Kelsey i zaraz poczułam jak przyjaciółka kładzie się obok mnie na łóżku. Pokręciłam przecząco głową na co ona się uśmiechnęła.<br />
- Nie jestem pewna czy dalej chce to ciągnąć.- powiedziałam cicho na co blondynka westchnęła. Podparła się na ręce dzięki czemu mogła na mnie patrzeć lekko z góry.<br />
- Dlaczego?- zapytała na co wzruszyłam ramionami. Muszę przyznać, że wczorajszy wieczór był naprawdę przyjemny i jeszcze ten pocałunek w domu chłopaków. Na szczęście Kels o nim na razie nie wiedziała i niech tak lepiej zostanie.<br />
- Czuję się trochę podle, nie lubię się bawić czyimiś uczuciami.- odpowiedziałam podnosząc się do pozycji siedzącej.<br />
- Przypomnę ci, że on bawił się twoją psychiką.- burknęła i po chwili również podniosła się i usiadła na przeciwko mnie.<br />
- Wiem, ale przecież miał powód tak?<br />
- Jezu Sky! Ogarnij się ty też masz powód tak? On obwiniał twoją matkę o rozpad jego rodziny to dlaczego ty nie może obwiniać jego ojca o rozpad twojej rodziny?!- odwarknęła na moją odpowiedź przy okazji dając wyraźny nacisk na słowo <i>twojej.</i><br />
<div style="text-align: left;">
- Nie na tym to wszystko polega! Jeśli ja się zemszczę na nim, on potem za to się zemści i co ja znowu będę się też mścić?! To będzie jak jakieś pieprzone kółko, wykończymy się wreszcie nawzajem.- odparłam już trochę zła na blondynkę. Rozumiem, ze próbuje mi pomóc, ale Luke nie wygląda na chłopaka, który łatwo odpuszcza co również w pewien sposób udowodnił. Przyszłość teraz zależy ode mnie, jeśli dam spokój może jakoś wszystko się ułoży, ale jeśli będę się mścić to to wszystko będzie trwało cały czas aż wreszcie zniszczy i fizycznie i psychicznie któregoś z nas lub któryś z naszych bliskich zostanie ranny.</div>
Nie dziękuje.<br />
- A nie pomyślałaś, że może on też teraz gra?- zapytała na co zmarszczyłam brwi.<br />
- Nie rozumiem.<br />
- Chodzi mi o to, a co jeśli ona dalej się mści? Co jeśli tak naprawdę jeszcze nie odpuścił tylko próbuje się bardziej do ciebie zbliżyć by potem uderzyć ze zdwojoną siłą?- niebieskooka wyjaśniła mnie swoją teorię na co się zaśmiałam.<br />
- Kelsey, zrób coś dla mnie i oglądaj mniej telewizji okay?- odparłam na co ta przewróciła oczami.<br />
Resztę dnia spędziłyśmy na plotkowaniu, dobra- ona gadała, a ja słuchałam. Już się do tego przyzwyczaiłam. Udawałam, że bardzo interesuje mnie życie miłosne Kendall Jenner* i od czasu do czasu rzucałam krótkie "naprawdę?"albo "o boże nie wierzę!" lub "żartujesz!", żeby wyglądać na bardziej wiarygodną, ale w moim umyśle ciągle krążyły jej słowa.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<br />
***<br />
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: left;"><br /></span>
<span style="text-align: left;">Siedziałam w swoim pokoju bezsensownie krążąc po internecie gdy dobiegł mnie dźwięk mojego telefonu. Zmarszczyłam brwi gdy na wyświetlaczu spostrzegłam nieznajomy mi numer. Z lekkim wahaniem nacisnęłam zieloną słuchawkę.</span></div>
<div style="text-align: justify;">
<span style="text-align: left;"> - Sky?</span></div>
<div style="text-align: left;">
- Kto mówi?- zmarszczyłam brwi gdyż usłyszałam znajomy głos lecz nie mogłam go przypasować do żadnej osoby.</div>
<div style="text-align: left;">
- Calum.- odpowiedział, a ja mogę przysiąc, że mimo, że go nie widzę to chłopak przewrócił oczami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Calum? Coś się stało?- zapytałam od razu podnosząc się do pozycji siedzącej. Byłam lekko zaniepokojona, no bo cóż, Calum do mnie zadzwonił co się często nie zdarza. I to chyba powinien być wystarczający powód prawda?</div>
<div style="text-align: left;">
- Czy mogłabyś powiedzieć coś co nie jest pytaniem?- teraz to ja przewróciłam oczami- Mam wspaniałe wieści!</div>
<div style="text-align: left;">
- Wspaniałe wieści?</div>
<div style="text-align: left;">
- Pytania Parker.- mruknął zirytowany, ale po chwili znowu wrócił mu humor.- Luke startuje w dzisiejszych wyścigach!</div>
<div style="text-align: left;">
I gdzie tu dobre wieści?</div>
<div style="text-align: left;">
- A mówisz mi to ponieważ..?</div>
<div style="text-align: left;">
- Przecież to logiczne! Przyjdziesz prawda?- robi się coraz dziwniej. Dlaczego Calum dzwoni do mnie w sprawie wyścigów? Coś mi tu nie gra. A poza tym ciekawi mnie to, że pomimo wypadku Luke postanowił dzisiaj się ścigać. Cóż odpowiedzi na te pytania mogę zdobyć tylko w jeden sposób i gdy tylko o nim pomyślę mam ochotę skoczyć z mostu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Okay, niech ci będzie.</div>
<div style="text-align: left;">
- Super! Podjadę po ciebie za piętnaście minut.- odpowiedział i zaraz się rozłączył.</div>
<div style="text-align: left;">
Sprawdziłam godzinę, która wskazywała dwudziestą pierwszą dwanaście. Podeszłam do szafy wyciągając z niej ciemne dżinsy, białą koszulkę z napisem "I'm princess bitch" i bordową bluzę. Przebierając się zastanawiałam się jak wyjaśnić mojemu ojcu, który siedzi na dole moje nagłe wyjście.</div>
<div style="text-align: left;">
Zostawiłam u Kelsey telefon.</div>
<div style="text-align: left;">
Muszę się przewietrzyć.</div>
<div style="text-align: left;">
Muszę się spotkać z mamą.</div>
<div style="text-align: left;">
Będę nocować u Kelsey.</div>
<div style="text-align: left;">
Ugh.</div>
<div style="text-align: left;">
To ostatnie zdecydowanie odpada bo musiałabym wziąć torbę z ciuchami. Pomysł z mamą powinnam od razu wykreślić bo prędzej krowy zaczną latać niż mój ojciec w to uwierzy, a z telefonem mnie widział jak wróciłam bo dzięki niemu próbowałam uniknąć rozmowy z nim.</div>
<div style="text-align: left;">
Okay Sky, więc idziesz się przewietrzyć.<br />
Zeszłam powoli na dół próbują przy okazji unormować jakoś moje tętno. Skierowałam się do salonu w którym aktualnie znajdował się mój ojciec, za nim weszłam wzięłam jeszcze głęboki oddech.<br />
- Tato?- zapytałam mężczyznę, który uporczywie wpatrywał się w ekran telewizora śledząc uważnie rozgrywający się mecz.<br />
- Tak?- zapytał, ale jego wzrok wciąż był utkwiony w poruszającym się obrazie.<br />
- Muszę się przewietrzyć. Idę się przejść.- oznajmiłam spokojnie, ale i tak moja wypowiedź przykuła jego uwagę.<br />
- O tej godzinie?- zapytał marszcząc czoło i spoglądając na zegarek.<br />
- Nie potrafię zasnąć, a spacer dobrze mi zrobi.- wysiliłam się na lekki uśmiech.<br />
- Wszystko dobrze?- zapytał nie zmieniając swojego wyrazu twarzy.<br />
- Tak, naprawdę. Po prostu potrzebuję świeżego powietrza.- powtórzyłam po raz kolejny.<br />
- No dobrze.- westchnął zrezygnowany.- Tylko nie wracaj za późno.<br />
- Jasne. Pa.- opowiedziałam i ruszyłam do drzwi. Zabrałam z komody klucze do domu i gdy wyszłam na zewnątrz zamknęłam je dokładnie.<br />
Ruszyłam przed siebie ponieważ nie miałam ochoty by tato przyuważył podjeżdżającego pod dom Calum'a. Spacer autem? Na bank zacząłby podejrzewać, że coś kręcę.<br />
Przystanęłam kiedy zauważyłam nadjeżdżające auto. Kierowca zatrzymał się przy mnie, a kiedy szyba lekko się opuściła mogłam zobaczyć twarz szczerzącego się Calum'a.<br />
- Podwieźć gdzieś panią?- zapytał poruszając dziwnie brwiami na co wywróciłam tylko oczami i obchodząc samochód usiadłam na miejscu pasażera. Gdy tylko zapięłam pasy chłopak ruszył.<br />
- Dlaczego Luke się dzisiaj ściga?- zapytałam bruneta nie owijając nic w bawełnę.<br />
- Bo są wyścigi?- odpowiedział jakby moje pytanie było najgłupszym pytaniem jakie istnieje na świecie.<br />
- Dobrze wiesz, że nie o to mi chodzi.- warknęłam trochę za ostro w jego stronę.- Całkiem nie dawno leżał w szpitalu przez te pieprzone wyścigi i dzisiaj znowu chcę się ścigać? Dlaczego?- zapytałam po raz kolejny spoglądając na niego, ale Hood tylko pokręcił jakby zrezygnowany głową.<br />
- Sam chciałbym wiedzieć.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Wysiadłam z samochodu i powoli rozejrzałam się dookoła wzrokiem szukając któregoś z chłopaków. Niestety z niepowodzeniem.<br />
- Chodź.- powiedział Calum i pociągnął mnie za rękę w nieznanym mi kierunku. Mijaliśmy masę ludzi i wszyscy dziwnie się na nas gapili. Może to przez nieznaną mi jakąś sytuację, a może przez to, że brunet ciągnął mnie nie zwracając w ogóle uwagi na otaczający nas tłum i co chwilę na kogoś wpadaliśmy.<br />
Mam nadzieję, że chodzi o to drugie.</div>
<div style="text-align: left;">
Powoli zaczęliśmy się zbliżać do miejsca w którym stał Ashton. Kiedy podeszliśmy do niego chłopak przywitał się z Calum'em, ale kiedy dostrzegł moją postać zmarszczył brwi.<br />
- Hood, czy możesz mi powiedzieć co ona tu robi?- zapytał przenosząc swój wściekły wzrok na mojego towarzysz.<br />
- Dobrze wiesz idioto.<br />
- Luke cie zabije.- oparł Irwin.<br />
- Trudno.- mruknął Calum i odwrócił się w moim kierunku, już chciałam coś powiedzieć kiedy jego wzrok przeniósł się za mnie, a jego mina zrzedła. Przełknęłam powoli ślinę i odwróciłam się do tyłu napotykając przy okazji rozwścieczony wzrok Luke'a.<br />
- Czy ktoś może mi wyjaśnić co ona tu do cholery robi?<br />
- Na mnie nie patrz.- odparł Ashton.<br />
- Calum?- zapytał blondyn na co ten tylko spuścił wzrok.<br />
- Sama chciałam przyjechać.- odezwałam się pierwsza przy okazji ściągając wzrok wszystkich na siebie.<br />
- Co?- zapytał Luke, trochę nie dowierzając moim słowom. Cóż, sama nie wierzyłam w to co mówię, więc co się dziwić?<br />
- Sama chciałam tu przyjechać.- powtórzyłam i uśmiechnęłam się do niego. Blondyn nie czekając na kolejne słowa wydobywające się z moich czy jego przyjaciół ust załapał mnie za rękę i odciągnął od samochodu przy którym staliśmy.<br />
- Dlaczego chciałaś tu przyjechać?- zapytał na co ja przewróciłam oczami.<br />
<strike>Nie chciałam.</strike><br />
- A dlaczego ty chcesz się ścigać?- skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej i patrzyłam jak gniew w jego oczach rośnie.<br />
- Jestem dużym chłopcem i mogę robić co chcę.<br />
- Cóż a ja jestem dużą dziewczynką i również mogę robić co chcę, czy ci się to podoba czy nie.- odparłam próbując wytrzymać jego spojrzenie, ale zaraz tego pożałowałam gdy Luke przycisnął mnie do ściany.<br />
- Pytam ostatni raz. Dlaczego. Przyjechałaś.- wycedził przez zaciśnięte zęby.<br />
- A dlaczego ty chcesz się ścigać? Luke do cholery! Niedawno leżałeś w szpitalu przez ściganie się i co? Nie robi to na ciebie wrażenia?! Możesz zginąć!- krzyknęłam i odepchnęłam od siebie zszokowanego moim nagłym wybuchem blondyna.<br />
- A może chcę zginąć? Co mam do stracenia?- spojrzał na mnie, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć.<br />
Może nie wiedziałam co ma do stracenia, ale wiedziałam jedno.<br />
Na pewno nie chciałam, żeby zginął.</div>
</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<div style="text-align: center;">
------------------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>*Jeśli chodzi o Kendall to gdyby ktoś odebrał to jako obrazę czy coś to nie o to mi chodziło. Nie mam nic do niej.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Tak, wiem, wróciłam do żywych z nowym rozdziałem! Tęskniłam za wami! Mam nadzieję, ze nie zapomnieliście o mnie :)</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Za niedługo koniec roku szkolnego (nareszcie! witajcie wakacje), ale to jeszcze cały jedne miesiąc T.T</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Następny rozdział pojawi się w przyszłym tygodniu w sobotę/niedzielę.</i></div>
</div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-77208564420227989482015-04-09T12:50:00.004-07:002015-04-09T12:50:52.597-07:00WAŻNA INFORMACJAHej kochani! Zapewne spodziewaliście się tutaj 25 rozdziału, a nie jakieś głupiej notki.<br />
Więc już tłumaczę.<br />
Ostatnio w ogólnie nie idzie mi to pisanie, nie chodzi o to, że nie chcę dla was pisać czy nie mam czasu bo jeśli tak myślicie to odpowiedź brzmi <b>nie.</b><br />
Po prostu nie mam teraz żadnej weny, zero, nic, pustka. Mam coś tam nabazgrane, ale nie chce dodawać tutaj byle czego tylko po to, żeby po prostu "było" bo to jest kompletnie bezsensu.<br />
Spokojnie, nie mam zamiaru kończyć tego bloga, a ni usuwać tego opowiadania (mam tylko chwilowy brak weny, nie zwariowałam. Jeszcze). Chce po prostu zrobić małą przerwę i piszę to, żebyście ciągle nie wypisywali 'kiedy rozdział?' itp.<br />
Chciałam wrócić pod koniec kwietnia (sądzę, ze tyle czasu mi wystarczy na poukładanie wszystkiego), ale mam wycieczkę szkolną, która trwa tydzień co niestety krzyżuje moje plany. Dlatego postanowiłam, że nowy rozdział będzie dopiero na początku maja.<br />
Chciałabym was wszystkich z całego serca przeprosić bo nawet nie macie bladego pojęcia jak podle się czuję i wiem, że was zawiodłam. Przepraszam.<br />
<br />
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTgDVofSu1ijLXWgR8wEu7iAchiv1U48iLmvXNUCezW3zhdiSeNe4C_FCehF6Q9fPBfxM8xjVPrbS4NRFwTZbyN9-iLrt4q5ys9aPhX42HZGES6fCWSZlzrCFMEOHr2EwRM493Zleu_1A/s1600/giphy.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhTgDVofSu1ijLXWgR8wEu7iAchiv1U48iLmvXNUCezW3zhdiSeNe4C_FCehF6Q9fPBfxM8xjVPrbS4NRFwTZbyN9-iLrt4q5ys9aPhX42HZGES6fCWSZlzrCFMEOHr2EwRM493Zleu_1A/s1600/giphy.gif" height="160" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtGPO98J0jJb9zgRxW1fIs5iQDEsKrQKVbISrAfo1yzMOxyzYgiw8XjQ-CTx6rWhL7TSl7_81S1YB2KuDf5DGGSTVZ9u-RGieyuUsSdqaryYKeZ9_rmM7hKccsbWkJyMoKCvGfEEHNLYo/s1600/DVw3mNw.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtGPO98J0jJb9zgRxW1fIs5iQDEsKrQKVbISrAfo1yzMOxyzYgiw8XjQ-CTx6rWhL7TSl7_81S1YB2KuDf5DGGSTVZ9u-RGieyuUsSdqaryYKeZ9_rmM7hKccsbWkJyMoKCvGfEEHNLYo/s1600/DVw3mNw.gif" height="170" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEar8I9trgdN8tS39Vm7YeAc467Uy16RtKLH4BbBSP7FKTLetGYJNQrm0osP9VGQv7gbsVGSFPrZ1rJx899UeFd7d2ooOzpKe71TSZR35rxxuzlBPVwVRF-mEGNgQCQX2p6LMSdCCEN_Y/s1600/giphy+(1).gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiEar8I9trgdN8tS39Vm7YeAc467Uy16RtKLH4BbBSP7FKTLetGYJNQrm0osP9VGQv7gbsVGSFPrZ1rJx899UeFd7d2ooOzpKe71TSZR35rxxuzlBPVwVRF-mEGNgQCQX2p6LMSdCCEN_Y/s1600/giphy+(1).gif" height="133" width="320" /></a></div>
<br />
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZf5Zy9kyk57D8pB9r9B5BD4UOJjAXP9zDvjGO57G6vLsG2LlTyqHeoY8Kfc8Y2BHerUSm_EqW2DNI32NoXXQNJOMjtuYNYqbX4KrzyXUHGMwOjamM6WyCKjZSwJnckJpAXRx2euScqkg/s1600/anigif_enhanced-buzz-5770-1422925075-9.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhZf5Zy9kyk57D8pB9r9B5BD4UOJjAXP9zDvjGO57G6vLsG2LlTyqHeoY8Kfc8Y2BHerUSm_EqW2DNI32NoXXQNJOMjtuYNYqbX4KrzyXUHGMwOjamM6WyCKjZSwJnckJpAXRx2euScqkg/s1600/anigif_enhanced-buzz-5770-1422925075-9.gif" height="177" width="320" /></a></div>
<br />xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-41682277068799965782015-04-01T13:48:00.000-07:002015-04-01T13:48:56.671-07:00Rozdział 24Spojrzałam po raz kolejny na wyświetlacz mojego telefonu by sprawdzić godzinę, która - przysięgam, że mówię prawdę - od jakiś pięciu minut się nie zmieniła. Co jest do cholery?<br />
Pociągnęłam bardziej rękawy bluzy w dół uświadamiając sobie, że przy tej pogodzie bluzka z krótkim rękawem i cienka bluza nie były genialnym pomysłem. Racja, mogłam się wrócić do domu po kurtkę, ale jest tam ojciec. Pewnie myślicie 'Halo, no i co z tego?' no właśnie to, że powiedziałam mu iż spędzę czas u Kelsey, a po co u niej w domu byłaby mi kurtka? Na pewno zacząłby coś podejrzewać i mnie wypytywać, a tego nie chciałam.<br />
Po raz milionowy spojrzałam na telefon na którym wreszcie godzina się zmieniła i spojrzałam w prawo gdy do moich uszu dotarł dźwięk nadjeżdżającego samochodu. Kiedy pojazd zaczął powoli się do mnie zbliżać rozpoznałam w nim auto Luke'a.<br />
Chłopak zaparkował auto obok mnie i obniżył szybę uśmiechają się do mnie.<br />
- Podwieźć gdzieś panią?- zapytał unosząc do góry brew na co przewróciłam oczami.<br />
Obeszłam samochód dookoła i otworzyłam drzwi, usadzając się na fotelu, Luke ruszył dopiero gdy zapięłam pasy. Żadne z nas się nie odzywało, a jeśli mówiąc szczerze cały wieczór ma tak wyglądać to ja już mogę wysiąść i wrócić do domu. W radiu rozbrzmiewały nuty <i>Are You Gonna Be My Girl</i> zespołu Jet. Nachyliłam się do radia by go trochę pogłośnić bo naprawdę lubię ten kawałek. Blondyn patrzył na moje poczynania na co uniósł brwi do góry.<br />
- Lubisz ich?- zapytał wreszcie przerywając ciszę na co kiwnęłam głową.<br />
- Słuchałam parę ich piosenek.- dodałam po chwili.<br />
Znowu, żadne z nas się nie odzywało, a ja westchnęłam cicho i oparłam głowę o szybę. Spojrzałam na krajobraz za oknem i zmarszczyłam brwi. Biorąc pod uwagę miejsce gdzie się teraz znajdujemy możemy jechać tylko do dwóch miejsc, albo a.) Luke chce mnie wywieźć do lasu i zamordować czy coś, albo b.) drogę tą pamiętam z dzieciństwa ponieważ prowadzi ona do niewielkiego Zoo umieszczonego na obrzeżach miasta.<br />
- Luke? Gdzie jedziemy?- zapytałam ponieważ po nim mogłam się spodziewać obu opcji.<br />
- Do Zoo.- chłopak uśmiechnął się zadziornie na co spojrzałam na telefon w którym godzina wskazywała dwudziestą. Przecież Zoo jest już zamknięte.<br />
- Chyba sprawdziłeś źle godziny otwarcia.- mruknęłam by uświadomić chłopakowi jak wielkim jest debilem, ale jego uśmiech tylko się pogłębił.<br />
- Uwierz sprawdzałem i to dwa razy.- odpowiedział, a ja dopiero teraz zrozumiałam o co mu chodzić.<br />
- O nie.- powiedziałam w jego stronę.<br />
- O tak.- odpowiedział, a ja miałam ochotę w tym momencie wysiąść.<br />
- Nie możemy włamać się Zoo Luke!- krzyknęłam, na co on zaczął się śmiać. Co jest w ty śmiesznego?<br />
- Owszem możemy.<br />
- Zatrzymaj się, chce wysiąść.- oznajmiłam krzyżując ręce.<br />
- Oj weź Sky, nie udawaj już takiej świętej.- dźgnął mnie palcem w żebro na co uderzyłam go lekko w ramię.<br />
- A co jeśli ktoś nas złapie?<br />
- Spokojnie jestem na to przygotowany, mam plan księżniczko.<br />
- Jaki plan?- przymrużyłam oczy spoglądając na niego na co wzruszył ramionami.<br />
- Będziemy uciekać. Przecież dobrze biegasz.- zaśmiał się a ja westchnęłam w geście poddania.<br />
- Okay, ale pamiętaj, że jeśli nas złapią. Twoje imię będzie pierwszą rzeczą jaką powiem.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Chyba zwariowałeś!- krzyknęłam spoglądając na blondyna, który po raz milionowy wywrócił oczami.</div>
<div style="text-align: left;">
- To nie jest takie trudne, podsadzę cię a ty po prostu przeskoczysz przez mur.- odparł na co pokręciłam przecząco głową.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie ma mowy.- skrzyżowałam ręce i spojrzałam w innym kierunku. </div>
<div style="text-align: left;">
Staliśmy właśnie pod bramą wejściową do Zoo i zgadnijcie co było przeszkodą, żeby tam wejść- brama była zamknięta. Miała chyba z jakieś trzy metry, a Luke wpadł na genialny pomysł, żeby przez nią przejść, ten chłopak chyba za bardzo wierzy w moje możliwości fizyczne.</div>
<div style="text-align: left;">
- Sky po prostu to zrób, nie po to jechaliśmy tu jakąś godzinę, żeby po prostu wrócić bez zobaczenia tego wszystkiego.- powiedział i splótł swoje dłonie zachęcając mnie bym postawiła na nich stopę.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie.- odparłam znowu spoglądając na chłopaka.</div>
<div style="text-align: left;">
- Oj no weź, boisz się? Sky Parker się boi?- próbował mnie podpuścić, ale byłam nie ugięta.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jestem za ciężka.- spróbowałam innego argumentu, ale blondyn tylko wywrócił oczami.</div>
<div style="text-align: left;">
- Jesteś lżejsza niż piórko, a teraz po prostu połóż tu twoją stopę i zrób to bo nie mam ochoty stać tu całej nocy, albo po prostu cię przerzucę przez to pieprzone ogrodzenie.- warknął, a ja przechyliłam głowę w prawo. Och wracamy do wkurwiającego Luke'a? A było tak miło.</div>
<div style="text-align: left;">
- Powodzenia.- odparłam na co jego brwi wystrzeliły w górę. Wyprostował się i z bardzo podejrzanym uśmiechem zaczął się do mnie zbliżać. Próbowałam cofnąć się do tyłu, ale Hamming's był szybszy i złapał mnie w talii przyciągając do siebie. Włożył jedną rękę pod moje nogi i podniósł mnie jak pannę młodą na co zaczęłam krzyczeć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Postaw mnie na ziemię!</div>
<div style="text-align: left;">
- Albo zrobisz to sama, albo cię przerzucę. Przysięgam.- odparł na co spojrzałam na niego i zmrużyłam oczy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dupek. -odparłam i wyślizgnęłam się z jego rąk. Stanęłam do niego przodem i mruknęłam cicho 'Niech ci będzie". Chłopak splótł ponownie swoje dłonie, a ja postawiłam na nich moją prawą stopę. Złapałam się rękami prętów i podciągnęłam się z małą pomocą chłopaka. Przerzuciłam nogi na drugą stronę i skoczyłam w dół. Zachwiałam się trochę przy lądowaniu, ale w ostatniej chwili złapałam równowagę. Odwróciłam się w kierunku gdzie stał blondyn i przyglądałam się jego ruchom. Był na tyle wysoki, że wystarczył mu lekki podskok by złapać się prętów prawie na samej górze, podciągnął się i potem tylko powtórzył to co zrobiłam przed chwilą.</div>
<div style="text-align: left;">
Gdy stanął wreszcie obok złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku gdzie znajdowały się kasy.</div>
<div style="text-align: left;">
- Proszę powiedz, że nie masz zamiaru zabierać pieniędzy.- odparłam. Jeśli oczywiście w ogóle jakieś się tam znajdują dodałam po chwili w moich myślach, ale nie wypowiedziałam tego na głos.</div>
<div style="text-align: left;">
- Naprawdę masz mnie za złodzieja?- zapytał, ale ja nic nie odpowiedziałam. Minęliśmy tylko kasy i ruszyliśmy do pierwszego wybiegu. Tabliczka przed nim wskazywała na to, że znajdują się tam lwy.</div>
<div style="text-align: left;">
Zatrzymałam się dopiero w tedy kiedy zorientowałam się, że blondyn ma zamiar wejść do środka.</div>
<div style="text-align: left;">
- Oszalałeś! Przecież pisze tu, że są tam lwy! Życie ci nie miłe?- krzyknęłam na co popatrzył się na mnie jak na kompletną idiotkę.</div>
<div style="text-align: left;">
- One są na noc zamknięte w klatkach geniuszu.- mruknął i przeskoczył na drugą stronę ogrodzenia.</div>
<div style="text-align: left;">
- A co jeśli dzisiaj postanowili ich nie zamykać?- zapytałam, ponieważ zdanie chłopaka wciąż mnie nie uspokoiło. Mam dopiero osiemnaście lat, chce jeszcze pożyczyć.</div>
<div style="text-align: left;">
- Te Zoo jest tu od jakiś dziesięciu lat i przez te dziesięć lat codziennie były one zamykane. Co do cholery miałoby sprawić, że akurat dzisiaj by ich nie zamknęli?- zapytał na co wzruszyłam ramionami.- Ufasz mi?- spojrzał na mnie, a ja tylko popatrzyłam na niego. Ufałam mu? Czy mogłabym ufać takiej osobie, przez którą przeszłam piekło? Ale z drugiej strony chyba jest już wszystko jasne między nami. Znaczy tak mi się wydaje.</div>
<div style="text-align: left;">
Skinęłam lekko głową i przeszłam przez ogrodzenie. Przeskoczyłam przez nie naśladując ruchy Luke'a i znalazłam się po drugiej stronie razem z chłopakiem.</div>
<div style="text-align: left;">
Cóż, to będzie długa noc.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Siedzieliśmy z blondynem na małym wzgórzu, które znajdowało się tym razem na wybiegu dla małp. Obeszliśmy już chyba dosłownie całe Zoo wygłupiając się i popychając, dlatego postanowiliśmy na chwilę odpocząć. Położyłam się na trawie spoglądając w niebo. Nie wiem czy było to sprawione brakiem żadnego oświetlenia czy to miejsce było po prostu magiczne, ale wydawało mi się jakby gwiazdy były większe, a księżyc świecił mocniej. Mogłabym tu zostać na zawsze.</div>
<div style="text-align: left;">
Zamknęłam oczy i pozwoliłam by moje uszy napajały się cudowną ciszą, którą nie zakłócały, żadne rozmowy, żadne samochodu, po prostu nic.</div>
<div style="text-align: left;">
Niestety - albo stety - nie było mi to dane na długo.</div>
<div style="text-align: left;">
- Wiesz co Sky? Chciałem się od ciebie wreszcie po tym wszystkim odciąć. Sądziłem, że załatwiłem swoją zemstę na tobie, że po prostu wykonałem swój cel i powinienem zostawić cię w spokoju. Jak napisałem do ciebie dzisiaj SMS'a sądziłem potem, że źle zrobiłem.- powiedział nagle na co wyprostowałam się i spojrzałam na niego.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego?- zapytałam cicho.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie powinienem cię mieszać w moje życie, ono nie jest odpowiednie dla takiej osoby jak ty. Każdego kiedyś dopada karma, a ja cóż, bądźmy szczerzy nie byłem za grzeczny.- zaśmiał się.- Nie powinnaś zadawać się z takimi ludźmi jak ja.- dokończył, a ja naprawdę byłam zdezorientowana.</div>
<div style="text-align: left;">
- Nie rozumiem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Cóż, <i><b>to życie jest tak kruche jak sen księżniczko.</b></i></div>
<div style="text-align: left;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>------------------------------------------------------------------------------------------------------------</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Okay, mamy wreszcie cały rozdział z jednym wielkim Luky Moments! Jak myślicie czy Luke odetnie się całkiem od Sky? A może ta chwila w Zoo była "pożegnaniem". Cóż ja wam tego nie zdradzę, musicie czytać kolejne rozdziały, żeby się dowiedzieć (brutalna ja, wiem, przepraszam, nie chciałam. Naprawdę)</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Czekam na wasze komentarze i do następnego xx</i></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-68582050360052719732015-03-24T14:01:00.000-07:002015-03-24T14:01:20.327-07:00Rozdział 23Siedziałam w swoim pokoju, sprawdzając mojego twitter'a i słuchając muzyki kiedy usłyszałam pukanie. Wyłączyłam lecącą teraz jedną z piosenek mojego ulubionego zespołu i powiedziałam ciche "proszę".<br />
Drzwi do pokoju otworzyły się po chwili i zobaczyłam w nich tatę. Jeśli mam być szczera wyglądał koszmarnie.<br />
Kiedy zostawiłam moich rodziców samych w domu z tym wszystkim mama postanowiła się przyznać i opowiedziała tacie o swoim romansie. Mój ojciec się załamał.<br />
Zamiast być wściekły na matkę za to co zrobiła- był zły na siebie. Cały czas obwiniał siebie samego za to co się stało bo jak to ostatnio powiedział:<br />
<i>"Coś musiałem zrobić źle skoro poszła do innego mężczyzny." </i><br />
Próbowałam z nim rozmawiać, ale nie potrafiło do niego dotrzeć, że to nie jego wina. Poza tym zawsze rodzice tylko "mijali" się w domu. Gdy mama miała wolne tato pracował- i odwrotnie. A jednak byli ze sobą tak związanie, że tato zachowywał się tak jakby musiał się nauczyć na nowo żyć.<br />
Ja musiałam gotować, ja musiałam sprzątać, ja musiałam przypominać o opłatach i to ja wiązałam mu codziennie rano do pracy krawat bo nawet tego nie potrafił już dobrze zrobić.<br />
To nie bywałe jak jesteśmy stworzeni, jak potrafimy się przywiązać do innej osoby tak, że bez niej nie potrafimy funkcjonować. Przy niej wszystko wydaje się takie łatwe, wykonalne i do osiągnięcia, ale kiedy odchodzi- musimy nauczyć się na nowo żyć.<br />
Mama wręcz błagała tatę na kolanach o drugą szansę, ale ojciec powiedział jej, że jeśli nie zawahała się go zdradzić wcześniej to nie zawaha zdradzić się go i później.<br />
Nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.<br />
- Mama do mnie dzwoniła. Dlaczego nie odbierasz od niej telefon?- zapytał, siadając obok mnie na łóżku i spoglądając na mnie tak jakby próbował pobudzić w moim ciele jakieś poczucie winy.<br />
Nic z tego.<br />
- Nie mam najmniejszej ochoty z nią rozmawiać.- warknęłam w jego stronę chyba trochę za ostro, ale cóż. Nikt nie będzie mnie zmuszał to rozmowy z nią.<br />
- Posłuchaj Sky, to sprawa między nami. Nie możesz być zła na matkę.- odpowiedział spuszczając wzrok, a ja przysięgam miałam ochotę wziąć poduszkę i mu nią przyłożyć. Sprawa między nimi? Cóż jestem ich dzieckiem jakby na to nie patrzeć i tak, to jest moja sprawa. Może zaraz jeszcze powie, że ona mnie bardzo kocha i nie chciała zrobić nic złego? Racja, tłumaczyła się, że zakończyła to bo nas "kochała" i nie chciała niszczyć naszej rodziny. Przepraszam, ale jeśli na tym polega jej definicja słowa kochać to chyba powinnam pożyczyć jej słownik czy coś.<br />
Może i nas kochała i może kocha nas teraz, ale nie ma prawa mówić, że skończyła to dla nas. Skończyła to dla siebie, żeby nie mieć cholernego poczucia winy.<br />
Czy kochała nas kiedy była z nim? Myślała w tedy o nas? Nie. Bo gdyby rzeczywiście tak było nie zrobiłaby tego. Nigdy.<br />
- To nie jest sprawa między tobą i mamą! Ja też należę do tej rodziny jakbyś zapomniał i na dodatek znam chłopaka, któremu rozwaliła rodzinę!- krzyknęłam, po chwili zasłaniając usta dłonią, a oczy mojego ojca rozszerzyły się.<br />
Cholera, cholera, cholera.<br />
Nie powinnam mu wspominać o Luke'u tak jakby, nigdy.<br />
- Znasz syna tego mężczyzny?- wykrztusił, chyba nie dowierzając na co skinęłam w potwierdzeniu głową.<br />
- Jak ma na imię, skąd go znasz, gdzie on w ogóle mieszka?- zapytał spoglądając na mnie wyczekująco, a ja tylko słuchałam dwóch głosików kłócących się w mojej głowie. Dlaczego chociaż na chwilę nie możemy wyłączyć naszych myśli?<br />
Jeden głos mówił, że powinnam powiedzieć to tacie, ponieważ mu się należy, ale zaś drugi mówił, że Luke mnie najprawdopodobniej zabije kiedy pewnego dnia do jego i chłopaków domu wparuje mój ojciec z milionem pytań na sekundę.<br />
Też bym go zabiła gdyby jego matka tak zrobiła, więc cóż. Drugi głosie tym razem wygrałeś.<br />
- Przepraszam tato, ale nie powinnam.- przełknęłam ślinę i uciekłam wzrokiem od jego twarzy. Patrz gdziekolwiek tylko nie na niego Sky, gdziekolwiek. Biurko, krzesło, lampa, plakat, kosz- gdziekolwiek.<br />
- Nie szkodzi, rozumiem. Ale i tak sądzę, że powinnaś porozmawiać z matką. Obiecaj mi, że o tym pomyślisz dobrze?<br />
<strike>Nie.</strike><br />
- Tak, pomyśle.- posłałam mu ciepły uśmiech, po czym mój ojciec wyszedł z pokoju. Westchnęłam głośno i upadłam na poduszki.<br />
Ten kto wymyślał scenariusz mojego życia był chyba pijany i sądzę, że się nieźle przy tym ubawił.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
~*~</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
- Kelsey, ile razy mam ci powtarzać, że dobrze w niej wyglądasz?</div>
<div style="text-align: left;">
- Cóż, nie ufam ci.- odpowiedziała moja przyjaciółka przy okazji wygrzebując z szafy kolejną sukienkę na co jęknęłam. Ona chyba obrabowała sklep z sukienkami, przysięgam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego?</div>
<div style="text-align: left;">
- Ponieważ to samo mówiłaś o poprzedniej i po przedniej i po po przedniej i po po po...</div>
<div style="text-align: left;">
- Bo we wszystkim wyglądasz dobrze!- wyrzuciłam ręce w geście poddania się. Ta blondynka potrafi cię wykończyć samymi ciuchami, nie chce wiedzieć co by było gdyby dopadła w swoje ręce jakiś ostry przedmiot czy broń.</div>
<div style="text-align: left;">
- Miałaś mi pomóc wybrać sukienkę na obiad u dziadków i w ogóle nie pomagasz wiesz?</div>
<div style="text-align: left;">
- No właśnie Kelsey, na obiad. U dziadków. Rozumiesz? Idziesz na obiad do dziadków, nie na jakieś cholerne wręczanie Oscar'ów.</div>
<div style="text-align: left;">
- No i co? A jak ktoś mnie przyuważy? Muszę jakoś wyglądać!- powiedziała , przeciągając przez głowę zieloną sukienkę - która prawdę mówiąc nie różniła się prawie w cale od poprzedniej zielonej sukienki - by ubrać niebieską. Ściągniętą sukienkę rzuciła na kupkę "innych ściągniętych sukienek" i nałożyła nowe znalezisko. Może w poprzedniej wyglądała dobrze, w po po przednie też wyglądała dobrze i w po po po przedniej również, ale w tej wyglądała pięknie. Sukienka była prosta, ale jakże dodawała niebieskookiej uroku, materiał układał się w tak zwaną literę A i sięgał jej lekko nad kolana.</div>
<div style="text-align: left;">
- Idź w tej.- powiedziałam od razu za nim ona jeszcze zdążyła obejrzeć się w lustrze.</div>
<div style="text-align: left;">
- Na pewno? Bo wiesz ta fiol....</div>
<div style="text-align: left;">
- Po prostu idź w tej.- przerwałam jej próbując nie tylko udowodnić, że ta jest idealna, ale również, żeby zakończyć moje męczarnie.</div>
<div style="text-align: left;">
- No dobra.- odpowiedziała na moją opinię.- To teraz tylko jeszcze buty.- dodała po chwili i otworzyła komodę w której znajdowało się jakieś milion butów. </div>
<div style="text-align: left;">
Jęknęłam i opadłam twarzą na poduszkę. Boże zmiłuj się nad moim marnym ludzkim życiem, mam dopiero osiemnaście lat. Daj mi jeszcze żyć!</div>
<div style="text-align: left;">
- A tak poza tym masz jakieś plany czy będziesz znowu siedzieć cały dzień w łóżku dziecko internetu?- zapytała wyciągając jakieś czarne szpilki na co rzuciłam w nią poduszką.</div>
<div style="text-align: left;">
- Ej! Układałam te włosy przez godzinę! Więc jeśli mi je zepsujesz wiedz, że mam cyrkiel pod ręką.- zagroziła palcem na co wybuchnęłam śmiechem.</div>
<div style="text-align: left;">
- A tak serio, tak. Zamierzałam robić to co wychodzi mi najlepiej- czyli nic nie robienie. Nie mam żadnych planów więc kto mi zabroni?- zapytałam w sumie samą siebie ponieważ moja przyjaciółka była za bardzo pochłonięta oglądaniem swojego odbicia.</div>
<div style="text-align: left;">
Poczułam w kieszeni wibracje telefonu, które sygnalizowały przyjście nowej wiadomości. Odblokowałam urządzenie myśląc, że to mama znowu coś napisała kiedy ujrzałam imię Luke'a na wyświetlaczu. Zmarszczyłam brwi.</div>
<div style="text-align: left;">
Kliknęłam na ikonkę by przeczytać wiadomość od chłopaka.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i>Masz jakieś plany, księżniczko?</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<b><i><br /></i></b></div>
<div style="text-align: left;">
Cóż, chyba teraz mam.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
--------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Na początku chciałam napisać, że rozdział jest NIE SPRAWDZONY, nie miałam dzisiaj kompletnie czasu, ale naprawdę chciałam go dodać, sprawdzę go jutro.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Okay wiem, że krótki i że do dupy, ale byłam dzisiaj odebrać okulary i zeszło mi dłużej niż myślałam.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zbliżają się święta więc postaram się dodać coś dwa razy w tygodniu, żeby wam to wynagrodzić, ale nic nie obiecuje.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jak pewnie zauważyliście jest nowy szablon na blogu! Jak wams się podoba? Ja się w nim po prostu zakochałam! Dlatego dziękuje dziewczynie, która go dla mnie zrobiła.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Chciałabym was jeszcze powiadomIć, że założyłam aska dla Fast więc jeśli macie jakieś pytani to śmiało zapraszam <a href="http://ask.fm/FastFanfction" target="_blank">LINK</a>. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Do następnego!</i></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-30830735078255877262015-03-08T13:36:00.000-07:002015-03-08T13:36:05.222-07:00Rozdział 22Przystanęłam na chwilę, próbując złapać oddech oraz napić się wody.<br />
Wstałam dzisiaj rano i postanowiłam, że muszę pobiegać. Przez nawał wszystkich wydarzeń nie miałam na nic czasu i muszę przyznać, że wyszłam z formy. Przedtem pięć, a nawet sześć kilometrów to było nic, a teraz? Jestem wykończona już po dwóch.<br />
Spojrzałam na zegarek, który wskazywał równo godzinę ósmą cztery, po czym oceniłam, że powinnam być w domu za jakieś piętnaście minut.<br />
Zakręciłam butelkę z wodą z zamiarem ruszenia już z powrotem i wzięcia gorącego prysznic, ale przeszkodził mi mój telefon, który zaczął dzwonić. Wyciągnęłam elektryczne urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz na którym widniał numer Calum'a. Westchnęłam głośno i nacisnęłam zieloną słuchawkę.<br />
- Halo?<br />
- Sky? Gdzie jesteś?<br />
- Właśnie wracam do domu, byłam się przebiec. Dlaczego dzwonisz? Coś się stało?- w mojej głowie nagle powstawały coraz to czarniejsze scenariusze. Luke był w szpitalu od trzech dni i lekarze codziennie mówili, że za niedługo wyjdzie, ale jeszcze nie jest ten czas. Na okrągło robili mu pełno badań i niektóre - jestem tego pewna - robili z jakieś milion razy. Policja już go nie nękała, bo jak to ujął Calum<br />
<i>"Ashton powciskał takie kity psom, że nawet ja uwierzyłem, że nie brałeś udziału w wypadku samochodowym"</i><br />
Ashton po prostu okazał się lepszym kłamcą niż wszyscy myśleliśmy i naprawdę się zastanawiałam czy to dobrze, czy jednak źle.<br />
Ale przez te trzy dni żadne z chłopaków nie zadzwonił do mnie, jedyny kontakt jaki z nimi miałam to mijanie się na szpitalnym korytarzu.<br />
- No pewnie, że się stało! Luke wychodzi dzisiaj ze szpitala! Te potwory w białych kitlach powiedzieli, że nie muszą go tu już trzymać.- odpowiedziała, a ja odetchnęłam z ulgą. Czy on powiedział potwory w białych kitlach?<br />
- Dobra, zaraz będę.- odpowiedziałam i rozłączyłam się. Schowałam telefon w bezpieczne miejsce, żeby mi nie wypadł i ruszyłam w kierunku domu<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Przekroczyłam właśnie drzwi szpitala i posłałam lekki uśmiech pielęgniarce, która obok mnie przechodziła przy okazji życząc mi miłego dnia. Ruszyłam długim szaro niebieskim korytarzem do sali numer jedenaście i nie pukając pchnęłam drzwi do środka.<br />
I to był mój błąd.<br />
Nie zdążyłam nawet zarejestrować co się dzieje kiedy dostałam w głowę jakąś koszulką. Zdjęłam z siebie materiał i popatrzyłam na winowajce całego zajścia, którym oczywiście był Calum.<br />
- Nie zdążyłam krzyknąć uważaj. Sorry.- odpowiedziała szczerząc się do mnie. Westchnęłam cicho, odwracając się do niego tyłem by podać Luke'owi koszulkę, która miała trafić do niego i prawie się zakrztusiłam. Nie wiem czy było to spowodowane widokiem odkrytej klatki piersiowej blondyna czy raczej siniaków, które się na niej znajdowały.<br />
Uznajmy, że to jednak było to drugie.<br />
Dałam mu czarny materiał do ręki na co lekko się uśmiechnął i ubrał go na siebie.<br />
- Sky? Mijałaś może gdzieś Michael'a z Ashton'em?<br />
- Nie.- zmarszczyłam brwi, wracając wzrokiem na bruneta.<br />
- Co za idioci, mieli być to jakieś piętnaści minut temu.- mruknął pod nosem i uruchamiając swój telefon komórkowy ruszył za drzwi - jak mniemam - w celu zadzwonienia do któregoś z nich.<br />
- Jak się czujesz?- zapytałam Luke, siadając na jego łóżku szpitalnym i podając mu ładowarkę do telefonu, której właśnie poszukiwał.<br />
- Tak jak wczoraj, i przed wczoraj. Nie rozumiem po co mnie tutaj tak długo trzymali.- westchnął zasuwając zamek w czarnej torbie gdy upewnił się, że spakował już wszystko.<br />
- Cóż sądzę, że bez tych leków przeciwbólowych nie czułbyś się tak dobrze.<br />
- Czy ty uważasz mnie za słabego?- uniósł w górę swoją brew, a na jego twarzy pojawił się uśmiech.<br />
- Jak bym mogła tak uważać?- zaśmiałam się i zeskoczyłam na podłogę, ale - jak to ja oczywiście nawet nie potrafię dobrze wykonać normalnej ludzkiej czynności - zachwiałam się i prawie bym upadła, ale w ostatniej chwili złapałam się ramienia blondyna, które owinęło się w okół mojej tali.<br />
- Powiedz mi proszę, jak przeżyłaś te parę dni, kiedy leżałem tutaj? Bo sądzę, ze to jakiś cud.- zaśmiał się przy okazji mnie puszczając na co walnęłam go w ramię. - Chociaż wiesz, jak chciałaś, żebym wziął cię w swoje ramiona wystarczyło poprosić.<br />
- Pieprz się.- pokazałam mu środkowy palec.<br />
- Z przyjemnością.- odpowiedział podnosząc swoją torbę. Widać było, że chciał powiedzieć coś jeszcze, ale przeszkodził mu w tym lekarz, który właśnie wszedł do sali.<br />
- Panie Hemmings, tutaj jest pana wypis.- podał chłopakowi kartkę, ale ten nawet na nią nie spojrzał tylko zgiął w pół i wsadził do tylnej kieszeni swoich spodni.- Proszę przez parę dni jeszcze na siebie uważać i się nie przemęczać. Przepraszam, ale muszę już iść do innych pacjentów. Do widzenia.- skinął do nas głową po czym opuścił salę.<br />
Ruszyliśmy z Luke'iem na zewnątrz z zamiarem znalezienia chłopaków, co nie było w cale takie trudne jak się domyślacie.<br />
Chyba nawet ślepy zauważyłby chorych psychicznie dwudziestolatków jeżdżących na wózku dla niepełnosprawnych po korytarzu.<br />
Luke odsunął się gwałtownie pociągając mnie za sobą gdy obok nas przejechał Calum, który nas nie zauważył, albo po prostu nie chciał zauważyć.<br />
- Nie wierzę, że ci idioci mają po dwadzieścia lat. Przysięgam.- warknął Luke i podał mi swoją torbę prosząc bym ją na chwile potrzymała.<br />
Chwycił za rączki wózka gdy Calum przejeżdżał z powrotem i przechylił go to przodu co spowodowało tym, że ten wylądował na ziemi. Sytuacja ta spowodowała wybuch śmiechu u pozostałych chłopaków, ale uciszyli się zaraz po tym jak Luke spojrzał na nich karcąco.<br />
- Hood możesz mi proszę przypomnieć ile ty masz lat?- blondyn odstawił wózek na miejsce i spojrzał na bruneta, który powoli podnosił się z kafelek.<br />
- Dwadzieścia.- mruknął pocierając swoją rękę na którą upadł.<br />
- A ja jednak sądzę, że dwa.- odebrał ode mnie torbę i ruszył do głównych drzwi, po chwili znajdując się na zewnątrz.<br />
- Pan "zawsze niszczę całą zabawę" wrócił do zdrowia.- burknął Hood, na co cała nasza trójka się zaśmiała.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Siedziałam w kuchni w domu chłopaków, czekając aż woda się wreszcie zagotuje. Siedziałam tu teraz sama, ponieważ blondyn stwierdził, że musi się przespać w "normalnym" łóżku, Calum obraził się na niego za zepsucie mu zabawy i siedzi obrażony w pokoju jak jakiś pięciolatek, a Ashton i Michael gdy tylko obydwaj chłopcy zniknęli na górze zawiadomili mnie, że mają "ważną" sprawę do załatwienia.<br />
Podniosłam się z krzesła kiedy usłyszałam, że woda jest już gotowa i zalałam nią dwa kubki, które stały na blacie.<br />
- No, no, no. Gdybym wiedział, ze tak będzie już dawno coś bym zrobił, żeby wylądować w szpitalu.- usłyszałam za sobą głos chłopaka, na co szybko się odwróciłam.<br />
- Już się tak nie podniecaj. Zaraz wychodzę.- odpowiedziałam mu i odstawiłam czajnik na miejsce.<br />
- Gdybyś zaraz wychodziła, nie zrobiłabyś sobie herbaty. Księżniczko.- wywróciłam oczami na to jak mnie nazwał, ponieważ wiem, że powiedział to tylko po to, żeby mnie wkurzyć bo wie, że nienawidzę jak ktoś mnie tak nazywa.<br />
- Może zrobiłam ją dla Calum'a?- postanowiłam się z nim trochę podroczyć.<br />
Chłopak podszedł do mnie bliżej.<br />
Jest teraz za blisko.<br />
Nasze klatki piersiowe stykały się ze sobą, a ja mogę przysiąc, że Luke czuje jak bardzo bije mi serce. Podniosłam lekko głowę do góry bym mogła spojrzeć na chłopaka i zobaczyć jak wypowiada swoją odpowiedzieć. Ale on nic nie powiedział.<br />
Przyłożył swoją dłoń do mojego policzka, a ja jestem zaskoczona jak jego dotyk działa na moje ciało. Niekontrolowanie przymknęłam oczy i oparłam głowę na jego dłoni<br />
Poczułam jak Luke nachyla się do przodu, więc postanowiłam otworzyć swoje oczy i w tedy napotkałam jego wzrok. Nie potrafiłam już wytrzymać napięcia, więc uniosłam się lekko do góry i wreszcie stało się to, czego w głębi duszy pragnęłam od naszego pierwszego spotkania.<br />
Nasze usta złączyły się w jedno, a ja westchnęłam prosto w jego usta. Blondyn przeniósł swoje ręce na moje biodra, a ja swoje zarzuciłam na jego szyję. Pociągnęłam lekko za końce jego włosów na co cicho jęknął.<br />
Punkt dla mnie.<br />
Luke przycisnął mnie plecami do ściany, która znajdowała się za nami, a ja mogę przysiąc - chociaż myślałam, że to już nie możliwe - że jego ciało jest jeszcze bliżej niż przedtem.<br />
Minęły minuty, albo może sekundy, kiedy oderwaliśmy swoje usta od siebie z zamiarem złapania oddechu.<br />
Przygryzłam wargę spoglądając na jego twarz na której widniał uśmiech.<br />
- Zdecydowanie czekałem na to za długo.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
-----------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
TAK! WRESZCIE! LUKY MOMENTS! CIESZMY SIĘ I RADUJMY XD</div>
<div style="text-align: center;">
A tak serio przez całe pisanie tego rozdziału byłam ciekawa waszych reakcji soł, czekam na komentarze x</div>
<div style="text-align: center;">
Pamiętajcie, ze możecie tweetować z hasztagiem #FastFFPL</div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com17tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-15039103421988753692015-02-23T11:38:00.000-08:002015-02-23T11:38:58.810-08:00Rozdział 21Chodziłam w tą i z powrotem po szpitalnym korytarzu czekając na lekarza i jakiekolwiek wiadomości na temat stanu Luke'a.<br />
Gdy tylko Michael'owi i Ashton'owi udało się go wyciągnąć z samochodu zawieźliśmy go do szpitala. Chłopcy trochę na początku protestowali tłumacząc się, że jak niby do cholery mają wyjaśnić lekarzom sytuacje która dopuściła do takiego stanu blondyna. Jak powiedzą, że to wypadek to logiczne, że zaraz zjawi się policja wypytując ich o wszystko, a raczej nie przyznają się do nielegalnych wyścigów. Ale mnie szczerze gówno to w tym momencie obchodziło.<br />
Jak już wspomniałam zaraz tylko po przyjeździe szpital zawiadomił policję. Dlatego siedzę tu teraz sama, a chłopcy próbują powciskać kity policji.<br />
Usiadłam na jednym z kilku krzeseł przed salą i potarłam moje spocone dłonie o kolana.<br />
Luke w szpitalu, policja i na dodatek nie kontaktując Kelsey. Gorzej już być chyba nie może.<br />
Albo.<br />
Spojrzałam w bok gdy moje oczy namierzyły sylwetkę James'a, zmierzającego w moim kierunku.<br />
Przysięgam, że moim jedynym uczuciem teraz jest pieprzona chęć zabicia go. To on chciał się ścigać z Luke'iem i wiedział, że chłopak nie odmówi. To przez niego Luke tu leży. I nie wiem czy to po prostu intuicja czy moje urojenia, ale wydaje mi się, że ta opona nie znalazła się tam przypadkiem.<br />
- Hej Sky! Szukałem cie po całym szpitalu. Co z Luke'iem?- stanął przede mną jak gdyby nigdy nic. Boże daj mi cierpliwość bo jak dasz siłę to rozwalę mu łeb.<br />
- Chyba gówno cię to powinno obchodzić.- warknęłam, przy okazji wstając. Nie wytrzymam z nim minuty dłużej w jednym pomieszczeniu. Ba, w jednym budynku.<br />
- Sky? Ale o co ci chodzi?- zmarszczył brwi w geście niezrozumienia. Ale on rozumiał, dalej odgrywał tą pieprzoną grę aktorską myśląc, że o niczym nie wiem. Tylko po co to wszystko?<br />
- Przestań zgrywać idiotę James! Wiem wszystko, rozumiesz? Wiem, że już nie raz się ścigałeś, tak samo jak wiem, że to ty chciałeś się ścigać z Luke'iem! Ja to wszystko do cholery wiem!<br />
- Sky, proszę uspokój się.- zrobił krok w moją stronę i próbował złapać moją rękę, ale wyrwałam mu się odchodząc trochę do tyłu od niego.<br />
- To twoja wina! Po co ci to było?! Po co chciałeś się ścigać?!- krzyczałam na niego, a ludzie dookoła gapili się na mnie jak na idiotkę, ale nie obchodziło mnie to. Chciałam tylko, żeby poczuł moją złość. Żeby zobaczył jak bardzo wściekła na niego jestem, ale też zawiedziona. Ufałam mu, wierzyłam we wszystko co mówił i robił. Myślałam, że jest lepszy niż Luke i że moglibyśmy być kimś więcej niż przyjaciółmi. Ale on nie jest tym za kogo się podawał. Nigdy nie był.<br />
I zdecydowanie jest gorszy niż Luke.<br />
- Sky, wysłuchaj mnie wreszcie! Widziałem jak cierpisz, jak cierpisz przez tego gnojka, rozumiesz? Chciałem, żeby dał ci spokój.<br />
- Więc postanowiliście się ścigać tak?!<br />
- Sky, obiecał, że jeśli wygram to się od ciebie odczepi, ale jeśli ja przegram...<br />
- Czekaj.- przerwałam mu wypowiedź zaczynając wreszcie łączyć ze sobą fakty.- Ścigaliście się o mnie? Czy ty na prawdę sądzisz, że jestem jakimś głupim przedmiotem?! Głupią nagrodą, którą możesz wygrać!- nie wierzę własnym uszom. Czy on na prawdę sądził, że jak wygra wyścig to Luke się ode mnie odczepi i ja rzucę mu się w ramiona? Chociaż głównym pytaniem było to czy jeśli wypadek nie miałby miejsca kiedykolwiek bym się dowiedziała.<br />
- Nie chcę cię teraz widzieć James! Po prostu idź sobie, ale pamiętaj jedno, jeśli on umrze, to będzie twoja pieprzona wina!- krzyknęłam i odwróciłam się do niego tyłem. Nie mam zamiaru go widzieć, nie mam zamiaru już więcej z nim rozmawiać.<br />
Do James'a chyba dotarły moje słowa bo po chwili usłyszałam oddalające się kroki, ale nie miałam pewności czy to on bo nie odwróciłam się.<br />
Spojrzałam na chwilę na drzwi do sali Luke, które otworzyły się i wyszedł z nich lekarz. Podeszłam do niego szybkim krokiem.<br />
- Um, doktorze? Może mi pan powiedzieć co z Luke'iem?- mężczyzna spojrzał na mnie podejrzliwie znad okularów.<br />
- Jest pani kimś z rodziny?- zapytał spoglądając na papiery w swojej dłoni. Cholera.<br />
- Yyy tak, jestem jego kuzynką.- uśmiechnęłam się do niego na co westchnął.<br />
- Pan Hemmings miał bardzo dużo szczęścia. Dzięki szybkiej interwencji kolegów uniknął większych poparzeń na ciele, oprócz tego jest posiniaczony i ma złamane żebro. Zrobimy jeszcze kilka badań, żeby sprawdzić czy nie doznał jakiś mniejszych uszkodzeń organów wewnętrznych. Ale po za tym można powiedzieć, że miał szczęście w nieszczęściu.- uśmiechnął się do mnie lekko i ruszył do sali obok.<br />
- Doktorze!<br />
- Tak?- zatrzymał się z ręką na klamce, obserwując mnie podejrzliwie jakbym chciała zabić mu psa.<br />
- Mogę do niego wejść?- zapytałam niepewnie.<br />
- Tak, ale tylko na chwilę, pan Hemmings musi odpoczywać.- odpowiedział i zniknął za drzwiami. Odetchnęłam głęboko przełykając ślinę i chwyciłam klamkę popychając drzwi do środka. Bałam się co mogę tam zobaczyć.<br />
Weszłam do pomieszczenia i spojrzałam na łóżko w którym znajdował się Luke. Szczerze mówiąc spodziewałam się czegoś gorszego, ale i tak był w fatalnym stanie. Rozcięta warga, plaster na łuku brwiowym i nosie, siniak na policzku, dobrze, że jest przykryty kołdrą bo chyba nie chciałabym oglądać reszty jego posiniaczonego ciała.<br />
Blondyn wpatrywał się w urządzenie, stojące obok niego oraz kabelki do których jest podłączony. Chyba mu się to nie podobało.<br />
- Hej.- rzuciłam cicho na co obrócił głowę w moim kierunku, jego mina mówiła, że chyba się mnie tu nie spodziewał.<br />
- Hej.- odpowiedział, przy okazji próbując podnieść się do pozycji siedzącej. Jego wykrzywiona twarz pokazywała, że sprawiło mu to wiele bólu.<br />
- Gdzie są chłopcy?<br />
- Gadają z policją.- opowiedziałam i podeszłam do krzesła obok jego łóżka po czym na nim usiadłam.<br />
- Z policją?<br />
- Wiesz, to chyba było logiczne, że personel zawiadomi policję, kiedy czwórka nastolatków przywozi do szpitala piątego, który jest tak poturbowany, że nie da się wcisnąć kitu, że spadł ze schodów.- opowiedziałam spoglądając na niego, na co pokiwał twierdząco głową na znak, że rozumie. Spuściłam głowę bawiąc się palcami i nie wiedząc co powiedzieć. Zapytałabym się jak się czuje, ale to chyba jest oczywiste i głupszego pytania zadać bym nie mogła.<br />
- Słyszałem, jak kłóciłaś się z James'em na korytarzu.- odparł jak gdyby nigdy nic na co podniosłam szybko głowę.<br />
- Co?<br />
- Chyba cały szpital was słyszał.- prychnął odwracając wzrok.<br />
- Wkurzyłam się trochę na niego.<br />
- I dobrze.- odparł, a na jego twarzy pojawił się znowu ten irytujący uśmieszek. Widzę, że humor mu dopisuje mimo tego wszystkiego.<br />
- Na twoim miejscu nie byłabym taka zadowolona. Mimo tego całego gówna i tak jestem na ciebie zła, że dałeś się podejść James'owi i zgodziłeś się z nim ścigać.- odparłam, poprawiając się na krześle, na co Luke prychnął coś pod nosem. I znowu zapadła krępująca cisza. Ta sama cisza, która trwała w samochodzie, dlatego postanowiłam powiedzieć coś o co do końca nie byłam pewna czy blondyn powinien wiedzieć.<br />
- Bałam się.- przyznałam, dyskretnie spoglądając na niego by zobaczyć jego reakcję, ale on tylko westchnął.<br />
- Ja też się bałem.- uśmiechnął się lekko. Otworzyłam usta by powiedzieć coś jeszcze, ale od razu je zamknęłam gdy tylko drzwi do sali otworzyły się gwałtownie i do sali wmaszerował Calum z ogromnym uśmiechem na twarzy.<br />
- Co się szczerzysz baranie?- zapytał Hemmings na co Hood klasnął. Okay, zaczyna się robić dziwnie.<br />
- Stary! Po pierwsze ty żyjesz! Mam popadać w depresję? A po drugie Ashton powciskał takie kity psom, że nawet ja uwierzyłem, że nie brałeś udziału w wypadku samochodowym!- krzyknął. Po chwili usłyszał za sobą chrząknięcie na co się odwrócił i wszyscy troje zauważyliśmy stojącego za nim lekarza.<br />
- Wydaje mi się, że powiedziałem, że pan Hemmings potrzebuje odpoczynku.- powiedział spoglądając na bruneta na co ten tylko wzruszył ramionami.<br />
- Chciałbym na chwilę poprosić pańską kuzynkę.- zwrócił się do Luke'a przy okazji wskazując ręką na mnie.<br />
- Kuzynką? Ale ona nie....<br />
- Oczywiście doktorze już idę.- odpowiedziałam spoglądając wymownie na blondyna. Idiota.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
- Dziękuje doktorze, na pewno przekażę kuzynowi dobre wieści.- posłałam mężczyźnie uśmiech i wyszłam z gabinetu. Skierowałam się z powrotem do sali Luke'a, kiedy usłyszałam dźwięk mojego telefonu mówiący o tym, że dostałam nową wiadomość. Wyciągnęłam urządzenie i spojrzałam na wyświetlacz na którym widniało imię Kelsey, otworzyłam wiadomość.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i><b>Możesz mi wyjaśnić jak znalazłam się w moim łóżku, bez kluczy i to z pieprzonym bólem głowy?!</b></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><b><br /></b></i></div>
<div style="text-align: left;">
Zaśmiałam się tylko odpisując jej, że za niedługo dowie się całej historii, która jest dosyć długa.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
-------------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: center;">
<i>TAK LUDZIE! LUKE ŻYJE! </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Radujmy się i dziękujmy Bogu xd Tak na prawdę nie miałam go zamiaru uśmiercać.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I promise.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Tak więc no, ten tego, mam nadzieję, że się cieszycie i czekam na opinie z waszej strony x</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Przypominam jeszcze, że możecie tweetować z hasztagiem #FastFFPL</i></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com14tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-20431708040833541342015-02-11T13:10:00.000-08:002015-02-11T13:10:13.492-08:00Rozdział 20Luke zatrzymał się gdy dotarliśmy na miejsce wyścigu, przy okazji informując mnie, że powinnam wysiąść teraz, ponieważ od razu będzie podjeżdżał po linię startu. Zostało mu mało czasu.<br />
<div>
Odpięłam pasy i otworzyłam drzwi samochodu spoglądając na blondyna.</div>
<div>
- Powodzenia.- powiedziałam, zamykając za sobą drzwi. Hemmings od razu odjechał, a ja zaczęłam wzrokiem szukać któregoś z chłopaków. Gdy mój wzrok napotkał Ashton'a kręcącego się przy linii startowej ruszyłam w jego kierunku. Podeszłam do blondyna, który akurat rozmawiał z Calum'em, który nie wiem do cholery skąd się pojawił. Musiałam go nie zauważyć.</div>
<div>
- Odwieźliście ją?- zapytał Hood gdy tylko mnie zauważył, Irwin również odwrócił się w moim kierunku.</div>
<div>
- Taaa, trochę przesadziła. Jestem ciekawa czy będzie cokolwiek pamiętać.- opowiedziałam i wsadziłam ręce głęboko do moich kieszeni. Chłopcy wrócili do swojej konwersacji, którą im przerwałam, a ja spojrzałam na samochody, które mają się ścigać. Moja szczęka dosłownie opadła aż do ziemi kiedy zauważyłam, że przed moimi oczami stoją tylko dwa samochody.</div>
<div>
Samochód Luke'a i James'a.</div>
<div>
Co do cholery...</div>
<div>
Podeszłam do chłopaków po raz kolejny przerywając im rozmowę, ale w tym momencie gówno mnie to obchodzi czy ta konwersacja jest ważna.</div>
<div>
- Czy któryś może mi o cholery wyjaśnić o co chodzi?!- pytam obu, pokazując ręką w kierunku samochodów. Calum z Ashton'em popatrzyli najpierw na siebie, a potem na mnie. Hood nerwowo przygryzł wargę, a blondyn podrapał się po karku.</div>
<div>
- Halo! Zadałam pytanie! Tak żwawo rozmawialiście przed chwilą i nagle wam języka zabrakło?! Możecie mi powiedzieć dlaczego tam stoją tylko dwa samochody? I to jeszcze Luke'a i James'a?- jeśli myślą, że ignorując mnie dam sobie spokój, to jest to ich największa pomyłka życiowa.</div>
<div>
- Luke powinien ci to wyjaśnić, lub James. Cokolwiek.- mruknął Ashton odwracając się ode mnie tyłem i podchodząc do samochodu Luke'a. Tak bardzo się spieszył, więc czemu jeszcze się nie ścigają?</div>
<div>
- Calum, dobrze wiesz, że James mi nic nie powiem, tym bardziej Luke. Ale również dobrze wiesz, że nie odpuszczę dopóki nie powiesz mi o co tutaj do cholery chodzi.- warknęłam podchodząc do niego bliżej. Brunet przeczesał włosy dłonią i głośno westchnął. Mruknął pod nosem coś, że "Luke go zabije" i popatrzył mi prosto w oczy.</div>
<div>
- Okay, ale pamiętaj o jednym. Nie wiesz tego ode mnie, Rozumiesz?- zapytał, a gdy pokiwałam twierdząco głową kontynuował.- Wyścig odbywa się tylko i wyłącznie dlatego, że ściga się tylko Luke i James. Nie wiem dlaczego i o co chodzi, ale to James powiedział Hemmings'owi, że chcę się z nim ścigać.- odparł jak gdyby nigdy nic, ale to nie było cholera nic! Czy oni powariowali? </div>
<div>
Dlaczego James chciał się ścigać z Luke'iem? Dlaczego Luke się zgodził? Skąd Luke i James się znają?</div>
<div>
Oczywiście jak zwykle milion pytań na sekundę i zero odpowiedzi. Czy mój umysł kiedykolwiek będzie czysty chodź na 5 minut z jakichkolwiek pytań? Super. Właśnie zadałam sobie kolejne pytanie bez odpowiedzi.</div>
<div>
Spojrzałam na dwa czarne samochody, kiedy jakiś chłopak oznajmił przez megafon, że czas zacząć wyścig. Nie słyszałam co mówi i nie chciałam słyszeć. Chciałam wiedzieć dlaczego się ścigają, a przede wszystkim o co. Przecież nie ścigają się tylko po to, żeby się "zabawić" czy pokazać kto jest lepszy. Na pewno nie.</div>
<div>
Zanim wystartowali Luke spojrzał w moim kierunku i na chwilę nasze spojrzenia się skrzyżowały. Pokręciła zrezygnowana głową, a spojrzenie blondyna mówiło mi, że wie, że wiem o wszystkim. Podeszłam do Calum'a blado się uśmiechając i patrzyłam jak chłopcy po chwili wystartowali. Ludzie za mną przekrzykiwali się dopingując to Luke'a to James'a i zakładając się, który będzie pierwszy. Szczerze mówią nie obchodziło mnie to, chciałam po prostu znać prawdę.</div>
<div>
Zaraz po pierwszym okrążeniu prowadził oczywiście Hemmings chociaż trzeba przyznać, że James siedział mu na ogonie.</div>
<div>
- Jak myślisz, który wygra?- jakiś chłopak obok mnie zapytał swojego kolegę.</div>
<div>
- Na bank James, Luke nie wie z kim się ściga.- odpowiedział bez wahania, a ja od razu odwróciłam się w ich kierunku. Co to znaczy, że Luke nie wie z kim się ściga? </div>
<div>
- Um... hej, przepraszam, ale znasz James'a?- zapytałam tego chłopaka, który obstawiał James'a.</div>
<div>
- Hej. Nie osobiście, ale chyba każdy o nim słyszał.- obdarował mnie uśmiechem, a ja przełknęłam ślinę. Jak widać nie każdy.</div>
<div>
- Nie rozumiem.- pokręciłam głową, a chłopak spojrzał na mnie jak na kosmitkę. Okay.</div>
<div>
- Na prawdę nie wiesz o czym mówię?- zapytał na co pokręciłam przeczącą głową.- Z tego co ludzie gadają to James ściga się od lat, tyle, że miał małą przerwę. Podobno jego siostra zginęła w wypadku samochodowym czy coś.- napił się piwa i kiwnął w kierunku rozgrywającego się wyścigu.- Ale jak widać nie przeszkodziło mu to.- odwróciłam się przodem i zauważyłam jak auto James'a jest niecały metr za samochodem Luke'a i szykuje się do wyprzedzania. Stojący obok mnie Calum przeklną, a Ashton nie odrywał od nich wzroku tak jakby bał się nawet mrugnąć bo mógłby coś przegapić. Przeniosłam wzrok z powrotem na wyścig, gdy moje oczy zarejestrowały coś dziwnego. Z boku drogi, lecz na tyle wysunięta by można było o nią zahaczyć leżała opona.</div>
<div>
Opona.</div>
<div>
Pieprzona opona!</div>
<div>
Moje serce zaczęło walić jak oszalałe. Szarpnęłam Hood'a za ramię i nie potrafiąc nic wykrztusić wskazałam rękę na przedmiot. Oczy bruneta podwoiły swój rozmiar, a z jego ust wyszedł taki łańcuch przekleństw, że połowę z nich słyszałam pierwszy raz w życiu. Krzyknął coś do Ashton'a i pobiegł w kierunku tej pieprzonej opony. Ashton spojrzał najpierw na mnie, potem na drogę, aż wreszcie wyciągnął ze swojej kieszeni telefon. Przyłożył go do ucha, a ja spojrzałam na samochód Luke'a. Chłopak spojrzał szybko na siedzenie obok siebie, a potem pokręcił głową.</div>
<div>
Czy ten idiota do niego dzwoni?! No gratuluje toku myślenia, na bank odbierze.</div>
<div>
Ruszyłam w kierunku w którym przed chwilą pobiegł Calum przepychając się przez tłum ludzi. Czy na prawdę nikt tego do cholery nie widzi?! Och zapomniałam, oni chcą wrażeń, a przecież to da im pełno wrażeń prawda?</div>
<div>
Idioci. Pieprzeni idioci!</div>
<div>
Zauważyłam bruneta, który wychylił się najbardziej jak się dało i próbował zwrócić uwagę Hemmings'a, ale to była ostatnia prosta więc jedyne na co patrzył blondyn była linia mety. Zatrzymałam się w miejscu wiedząc, że to nic nie da i tylko modliłam się, żeby ją zauważył i wyminął.</div>
<div>
Moje modlitwy nie zostały wysłuchane.</div>
<div>
Samochód zahaczył przednim kołem o ogromną oponę przez co obrócił się w okół własnej osi. Nie mam bladego pojęcia czy Luke, akurat w tym momencie zapomniał, który pedał to gaz, a który to hamulec, ale auto zamiast się zatrzymać zjechało na pobocze, uderzając w jakiś słup. Wszyscy zaczęli uciekać by chronić swoje dupska. W jednej sekundzie spojrzałam na James'a, który zatrzymał swój pojazd i właśnie z niego wysiadł, a w drugiej samochód Luke'a stanął w płomieniach.</div>
<div>
Krzyknęłam.</div>
<div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Tak wiem, że krótki, nie musicie tego mówić. Postaram się następny napisać na niedzielę lub również na wtorek.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Zaskoczeni, że to James zaproponował Luke'owi ściganie się? Zmieniliście podejście do James'a? I najważniejsze pytanie: </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Czy Luke przeżyje?</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Wyczekujcie 21 rozdziału, a do tego czasu przypominam, że możecie tweetować z hasztagiem #FastFFPL</i></div>
</div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-77572933367733681812015-02-03T13:48:00.000-08:002015-02-03T13:48:00.164-08:00Rozdział 19Byliście kiedyś w takiej sytuacji, że nie wiedzieliście co zrobić? Że byliście dosłownie między młotem, a kowadłem? Że po prostu wiedzieliście, że to co zaraz nastąpi w żadnym wypadku nie będzie dobre? Właśnie ja byłam teraz w takie sytuacji i uwierzcie mi, że jeśli nigdy się w niej nie znaleźliście- macie cholerne szczęście.<br />
Patrzyłam raz to na James'a, a raz na Luke'a i nie miałam bladego pojęcia jak mam się wygrzebać z tego cholernego bagna. Moje ręce zaczęły się pocić, a serce po raz kolejny przyspieszyło swoje bicie. Spuściłam z nich wzrok próbując jakoś namierzyć Kelsey, ale mój wzrok nigdzie jej nie zlokalizował.<br />
Cholera, cholera, cholera.<br />
Spojrzałam za siebie na Calum'a oczekując jakiegoś duchowego wsparcia czy coś, ale on był za bardzo zajęty rozmową z Michael'em. Spojrzałam ostatni raz na James'a, którego brwi były zmarszczone w geście niezrozumienia i niezauważenie wytarłam moje ręce o materiał spodni.<br />
Cholera.<br />
- Sky? Co ty tu robisz?- usłyszałam pytanie padające z ust blondyna od razy kiedy tylko zbliżył się do naszej dwójki wraz z Ashton'em.<br />
Ashton, albo wyczuł moje zdenerwowanie, albo po prostu go gówno obchodziłam bo skinął do mnie tylko głową i ruszył do Calum'a i Michael'a.<br />
Dobry pytanie Luke, ponieważ co ja do cholery tu robię?!<br />
- Yyy... przyszłam tu z Kelsey.- odpowiedziałam, co chwile zerkając przy okazji na James'a. Luke również popatrzył na bruneta, marszcząc przy okazji brwi.<br />
- Z Kelsey? W takim razie chyba nie jestem na bieżąco bo nie wiadomo mi nic o jej zmianie płci.- ironiczny uśmieszek wkradł się na jego ustach gdy tylko powrócił wzrokiem do mojej osoby.<br />
Nawet nie masz pojęcia jaką mam ochotę cię teraz uderzyć Hemmings.<br />
- Nie jestem Kelsey, jestem James.- chłopak wreszcie się odezwał i wyciągnął dłoń w kierunku Luke'a, który tylko na nią spojrzał i prychnął pod nosem.<br />
Czy ktoś do cholery może mi powiedzieć gdzie jest Kels?<br />
- Co za ironia, czyż nie?- zapytał Luke, śledząc powoli wzrokiem całe moje ciało.<br />
- Co?<br />
- Znowu jesteśmy na wyścigach, a ty znowu wyglądasz jakbyś mnie nienawidziła.- odpowiedział i przeszedł obok mnie jak gdyby nigdy nic. Obróciłam głowę by zobaczyć, że zabiera z bagażnika piwo, otwiera je, a potem powoli przykłada szyjkę butelki do ust i wypija prawie jego całą zawartość, wciąż na mnie spoglądając.<br />
Przypominają mi się te przeklęte pierwsze wyścigi. Wyścigi od których wszystko się zaczęło.<br />
<i>Gdy Luke wysiadł wszyscy zaczęli mu gratulować, zapewniając, że od początku w niego wierzyli.</i><br />
<i>Bezwstydni, obrzydliwi kłamcy.</i><br />
<i>Ale po minie chłopaka szło wywnioskować, że chociaż przyjmował gratulacje miał tych ludzi głęboko w swoich czterech literach.</i><br />
<i> - Kobieto bo zacznę wierzyć, że jesteś jakąś wróżką!</i><br />
<i> - Czemu? - odwróciłam się do Kelsey, zauważając na jej twarzy szok. On też chyba nie spodziewała się, że wygra Luke.</i><br />
<i> - Jesteś tu pierwszy raz i od razu wiesz kto wygra. Trzeba było obstawiać zgarnęłabyś kupę kasy! - krzyknęła podekscytowana, ale nagle umilkła wpatrując się za jakiś punkt za mną. Co do chole...</i><br />
<i> - Widzę, że jednak ktoś sądził, że wygram od samego początku. - usłyszałam za sobą, automatycznie się obracając by napotkać twarz Luke'a.</i><br />
<i> - Nie sądziłam, że wygrasz. Po prostu tak powiedziałam.</i><br />
<i> - Jasne, księżniczko.</i><br />
<i> - Nie nazywaj mnie tak.</i><br />
Potrząsnęłam lekko głową próbując wyrzucić te przeklęte wspomnienia. Spojrzałam na James'a, który dalej stał w tym samym miejscu i rozglądał się jakby nie wiedziała co się właśnie dzieje. Podeszłam do niego ignorując natarczywe spojrzenia Luke'a i odciągnęłam go na bok by nikt nie słyszał naszej rozmowy.<br />
- James, co ty tutaj robisz?- zapytałam prosto z mostu, chciałam się go trochę pozbyć, ponieważ musiałam wreszcie wcielić plan diabelskiej Kelsey Moore w życie, a on? Tak jakby trochę w tym przeszkadzał. Szczególnie gapiąc się na tą całą sytuację z boku.<br />
- To samo co ty. Przyszedłem na wyścigi.- odpowiedział mi, cały czas unikając wzroku. Kręcisz James. Kręcisz.<br />
Złapałam palcami jego podbródek, nakierowując wzrok na mnie.<br />
- Nie przyszedłeś tylko na wyścigi, prawda?- dałam specjalny nacisk na słowo <i>tylko</i>, żeby zrozumiał, że wiem, że ściemnia.<br />
- Przyszedłem na wyścigi, naprawdę. Tylko, po prostu w inny sposób niż.- zmarszczyłam brwi. W inny sposób? Nie rozumiem.- Sky... powiedzmy, że bardziej w taki sposób jak ten twój blondas.- westchnął, odsuwając się ode mnie i poprawiając swoje włosy, które opadły mu na oczy.<br />
Mój blondas? Aha, okay. Chodzi o Luke'a. Ale dalej nie kumam o sposób w jaki "przyszedł na wyścigi". Spojrzałam w kierunku chłopców, szukając tam jakiejś podpowiedzi. Luke właśnie siedział za kierownicą, a Calum robił coś pod maską samochodu.<br />
O nie.<br />
- Czy ty masz zamiar się ścigać?!- krzyknęłam, wracając do niego wzrokiem. On chyba żartuje. Proszę powiedzcie, że żartuje.<br />
- Tak Sky. I nawet nie próbuj mnie powstrzymywać.- odpowiedział ostrzegawczym tonem, a ja przysięgam, że mam ochotę dać mu z liścia, żeby się ogarnął.<br />
- James, nie wygłupiaj się! Wiesz, że będziesz ścigać się z Luke'iem?!<br />
- Głównie o niego chodzi.- spojrzał w kierunku w blondyna, a ja naprawdę powstrzymuje się resztkami sił, żeby mu nie przyłożyć.<br />
Chociaż to w sumie nie jest zły pomysł, jakby tak przyłożyć mu ciężkim przedmiotem to straciłby przytomność, a jeśli straciłby przytomność to nie mógłby się ścigać i....<br />
- Sky, będę się ścigać i koniec.<br />
- Ale dlaczego musisz ścigać się z Luke'iem? Nie rozumiem.- pokręciłam zrezygnowana głową. Dlaczego? James i Luke? Już naprawdę nic nie rozumiem.<br />
- Musze już iść, trzymaj kciuki.- uśmiechnął się i zanim mogłam cokolwiek powiedzieć odwrócił się i odszedł.<br />
Odwróciłam głowę w kierunku Luke'a, który stał i wpatrywał się we mnie. Jeśli nic nie wyciągnęłam od James'a to muszę wyciągnąć to od Luke'a. Ruszyłam szybko w jego kierunku, ale moje kroki spowolniały kiedy przypomniałam sobie o zemście, przecież jak zacznę go wypytywać to się wkurzy, a ja na tym na pewno nie skorzystam.<br />
- Sky!- usłyszałam krzyk, dosłownie tuż obok mojego ucha. Podskoczyłam ze strachu przy okazji upuszczając do połowy pełne piwo. Odwróciłam się do tyłu tylko po to by spotkać natarczywe tęczówki mojej przyjaciółki.<br />
- Wszędzie cię szukałam!- krzyknęłam na co ona wybuchnęła śmiechem. Okay?<br />
- Nie wiedziałam, że bawimy się w chowanego.- zachichotała, przykładając rękę do ust.<br />
Coś jest nie tak.<br />
Złapałam jej brodę i odwróciłam w moim kierunku. Miała rozszerzone źrenice. Świetnie. Po prostu świetnie. Jak już coś szlak trafia i się wali to po co tylko jedna rzecz? Niech od razu wszystko spadnie na moją głowę i będzie święty spokój.<br />
- Kels! Ćpałaś!- powiedziałam, spoglądając na nią na co wzruszyła niedbale ramionami.<br />
- W cale, że nie.- znowu zaczęła się śmiać, ledwo stojąc na nogach.- Nawet wypiłam tylko jedną szklankę drinka, od takiego miłego faceta.<br />
- Szklankę?! Od miłego faceta?!<br />
- No przecież mówię głuptasie.- pstryknęła mój nos i po raz milionowy wybuchnęła śmiechem.<br />
- Kelsey to są wyścigi! Tu nie ma miłych facetów! Na litość Boską tu nawet nie ma szklanek!- próbowałam jakoś dotrzeć do niej, ale ona już była w innym świecie. Nie wiedząc co zrobić, chwyciłam ją i pociągnęłam w kierunku chłopaków. Oni są moją jedyną nadzieją w tym momencie. Podeszłam do Luke'a, który bez słowa spojrzał na blondynkę, a potem na mnie, unosząc przy okazji wysoko brwi.<br />
- Ktoś ją chyba naćpał.- wytłumaczyłam blondynowi, próbując utrzymać Kelsey na nogach. Co powiedzmy szczerze, nie wychodziło mi najlepiej.<br />
- Czemu za tobą stoi jednorożec?- zapytała Kels, wskazując na auto o które opierał się Luke.<br />
- Chyba? Jest naćpana i to nieźle, ale nie martw się nic jej nie będzie. Musi to przespać i tyle.- prychnął, odkładając pustą butelkę na ziemię.<br />
- Co ja mam z nią zrobić?<br />
- Bo ja wiem, nie mój problem.- odwrócił się do mnie tyłem i już miał odejść kiedy złapałam jego rękę, na co się obrócił.<br />
- Luke. Proszę. Na prawdę potrzebuję teraz twojej pomocy.- spojrzał na mnie, po czym westchnął spoglądając na zegarek.<br />
- Wyścig zaczyna się za czterdzieści minut. Wsiadajcie do samochodu, odwiozę ją.- podszedł do Michael'a szepcząc mu coś na ucho na co ten pokiwał tylko głową. Wsadziłam (raczej wepchnęłam, ale to taki szczegół) Kelsey na tylne siedzenie, siadając zaraz za nią. Luke po chwili wsiadł na miejsce kierowcy i kierując się moimi wskazówkami ruszył w stronę domu Kelsey.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Luke trzymał Kels na ramionach, kiedy ja w międzyczasie przeszukiwałam jej torebkę w poszukiwaniu kluczy. Kiedy wreszcie je znalazłam, otworzyłam drzwi wejściowe i ruszyłam z blondynem do jej sypialni. Chłopak odłożył ją delikatnie na łóżko, a ja przykryłam kocem.<br />
Zgasiliśmy światło w jej pokoju i wyszliśmy z domu, uprzednio zamykając go jej kluczami. Mam nadzieję, że po tej akcji, akurat o klucze nie będzie zła.<br />
Wsiadłam tym razem na siedzenie z przodu, zapięłam pady i po chwili ruszyliśmy z powrotem, ale tym razem bez Kelsey, która mamrotała coś o jednorożcach. Tym razem nie wliczając cichego grania radia, towarzyszyła nam cisza. I to nie ta przyjemna cisza, tylko ta którą ma się ochotę przerwać chociaż by tylko po to, żeby porozmawiać o cholernej pogodzie.<br />
- Luke?- spojrzałam na blondyna, który był skupiony na drodze.<br />
- Sky?- przedrzeźnił mnie, lekko się uśmiechając.<br />
- Dziękuje.- posłałam w jego kierunku mały, ale chyba pierwszy szczery uśmiech.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Lubicie naćpaną Kelsey? XD Żartuje oczywiście.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jak wam się spodobał rozdział? Mam nadzieję, że jest okay, ale opinie zostawiam wam.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>W tym tygodniu przyjeżdża do mnie rodzina, ale postaram się wrzucić 20 rozdział w niedziele.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>WOW to już 20, no nieźle. Śledźcie moje konto na wattpad, lub konto @FastFanfiction na twitterze, ponieważ pojawią się tam spojlery z rozdziału 20, a powiem wam, że będzie się duuużo działo i nie mogę się już doczekać waszej reakcji.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Przypominam, że możecie tweetować z hasłem #FastFFPL</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Do następnego x</i></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-57678522862620746862015-01-31T14:17:00.000-08:002015-01-31T14:24:26.066-08:00Rozdział 18 - Nie denerwuj się tak, będę za minutę.- mruknęłam do telefonu, kiedy Kels spytała się po raz milionowy gdzie jestem.<br />
Tak spóźniłam się, ale to nie moja wina. Chciałam się jeszcze zdrzemnąć więc się położyłam, ale jak mieć pecha to pecha i wreszcie skończyło się tak, że mój budzik nie zadzwonił.<br />
Weszłam do kawiarni, zauważając przyjaciółkę, która machała mi jak wariatka, żebym ją zauważyła. Ruszyłam w jej kierunku, rzucając lekki uśmiech.<br />
- Hej.- powiedziałam zbliżając się do stolika, a blondynka wstała i mnie przytuliła.<br />
- Jak się czujesz Sky?- zapytała zatroskana. W moim gardle znowu pojawiła się ta przeklęta gula i resztkami sił powstrzymałam ją. Przecież nie mogę się rozryczeć jak jakaś idiotka w miejscu publicznym.<br />
- A jak się mogę czuć?- odpowiedziałam pytaniem na pytanie przy okazji odsuwając się od niej i siadając na krześle na przeciwko.<br />
- Zamówiłam już dla ciebie to co zawsze.- powiedziała również zajmując miejsce. Między nami zapadła okropna, krępująca cisza. Nie wiedziałam co mam powiedzieć i sądząc po minie Kels- ona również.<br />
Na szczęście tą dziwną atmosferę przerwał kelner, który przyniósł nasze zamówienie. Podziękowałyśmy mu obie i po chwili chłopaka już nie było.<br />
- Sky. Co się do cholery dzieje? Nic mi nie chcesz powiedzieć, martwię się o ciebie. Przecież wiesz, że mi zawsze, podkreślam. Zawsze. Możesz wszystko powiedzieć.- złapała mnie za rękę, która leżała na stoliku i mocno ścisnęła.<br />
- Wszystko się wali rozumiesz?- zrobiłam krótką pauzę, żeby się nie rozryczeć i kontynuowałam dalej.- Nie wiem co robić. Wszystko to co Luke robił było tylko czystą zemstą za to, że moja matka rozwaliła jego rodzinę i wiesz co? Z jednej strony go trochę rozumiałam, ale w tedy pomyślałam, że przecież skoro on się mści na mnie, to równie dobrze ja mogę się mścić na nim, za to, że to jego pieprzony ojciec rozwalił moją rodzinę.- powiedziałam na jednym tchu, wyrzucając słowa z prędkością karabinu maszynowego, a moja przyjaciółka po wysłuchaniu całego monologu uśmiechała się jak upośledzona.<br />
- Czy ja powiedziałam coś nie tak?- zapytałam kiedy nic nie powiedziała tylko dalej się uśmiechała. Okay psychopata Kelsey zdecydowanie mi się nie podoba.<br />
- W takim razie się zemścij.- odpowiedziała wreszcie po chwili. Zemścij? Serio?<br />
Halo pogotowie, moja przyjaciółka chyba uderzyła się w głowę.<br />
- Zwariowałaś? Ja zemścić na nim? I co mam zrobić? Wysłać mu liścik z groźbą, że wybije mu szyby w samochodzie? Proszę cię.- próbowałam dotrzeć do jej chorego umysłu, ale na nic.<br />
- Sky. Nie chodzi mi o jakieś straszenie, bicie i włamania. Bo obie wiemy, że jesteś w tym zła. Bardzo zła.- powiedziała na co rzuciłam jej zirytowane spojrzenie prosząc, żeby kontynuowała.- Ale obie również wiemy, że jesteś super laską i to można wykorzystać.<br />
- Nie rozumiem.- zmarszczyłam brwi, biorą przy okazji łyka mojej kawy.<br />
- Boże Sky. Słuchaj. Dostałam cynka od jednego chłopaka, że odbywają się dzisiaj wieczorem wyścigi. I my na nie idziemy.- odpowiedziała na co ja wyplułam moją kawę z powrotem do kubka.<br />
- Zwariowałaś?!- krzyknęłam na nią.<br />
- Ciszej idiotko bo ludzie się gapią.- zbeształa mnie wzrokiem.- Posłuchaj, pójdziemy na te wyścigi, choćbym miała cię związać i wlec całą drogę za sobą jak psa. Dotarło?<br />
- Ale ja nie mam najmniejszej ochoty tam iść. Dotarło? A jeśli nie to przykuje się do wanny.- fuknęłam w stronę blondynki.<br />
- W takim razie zaciągnę cię razem z wanną.- odpowiedziała poważnie, po chwili kontynuując.- Jak już wcześniej powiedziałam niezła z ciebie laska i właśnie to będzie twoją bronią kochaniutka. Pójdziemy tam dzisiaj i....<br />
- Kels, nie rozumiesz, że tam na bank będzie Luke?<br />
- I o to do cholery właśnie mi chodzi! A teraz jeśli mogłabyś mi już więcej nie przerywać byłabym niesamowicie wdzięczna. Naprawdę.- spojrzała na mnie spod uniesionych brwi, a ja westchnęłam głośno w geście poddania.- Dziękuje bardzo. Więc mój plan polega na uwiedzeniu Luke'a.- powiedziała już bez owijania bawełny, a ja mogę przysiąść, że oplułam się kawą.<br />
- Czy ty do cholery zwariowałaś?! Masz takie coś co potocznie zwie się mózgiem?!<br />
- Jezu Sky słuchaj, po prostu uwiedziesz Luke'a, a potem złamiesz mu serce. Zemsta idealna.<br />
- Jezy Kelsey.- jęknęłam, pocierając rękami moje skronie. Może i był to plan doskonały, ale czy Luke naprawdę będzie taki głupi, żeby tego nie zauważyć? A po drugie czy ja chciałabym, żeby ktoś mnie tak potraktował?<br />
<i>Potraktował cię.</i><br />
Odezwała się moja podświadomość, a ja kazałam się jej zamknąć chociaż i tak wiem, że to prawda. Potraktował mnie może nie dokładnie w ten sposób, ale gorzej. Więc w sumie powinnam się zgodzić, a nie rozmyślać czy powinnam, ponieważ on na pewno o tym nie rozmyślał.<br />
- Zgoda.- mruknęłam cicho, dopijając resztkę kawy, która mi została.<br />
- Będę u ciebie o 18.- mrugnęła do mnie, również dopijając swoją kawę, a ja zaczęła wątpić w moją dobrą decyzję.<br />
Bo chyba była dobra? Prawda?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Wysiadłam właśnie z auta Kelsey, a moje serce waliło niemiłosiernie. Im byłyśmy coraz bliżej całego tego "zjawiska" tym coraz bardziej miałam wrażenie, że to był błąd. Ogromny błąd.<br />
Moja przyjaciółka przyjechała do mnie o umówionej porze z walizką. Przysięgam. Była wypchana po boki jakimiś ciuchami i kosmetykami, gdy tylko na nią spojrzałam wzruszyła ramionami, mówiąc, że musi zrobić ze mnie boginię.<br />
Stosowała jakiś najróżniejsze narzędzia, które - możecie się śmiać lub nie - naprawdę widziałam pierwszy raz w życiu i byłam nimi przerażona. Blondynka oczywiście próbowała wcisnąć mnie w "sukienkę", którą osobiście nazwałabym bluzką, ale to jest szczegół ponieważ i tak po długich dyskusjach i milionach za i przeciw przystało przy moim.<br />
Czyli spodnie.<br />
Wypomniała mi je jakieś pięćdziesiąt tysięcy raz w domu, w aucie i sądzę, że zaraz też to usłyszę. No więc miałam na sobie - jak nazwała je Kelsey "przeklęte" - czarne rurki, zwykły biały, lekko prześwitujący t-shirt, którego jeden przedni rąbek wsadziłam za pasek spodni, czarne półbuty mojej przyjaciółki na średnim obcasie oraz czarną skórzaną kurtkę.<br />
Może to nie jest jakiś "super seksowno-odjazdowy strój" w który chciała mnie siłą wcisnąć blondynka, ale i tak sądzę, że wyglądam naprawdę dobrze.<br />
- Gotowa?- zapytałam Kels spoglądając na mnie niepewnie.<br />
- Jasne, chodź.- uśmiechnęłam się do niej, chociaż raczej sądzę, że wyszedł mi z tego jakiś grymas. Ruszyłam za blondynką w ogromny wir ludzi, którzy debatowali na temat dzisiejszych wyścigów. Kto będzie się ścigał, kto wygra, a kto przegra, oraz czasami do moich uszu trafiały sprośne komentarze na temat tamtejszych dziewcząt, które się tam kręciły. Rozglądałyśmy się dookoła chcą wzrokiem namierzyć chłopaków, a potem - jak to ujęła panna Kelsey Moore - przez przypadek na nich trafić.<br />
Trzymałam się kurczowo ręki przyjaciółki, po części przez to, że nie chciałam jej zgubić i po części dlatego, że się denerwowałam jak cholera.<br />
- Widzisz ich gdzieś?- zapytałam, na co tylko wzruszyła ramionami. Poprawiłam moje włosy, które były rozpuszczone przez co cały czas wpadały mi do oczy, kiedy blondynka szturchnęła mnie w ramię wskazując palcem jakiś punkt przed sobą. Stanęłam na palcach by po chwili dostrzec Calum'a i Michael'a, którzy opierali się o maskę jakiegoś samochodu.<br />
- A gdzie reszta?- zapytałam, odwracając się do niej, ale jej już nie było. Pięknie, po prostu pięknie. Czy ja zawsze muszę ją gubić? Powinnam jej załatwić jakąś smycz dla ludzi czy coś. Czy takie gówno w ogóle istnieje?<br />
Potrząsnęłam głową próbując uciszyć moje chore myśli i tym razem wzrokiem zamiast chłopaków, szukałam Kelsey.<br />
Przysięgam, że jakby był konkurs na gubienie przyjaciół to zajęłybyśmy pierwsze miejsce, ale na pewno nie odebrałybyśmy nagrody bo do tego czasu zgubiłabym ją.<br />
Wzięłam głęboki wdech i postanowiłam jednak ruszyć w kierunku chłopaków, którzy dyskutowali o czymś, przy okazji bardzo gwałtownie gestykulując. Kiedy wyrosłam wreszcie przed nimi jak drzewo obaj spojrzeli na mnie z szokiem wymalowanym na twarzy. Jakby spodziewali się wszystkiego tylko mnie.<br />
Cóż. Niespodzianka.<br />
- Sky? Sky! Hej!- pierwszy odezwał się Calum, który szeroko się do mnie uśmiechnął i podszedł zamykając w swoim uścisku. Kiedy się odsunął, spojrzałam na Clifforda, który dziwnie mi się przyglądał.<br />
- Hej.<br />
- Hej.- odburknął, odwracają się i odchodząc za auto. Okay.<br />
- Sky, co ty tu robisz? Nie wiedziałem, że kręcą cię wyścigi.- zmarszczył brwi, a ja teraz naprawdę nie wiem co powiedzieć. Cholera.<br />
- Yyyy... wiesz, przyszłam tu z Kelsey. Jej kolega chyba gdzieś tu jest.- uśmiechnęłam się do niego modląc się by złapał haczyk. Po chwili wzruszył ramionami i pociągnął mnie za rękę bliżej pojazdu. Otworzył bagażnik, wyciągając z niego dwie butelki piwa.<br />
-Trzymaj.- podał mi jedno uprzednie je otwierając, na co cicho podziękowałam. Przyłożyłam butelkę do ust i pociągnęłam jednego, dość sporego łyka.<br />
Przyda mi się alkohol na odwagę.<br />
- Mówiłaś, że przyszłaś z Kelsey, gdzie ona jest?- zapytał opierając się znowu o samochód, na co tym razem ja wzruszyłam ramionami.<br />
- Mam być szczera?- zapytałam, na co brunet skinął głową.- Zgubiłam ją.- zaśmiałam się i wzięłam kolejnego łyka.<br />
Już chciałam zapytać się go gdzie jest Luke, kiedy ktoś mi przerwał.<br />
- Sky?- usłyszałam po chwili znajomy głos za mną, na co zszokowana odwróciłam się.<br />
- James?- przysięgam, że zaraz upuszczę moje piwo. Niech mi ktoś powie, że to jakiś pieprzony żart.<br />
- Co ty tu robisz?- zapytał spoglądając to raz na mnie, a to na Caluma stojącego za mną.<br />
- Przyszła na wyścigi. Nie widać?- odpowiedział za mnie Hood, na pierwszy rzut oka widać, że był zdenerwowany i zirytowany. Czym? James'em?<br />
Uśmiechnęłam się do niego lekko i spojrzałam za niego dostrzegając dwie sylwetki, które zmierzają w naszą stronę.<br />
Luke i Ashton.<br />
Przełknęłam głośno ślinę, uświadamiając sobie teraz całą sytuację.<br />
Kurtyna w górę, przedstawienie czas zacząć.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
-----------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: center;">
Okay kochani, wiem, że ostatni rozdział był dodany 11.01 nie musicie tego mówić (chociaż jeśli chcecie się po wyżalać w komentarzach to proszę bardzo). Miałam małe "przeciwności losowe" w życiu prywatnym, a potem niestety dopadła mnie choroba przez co ledwo spoglądałam na ekran laptopa, nie wspominając już o pisaniu. Przepraszam was, ale z chorobą nie wygrasz.</div>
<div style="text-align: center;">
Wczoraj (jeśli ktoś śledzi konto na @FastFanfiction lub mój profil na wattpad to wie o co chodzi) napisałam, że wraz z dzisiejszym rozdziałem pojawi się mała niespodzianka.</div>
<div style="text-align: center;">
Mianowicie rozdziału 19 możecie się spodziewać już w poniedziałek/wtorek i będzie on na jakieś 123456789 % (jeśli nie, to możecie mnie znaleźć i zabić, zezwalam). Chciałabym jeszcze dodać, że bardzo się cieszę, że angielska wersja "Fast" wzbudziła w was aż tak duże zainteresowanie oraz ciepłe przyjęcie! Jedna z dziewczyn zgłosiła się do mnie, że mogła by go prowadzić, dlatego sądzę, że tłumaczenie za niedługo powinno ruszyć!</div>
<div style="text-align: center;">
Do następnego x</div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com7tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-56087673937873855782015-01-11T10:39:00.000-08:002015-01-11T10:39:09.983-08:00Rozdział 17<div style="text-align: center;">
<i><b>Proszę poświęć zaledwie 5 minut swojego czasu i przeczytaj notatkę na dole. Dziękuje x</b></i></div>
<br />
<br />
Stanęłam przed drzwiami mieszkania i zapukałam, gdyż nigdzie nie zauważyłam, żadnego dzwonka.<br />
Gdy tylko podał mi swój adres, skierowałam się w tą stronę bez żadnego zastanowienia.<br />
Drzwi przede mną otworzyły się po chwili, a w nich pojawił się uśmiechnięty James.<br />
- Hej. Wejdź.- przywitał się i wpuścił mnie do środka. Przekroczyłam próg mieszkania i zdjęłam moje buty. Ruszyłam w głąb za James'em rozglądając się trochę dookoła.<br />
Mieszkanie nie było za duże, ale za to bardzo przytulnie urządzone.<br />
Weszliśmy do niewielkiego salonu w którym znajdowała się tylko sofa, telewizor, mały stolik i półka z książkami.<br />
- Rozgość się. Chcesz coś do picia? Kawa, herbata?- zapytał spoglądając na mnie.<br />
- A masz może wodę?<br />
- Jasne. Poczekaj zaraz ci przyniosę.- James zniknął z mojego widoku, a ja usiadłam wygodnie na sofie pocierając moje ręce o kolana.<br />
Po zakończeniu rozmowy nie byłam pewna czy dobrze zrobiłam, nie powinnam była się narzucać, a już przede wszystkim obarczać bruneta moimi problemami. Nie powinnam była w ogóle dzwonić. Ale cóż, zadzwoniłam i teraz jestem.<br />
Zastanawiałam się tylko jak to wszystko mu wyjaśnić. Przecież na pewno będzie ciekawy dlaczego nie mogłam wrócić do domu. Nie mogę mu o tym wszystkim opowiedzieć, chociaż również nie chciałabym go okłamywać. Bardzo dobrze się z nim dogaduję i nie chciałabym tego zepsuć, jest pierwszym chłopakiem od wielu lat, który na prawdę potrafi mnie wysłuchać. Naprawdę sądzę, że nasza relacja mogłaby wejść na wyższy poziom.<br />
- Proszę.- chłopak postawił przede mną szklankę z wodą, a ja mu cicho podziękowałam.<br />
- Wiesz, nie chce byś wścibski czy coś, ale mieliśmy się spotkać dopiero jutro, więc byłem trochę zdziwiony kiedy zadzwoniłaś. Stało się coś?- mówiłam. Wiedziałam, że o to zapyta. Stało się coś? I to jeszcze co James.<br />
Westchnęłam.<br />
- Nie nic się nie stało.- przetarłam rękami oczy, poczułam się nagle strasznie zmęczona.- Znaczy tak. Albo nie wiem.- jęknęłam ukrywając twarz w dłoniach. Co mam mu powiedzieć? Nie może się dowiedzieć o Luke'u.<br />
- Czyli wreszcie stało się coś czy nie?- zmarszczył brwi.<br />
- Mam małe problemy rodzinne, dobra może nie takie małe. Moja matka zdradzała ojca przez dwa lata.- moje oczy znowu zrobiły się wilgotne.<br />
- Nie martw się wszystko się ułoży.- posłał mi ciepły uśmiech, a w moich oczach zawitały znowu łzy. Może i w każdej rodzinie są jakieś problemy, ale nie takie. Czy w każde rodzinne problemy polegają na tym, że matka ma kochanka i rozbija mu rodzinę, a potem jego syn mści się na jej córce? Nie sądzę.<br />
- Hej, nie płacz.- chłopak przyciągnął mnie do siebie w uścisku, a ja wybuchłam płaczem. Tak bardzo teraz kogoś potrzebowałam. Kogoś komu będzie na mnie zależeć i mnie nie zrani.<br />
Zawsze tak bardzo bałam się zranienia, dlatego tak bardzo bałam się nawiązywania nowych znajomości.<br />
Bałam się, że kiedy do kogoś się przywiążę to prędzej czy później odejdzie. Ale tacy są ludzie, ranią najbliższych.<br />
A teraz? Teraz wszyscy mnie ranią. Matka, która ukrywała swój "brudny sekret", ojciec, który nigdy nie ma czasu, a nawet Luke, który na początku wydawał się nawet do zniesienia, ale to była tylko jego gra. Nie chce mieć z nim już nic wspólnego.<br />
Nie chce go znać.<br />
Wtuliłam się bardziej w ciało bruneta, potrzebując go teraz. Bardzo.<br />
- Nie płacz, Sky.- James zaczął pocierać rękami moje plecy i zaczął mnie lekko kołysać.- Wszystko będzie dobrze.<br />
- Nic już nie będzie dobrze.- wychrypiałam w jego ramię, nie będąc pewna mojej przyszłości. Każda mała dziewczynka marzy, żeby iść na studia, dostać pracę, znaleźć idealnego mężczyznę, wziąć idealny ślub. I żyć jak w bajce.<br />
Niestety życie to nie bajka.<br />
Też miałam takie marzenia, rodzice mi zawsze powtarzali, że jeśli czegoś bardzo pragniesz to będziesz to mieć, tylko trzeba trochę wysiłku i pracy. Niestety nie jestem gotowa na taki wysiłek<br />
Uraz po tym wszystkim zostanie na zawsze. A coś mi mówi, że to jeszcze nie koniec.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
- James, nie chcę ci robić kłopotu.- powtarzam po raz setny, kiedy chłopak daje mi swoją koszulkę do spania.<br />
- Sky, a ja nie chcę, żebyś się włóczyła sama w nocy. A tak poza tym to gdzie byś poszła?- zapytał spoglądając na mnie, na co wzruszyłam tylko ramionami.- No właśnie. Tam jest łazienka, a w szafce obok zlewu są czyste ręczniki.<br />
- Dziękuję.- uśmiechnęłam się lekko, ale raczej wyszedł mi z tego grymas. Zabrałam ciuchy, które dał mi chłopak i ruszyłam w stronę brązowych drzwi za którymi znajdowała się łazienka. Weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi i ruszyłam do zlewu na którym znajdowało się niewielkie lustro.<br />
Spojrzałam na siebie i się przeraziłam. Wyglądałam jak jakaś dziewczyna z katastrofy samochodowej, albo i gorzej. Moje włosy stały dosłownie w każdą możliwą stronę świata. Oczy miałam całe opuchnięte i przekrwione, nie potrafiłam na nich nawet dostrzec białka. Moje policzki lśniły od łez.<br />
Przeczesałam rękami włosy i związałam je w kucyk, gumką, którą zawsze nosiłam na prawej ręce gdyby była potrzebna.<br />
Wyciągnęłam z szafki ręcznik i odkręciłam kurek z wodą by się trochę nagrzała. Rozebrałam się ze swoich ubrań i poskładane położyłam na toalecie. Weszłam pod prysznic, uprzednio sprawdzając temperaturę wody.<br />
Gorący strumień wody oblał moje ciało, a moje do tej pory napięte mięśnie rozluźniły się.<br />
Prysznic to zdecydowanie to czego potrzebowałam. Czułam się brudna przez te wszystkie sekrety i kłamstwa, chciałabym się ich jakoś pozbyć, wymazać z pamięci lub żeby okazały się jakimś koszmarem, a jutro obudzę się jak gdyby nigdy nic.<br />
Chwyciłam do ręki gąbkę i nalałam na nią trochę kokosowego żelu do mycia. Zaczęłam z całej siły szorować dokładnie każdy zakątek mojego ciała by pozbyć się tego uczucia. Chciałam je z siebie zmyć. Być wreszcie czysta.<br />
Duchowo czysta.<br />
Za każdym razem przyciskałam gąbkę mocniej i powoli zaczęło mi to sprawiać ból, a woda która leciała powodowała szczypanie.<br />
Po kilku minutach bezczynnego stania, zakręciłam wreszcie kurek i wyszłam z kabiny prysznicowej owijając się białym ręcznikiem. Moje ciało owiało zimne powietrze, powodując gęsią skórkę.<br />
Spojrzałam na moje ręce i nogi, które były lekko czerwone i westchnęłam cicho podchodząc do lustra. Moja twarz wyglądała trochę lepiej, ale tylko trochę.<br />
Wytarłam swoje ciało w ręcznik i sięgnęłam po niebieską bluzkę, którą dał mi James. Przeciągnęłam ją przez głowę i spojrzałam w dół uświadamiając sobie, że koszulka sięga mi zaledwie do połowy ud.<br />
Ubrałam jeszcze bokserki, które chłopak również mi dał i mogę stwierdzić, że teraz czuję się trochę bardziej komfortowo gdyż wyglądają na mnie jak zwykłe, krótkie spodenki.<br />
Zabrałam swoje ciuchy i wyszłam z łazienki kierując się do salonu, gdzie siedział brunet i oglądał telewizję. Gdy mnie usłyszał podniósł głowę i na mnie spojrzał. Po chwili odłożył pilot, który trzymał w ręce na stoli i wstał.<br />
- Chodź, prześpisz się u mnie w pokoju.- uśmiechnął się lekko i gestem ręki wskazał bym szła za nim.<br />
Weszliśmy do małego pomieszczenia w którym znajdowało się łóżko, biurko, szafka nocna z lampką i niewielka szafa. Podłoga była pokryta ciemnymi panelami, za to ściany szaro-czerwoną farbą.<br />
Odłożyłam ciuchy na biurko i odwróciłam się do niego.<br />
- A ty gdzie będziesz spał?- zapytałam, lekko rozglądając się po pokoju.<br />
- Prześpię się dzisiaj na kanapie w salonie.- odpowiedział, jak gdyby nigdy nic. Już chciałam zaprotestować, że przecież to ja mogę na niej spać, ale James już wychodził z pokoju. Odwrócił się jeszcze kiedy był w progu i spojrzał na mnie.<br />
- Połóż się Sky, powinnaś się przespać.- powiedział i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.<br />
Zostałam sama. Znowu.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Otworzyłam delikatnie moje powieki, ale zaraz je zamknęłam gdy do moich oczu dotarło światło zza niezasłoniętego okna. Jęknęłam przewracając się na drugi bok i przykrywając głowę poduszką.<br />
Powoli pogrążałam się z powrotem w krainach morfeusza kiedy usłyszałam przeraźliwy odgłos wiertarki. Ludzie litości.<br />
Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam oczy, rozejrzałam się po pokoju uświadamiając sobie, że nie jestem u siebie. Już chciałam zacząć panikować kiedy wspomnienia poprzedniego dnia powróciły do mnie ze zdwojoną siłą.<br />
Mama. Zdrada. Luke. Zemsta.<br />
Sięgnęłam po telefon komórkowy, który był wyłączony. Włączyłam urządzenie by za chwile zobaczyć dwadzieścia nieodebranych połączeń od mamy, dziesięć od ojca, prawie czterdzieści od Kelsey i parę wiadomości od rodziców.<br />
Odłożyłam telefon z powrotem na stolik, postanawiając, że zadzwonię później. Nie mam ochoty teraz na żadną rozmowę.<br />
Wstałam z łóżka, odrzucając na bok kołdrę i ruszyłam do drzwi Gdy je otwierałam lekko zaskrzypiały, a w połączeniu z wiertarką wydawało mi się, że moja głowa zaraz eksploduje. Czuję się jakbym przebiegła maraton, a potem ktoś mnie przejechał. Z jakieś trzysta razy.<br />
Ruszyłam w stronę pomieszczenia z którego wydobywały się jakieś dźwięki. Gdy przekroczyłam jego próg zobaczyłam James'a, który robił coś przy blacie. Miał na sobie ubrane tylko szare spodnie dresowe, które lekko zwisały na jego biodrach. Podążyłam wzrokiem na jego klatkę piersiową i muszę przyznać, że jest dobrze zbudowany. Bardzo dobrze.<br />
Chłopak podniósł głowę i wreszcie dostrzegł w pomieszczeniu moją osobę.<br />
- Dzień dobry śpiąca królewno.- uśmiechnął się do mnie.<br />
- Dzień dobry.- mruknęłam i natychmiast oblałam się rumieńcem gdy zdałam sobie sprawę z tego co mam na sobie. Pociągnęłam koszulkę w dół i usiadłam na krześle przy stole, który znajdował się przy oknie.<br />
- Wyspałaś się?- zapytał podając mi kubek z parującą herbatą na co cicho mu podziękowałam.<br />
- Tak.- posłałam mu mały uśmiech i upiłam łyk gorącego napoju.<br />
- Co zamierzasz teraz zrobić?- zapytał siadając naprzeciwko mnie. W jego dłoni również znajdował się kubek.<br />
- Nie wiem. Muszę wrócić do domu i porozmawiać z tatą.- westchnęłam obracając kubek w dłoni.- I przede wszystkim zadzwonić do Kels<br />
- Dzwoniła do mnie wczoraj.- odpowiedział. Zmarszczyłam brwi, wpatrując się w niego. Skąd ona do cholery ma jego numer?- Ale spokojnie nic jej nie powiedziałem, dowiedziała się tylko, że jesteś u mnie i wszystko z tobą okay. Znaczy w sensie fizycznym okay.- dodał po chwili, a ostatnie zdanie wypowiedział naprawdę cicho jakby chciał, żebym go nie usłyszała. Ale usłyszałam.<br />
Moja zmarszczka pomiędzy brwiami pogłębiła się jeszcze bardziej. To niepodobne do mojej przyjaciółki, ona potrafi wyciągnąć z człowieka wszystko, a mówiąc wszystko mam na myśli na prawdę wszystko. Jeśli gdzieś wyrzucą ją drzwiami to ona wejdzie oknem, ona nie odpuszcza tak łatwo. A już przede wszystkim jeśli chodzi o mnie. Coś mi tu śmierdzi bo nie wierzę, że blondynce wystarczyła tylko wiadomość, że jestem bezpieczna, na pewno chciała wiedzieć co się stało.<br />
Więc są z tego dwa wyjścia, albo, któryś z moich rodziców powiedział jej co się stało i prosili, żeby pomogła im w szukaniu mnie, albo James kłamie. Tylko dlaczego miałby kłamać?<br />
Wstałam od stołu bez żadnego słowa i ruszyłam do pokoju po telefon. Odblokowałam elektroniczne urządzenie i wybrałam numer do Kelsey. Odebrała zaraz po pierwszym sygnale.<br />
- Jezu, Sky! Na zawał przez ciebie zejdę! Czemu nie odbierałaś telefonów?!<br />
- Ciebie też miło słyszeć Kels.- burknęłam w odpowiedzi.<br />
- Dzwoniłam chyba z jakieś sto razy! Wiesz jak ja się o ciebie martwiłam?!<br />
- Tak, ale nie potrzebnie. Żyję i mam się dobrze. W pewnym sensie.<br />
- Twoi rodzice wydzwaniają do mnie co jakieś pięć minut gdzie ty jesteś.<br />
- Powiedziałaś im?- zapytałam szybko, bojąc się, że zaraz może tu wpaść, któreś z moich rodziców.<br />
- No coś ty zwariowałaś! Nigdy nie słyszałam, żeby twój ojciec była taki zdenerwowany, a twoja matka? Jezy Sky, jakiś horror ona płakała dosłownie co jedno słowo. Co się u ciebie do cholery stało?! Nie ma mnie jeden dzień. Jeden pieprzony dzień i jakaś apokalipsa!- blondynka wyrzucała z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. Jeśli rodzice z nią rozmawiali to chyba znaczy, że któreś z nich musiało jej powiedzieć co się stało.<br />
- Kelsey, proszę uspokój się. Żyję tak? Rozmawiasz ze mną.- próbowałam ją jakoś uspokoić. Na marne.<br />
- Spotkajmy się dzisiaj w naszej kawiarence dobrze?<br />
- Myślałam, że cię nie ma.<br />
- Wróciłam wczoraj autobusem, zaraz po pierwszym telefonie od twojej mamy.- westchnęła przez telefon. - Na prawdę się o ciebie martwiłam idiotko.<br />
- Dobrze, spotkajmy się, pasuje ci o 16?<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
-----------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Rozdział miał się pojawić w piątek i był już gotowy tylko do sprawdzenia, ale oczywiście, znając moje szczęście nie mogło być tak kolorowo prawda?</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Na początku tak wiało i padał deszcz, że nie działał mi internet, a kiedy NARESZCIE zaczął chodzić jako tako, to zgadnijcie co się stało.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie było prądu.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Włączali go i wyłączali chyba z jakieś 2345678 razy. Przysięgam.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Na prawdę przepraszam za opóźnienia, ale nie były one (tym razem XD) spowodowane moim lenistwem.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Soł wracając do rozdziału, chyba wyszedł nawet długi c'nie? </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Chciałabym poinformować, że rozdział 18 pojawi się w sobotę/niedzielę ponieważ w tym tygodniu mam z każdego przedmiotu chyba sprawdzian i muszę się wyrobić z nauką.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ale chciałabym również poruszyć jeszcze jeden temat. Zastanawiałam się nad angielską wersją "Fast" tylko nie wiem czy to dobry pomysł i chciałabym wiedzieć co WY przede wszystkim o tym myślicie. Jeśli ktoś byłby zainteresowany tłumaczeniem to proszę o kontakt na twitterze/e-mailu. Wszystko znajdziecie w zakładce "Kontakt".</i><br />
<i>Do następnego x</i></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-80875908347501932902014-12-30T14:15:00.000-08:002014-12-30T14:15:02.827-08:00Rozdział 16Stałam przed drzwiami domu chłopaków i zastanawiałam się czy dobrze robię. Pomysł na który wpadłam po wyjściu z domu wydawał mi się doskonały, lecz teraz sądzę, że był okropny. Ale z drugiej strony jestem już tak blisko prawdy jak nigdy i tym razem nie odpuszczę.<br />
Wzięłam głęboki oddech i nacisnęłam na dzwonek. Dźwięk rozniósł się po całym domu, a ja zaraz mogłam usłyszeć tupot stóp zbiegających po schodach. Po chwili drzwi przede mną się otworzyły a w nich stanął Calum.<br />
- Sky?- zmarszczył brwi i spojrzał na mnie podejrzanie. Wnioskując po jego minie byłam ostatnią osobą, której się tu spodziewał, ale po chwili chłopak się opamiętał jakby przypomniał sobie kim jestem i na jego twarzy zagościł ogromny uśmiech.<br />
- Sky! Hej! Co ty tu robisz?<br />
- Um, hej. Chciałam się zapytać czy może Luke jest w domu?- spojrzałam na niego, oczekując jakiejkolwiek reakcji, ale on tylko otworzył szerzej drzwi i gestem ręki zaprosił mnie do środka.<br />
- Jasne, że jest! Zaraz go zawołam, poczekaj w salonie.- powiedział i ruszył do schodów.<br />
Gdy weszłam do salonu i usiadłam na kanapie usłyszałam krzyk Calum'a.<br />
- Hemmings! Podnieś te swoje wielkie, leniwe dupsko i zaszyć nas swoją obecnością!- jeśli Luke go za to nie zabije to chyba muszą się naprawdę przyjaźnić.<br />
- Masz gościa!- dodał po chwili, jakby przypomniał sobie, że powodem jego wołania byłam ja, a nie celowe obrażenie Luke'a. Usłyszałam trzask drzwi na górze, a potem tylko ciche skrzypienie schodów, gdy chłopak schodził na dół.<br />
- Calum, obiecuje, jeśli to jakieś kolejne dziewczynki sprzedające ciastka to...- blondyn przerwał swoją wypowiedź kiedy stanął w progu drzwi i mnie zobaczył. U niego chyba też byłam ostatnia na liście "Spodziewani goście"<br />
- Sky?- zapytał marszcząc brwi. Spojrzałam na niego, ale chłopak nawet nie drgnął. Nie potrafiłam sobie wyobrazić co on czuł. Ja dowiedziałam się dopiero po fakcie, a on? Musiał przechodzić, przez to całe piekło. Znikanie ojca, jego romans, a na końcu rozwód. Dopiero teraz, uporczywie wpatrując się w niego dostrzegłam bezbronnego chłopca, którego zranił własny ojciec.<br />
- Rozmawiałam z mamą.- spuściłam głowę i zaczęłam bawić się moimi palcami.<br />
- Och, czyli jednak mama nie chciała ci zdradzić swoich sekretów i przyszłaś do mnie, żebym ci powiedział tak?<br />
- Nie. Kiedy wróciłam do domu po imprezie zapytałam ją o ciebie, ale mnie zbyła. Dzisiaj pogrzebałam w jej biurku i znalazłam listy. Listy od twojego ojca do niej.- odpowiedziałam. Między nami zapadła cisza, której żaden z nas nie chciał przerwać. Bałam się trochę reakcji Luke'a, byłam ciekawa czy jego koledzy o tym wiedzą, ale bo jego późniejszych słowach wywnioskowałam, że chyba nie za bardzo.<br />
- Porozmawiajmy na górze.- rzucił i ruszył po schodach w kierunku- jak mniemam- swojego pokoju. Wstałam z kanapy i ruszyłam za nim, pamiętając dokładnie, które drzwi prowadziły do niego. Weszłam do pokoju i zamknęłam za sobą drzwi.<br />
- Siadaj.- mruknął zabierając z łóżka laptop i słuchawki. Posłuchałam go, ponieważ nie miałam ochoty na żadne sprzeczki. Luke oparł się o biurko i spojrzał na mnie.<br />
- Więc jeśli już wszystko wiesz to po co przyszłaś?<br />
- Wiem tylko co się stało, ale nie wiem jak. Znaczy, nie wiem jak to ująć. Chciałabym się dowiedzieć jak to się stało, dlaczego.- ostatnie słowo wypowiedziałam szeptem, żeby Luke nie usłyszał mojego łamiącego się głosu. Dalej nie potrafiłam uwierzyć w to o czym się dowiedziałam.<br />
Chłopak się zaśmiał.<br />
- Prawda jest taka, że twoja mama jest dziwką i wskakuje do łóżek zajętym mężczyzną.- prychnął, a z moich oczu wylało się jeszcze więcej łez. Myślałam, że już wykorzystałam cały limit moich łez na całe życie, jednak ich ciągle przybywało.<br />
- Ale moja matka przynajmniej z nami została, a nie porzuciła nas jak twój ojciec!- krzyknęłam. Może i był zły na moją matkę, sama byłam, ale to nie znaczy, że może ją wyzywać. Do tego trzeba dwojga.<br />
Luke podszedł do mnie i pociągnął mnie w górę za ramiona, ściskając je mocno.<br />
- Odszczekaj to.- wysyczał przez zaciśnięte zęby.<br />
- Taka jest prawda, nie potrafisz się sam przed sobą przyznać.- z każdym moim kolejnym słowem jego ręce zaciskały się coraz mocniej, ale kontynuowałam.- Nie masz prawa mnie obwiniać za to, a ni się mścić na mnie. Nic nie zrobiłam. Jestem w takiej sytuacji teraz tak jak ty w tedy.- wyrzuciłam z siebie wszystkie słowa, a jego uścisk trochę zelżał, a po chwili mnie puścił. Podszedł z powrotem do swojego biurka, opierając dłonie na nim i spuścił głowę. Stał do mnie tyłem.<br />
- Przez tyle lat jej nienawidziłem, modliłem się co noc by zgniła w piekle za to co zrobiła mojej rodzinie. Szukałem jej przez tyle lat, żeby się zemścić, ale kiedy dowiedziałem się, że ma córkę.- zaśmiał się gorzko i pokręcił głową.- Widziałem cię z nią raz na zakupach, byłaś taka szczęśliwa. Znienawidziłem cię za to, za to, że ty jesteś szczęśliwa z całą rodziną, a ja musiałem cierpieć. Chciałem, żebyś ty też cierpiała, żebyś też się przekonała co to jest ból.- słowa wypadały z jego ust z prędkością karabinu maszynowego, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Właśnie prowadziłam normalną rozmowę z Luke'iem, a mając na myśli normalną to bez krzyku.<br />
- Dlatego postanowiłeś mnie straszyć, śledzić, a jako wisienkę na torcie uważałeś informacje o mojej matce.- dokończyłam za niego. Teraz wszystko rozumiałam, wszystko do siebie pasowało niczym puzzle jakiejś układanki. On chciał się po prostu zemścić, nie dla zabawy, chciał, żeby ktoś poczuł to co on. Cierpienie.<br />
- Luke, posłuchaj...<br />
- Twój tato wie?- przerwał mi i wreszcie odwrócił się do mnie przodem. Spojrzał na mnie, oczekując odpowiedzi. Wiedział?<br />
- Nie wiem. Gdy wychodziłam z domu, on dopiero przyszedł, zapytał co się stało, ale ja mu odpowiedziałam, że matka mu wszystko opowie. Na stoliku zostawiłam wszystkie listy, więc jeśli je zobaczył to się dowiedział.- przełknęłam głośno ślinę i zamknęłam oczy wyobrażając sobie mojego ojca w tym momencie. Jeśli się dowiedział na pewno był załamany, zawsze powtarzał, że potrafiłby wybaczyć wszystko tylko nie zdradę. Tak bardzo kochał i mamę i mnie, mimo to, że często nie było go w domu to i tak się o nas troszczył, a ona zrobiła mu takie świństwo.<br />
- Ile było tych listów?- z zamyśleń wyrwał mnie głos Luke'a.<br />
- Nie wiem. Było ich pełno, może około trzydziestu czy czterdziestu.- mruknęłam przypominając sobie bardziej te cholerne listy.<br />
<i>"Nie martw się najukochańsza."</i><br />
<i>"Odliczam minuty i sekundy do naszego kolejnego spotkania."</i><br />
<i>"Kocham Cię. Twój Noah"</i><br />
Łzy popłynęły po moich policzkach, a ja nawet nie próbowałam już ich ukrywać. Pozwalałam, żeby swobodnie wyznaczały ścieżki po moim policzku, a potem kapały na moją bluzkę. Nie wiem co mam teraz zrobić, nie wiem gdzie mam się podziać. Co teraz będzie? Rodzicie się rozwiodą? Jeśli tak to tato się od nas wyprowadzi czy na odwrót? Z kim ja będę mieszkać? Co ja teraz zrobię?<br />
Poczułam czyjąś rękę na ramieniu, a potem Luke pociągnął mnie bym wstała, tym razem delikatniej niż ostatnim razem. Objął mnie ramionami, a ja byłam mu wdzięczna, że chociaż na chwilę przestał być moim koszmarem i zmienił się w bohatera.<br />
Wtuliłam się bardziej w niego, mocząc przy okazji białą koszulkę, którą miał na sobie. Może i po tym wszystkim co mi zrobił powinnam omijać go szerokim łukiem i przy okazji być zabezpieczona dziesięcioma psami, ale nie mogłam. Było coś w nim co mnie przyciągało, a teraz kiedy dowiedziałam się prawdy zmieniłam swój pogląd na niego. Ale też nie do końca, pamiętam o wszystkim co mi zrobił. Nigdy tego nie zapomnę.<br />
Uspokoiłam trochę swój płacz oraz oddech i spojrzałam do góry. Luke wpatrywał się we mnie, a w jego tęczówkach dostrzegłam lekkie zmartwienie. Chłopak nachylił się bliżej mojej twarzy tak, że nasze usta prawie się stykały. Czułam jego oddech, który otulał moją twarz, już miałam nachylić się bliżej niego kiedy odskoczyliśmy od siebie jak poparzeni gdy usłyszeliśmy okropne walenie w drzwi.<br />
- Robię herbatę, chcecie może?- zza drewnianej powłoki dobiegł nas głos Calum'a. Szczerze mówiąc z jednej strony byłam trochę zła, że nam przerwał, ale z drugiej strony się cieszyłam ponieważ nie wiedziałam jak to mogło się skończyć. Luke ruszył do drzwi mamrocząc coś o "Doskonałym wyczuciu czasu przez Calum'a"<br />
- Nie chcemy, żadnej twojej herbatki.- warknął Hemmings otwierając drzwi na oścież i gromiąc wzrokiem przerażonego bruneta. Chłopak spojrzał na mnie, prosząc wzrokiem o pomoc.<br />
- Ja się chętnie napiję.- uśmiechnęłam się, a Calum wycofał się i zszedł na dół. Blondyn zamknął za nim drzwi i odwrócił się w moją stronę unosząc wysoko brwi.<br />
- Pamiętaj, że jeśli się otrujesz to nie proś mnie o pomoc.- zaśmiał się podchodząc do łóżka jak gdyby nigdy nic.<br />
- Dlaczego miałabym się otruć herbatą?<br />
- Bo robi ją Calum? On nawet nie potrafi makaronu ugotować, więc czego ty oczekujesz od herbaty?<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Gdyby ktoś mi powiedział dwa dni temu, że będę siedzieć z Luke'iem i Calum'em przy jednym stole, pijąc herbatę- która mimo zapewnień Luke'a była nawet dobra- to wyśmiałabym go i kazała się leczyć.<br />
Calum siedział na przeciwko mnie i cały czas opowiadał historyjki, które nie miały najmniejszego sensu i śmiał się z nich jako jedyny z całej trójki.<br />
- Czy wy wiecie co to jest w ogóle poczucie humoru?- zapytał zdenerwowany brunet, kiedy wreszcie zdał sobie sprawę, że żadne z nas go nie słucha i nie reaguje.<br />
- To nie poczucie humoru, tylko choroba psychiczna.- odpowiedział mu Luke, biorąc kolejny łyk herbaty. Chciałam coś powiedzieć, ale w tedy usłyszałam dźwięk, który świadczył o tym, że ktoś próbuje się do mnie dodzwonić. Chłopcy spojrzeli na mnie w jednym momencie, a ja tylko wyciągnęłam telefon by sprawdzić kto dzwoni. Na wyświetlaczu pojawiło się imię James.<br />
Wstałam od stołu i odeszłam parę metrów by chłopcy nie mogli usłyszeć o czym rozmawiam. Odebrałam połączenie.<br />
- Hej James.<br />
- Hej Sky! Co tam? Dawno się nie odzywałaś.- usłyszałam zadowolenie i szczęście w jego głosie; zachciało mi się płakać.<br />
- A nic ciekawego, byłam trochę zajęta. A co u ciebie?- byłam zajęta, odkryciem faktu, że moja matka oszukiwała mnie i ojca przez te ostatnie lata.<br />
- Jakoś leci. Może spotkamy się jutro?<br />
- Jasne. To do zobaczenia.<br />
- Pa.- rozłączyłam się i schowałam telefon do kieszeni. Powinnam zadzwonić chyba do Kels, ale nie chce jej zawracać głowy i jeszcze martwić. Załatwię to później.<br />
Wróciłam do kuchni w której siedział już tylko Luke, chłopak był zapatrzony w ekran swojego telefonu.<br />
- Gdzie Calum?<br />
- Wyszedł.- odparł chłopak jak gdyby nigdy nic.<br />
- Wyszedł?<br />
- To co słyszałaś.- odburknął nie odwracając wzroku od swojego telefon. Och czyli irytujący i zimny Luke znowu wraca.<br />
Postanowiłam, że chyba na mnie już pora, może i nawet przeszliśmy z Luke'iem "szczerą rozmowę", ale nie mam zamiaru siedzieć tu z nim cały dzień.<br />
Wstałam z miejsca, zasuwając za sobą krzesło, co wreszcie zwróciło uwagę chłopaka.<br />
- Będę się już zbierać.- odpowiedziałam, poprawiając moją bluzę, blondyn wrócił wzrokiem do swojego telefonu.<br />
- Cokolwiek. Wiesz gdzie są drzwi.- odpowiedział chłodno, nie obdarzając mnie już żadnym spojrzeniem. Ruszyłam do drzwi uprzednio zakładając buty i wyszłam na zewnątrz.<br />
Oczywiście przecież, co ja myślałam? Że zostaniemy najlepszymi przyjaciółmi? Może i on obwinia o to wszystko moją matkę, ale jego ojciec też nie jest bez winy.<br />
Ruszyłam przed siebie, kiedy zdałam sobie jedną bardzo ważną sprawę. Gdzie idę? Kelsey nie ma w domu, do mojego nie wrócę bo nie mam ochoty słuchać ich kłótni przez całą noc. I tak, żadne z nich do mnie nie zadzwoniło, ani nawet nie wysłało SMSa.<br />
Zajrzałam do kieszeni sprawdzając czy mam jakieś pieniądze, choćby na motel, ale znajdowała się tam tylko komórka. Wyciągnąłem ją i przejrzałam kontakty, natrafiając na osobę, która może mi pomóc. Wybrałam jej numer i przyłożyłam urządzenie do ucha, odebrała po dwóch sygnałach.<br />
- Hej. Mam małą prośbę.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
------------------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie nienawidźcie Calum'a ludzie, on chciał dobrze xd</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Może nie było do końca takiego Luky moments jakiego chcieliście (wy zboczuchy) ale jakieś jednak tam było. Myśleliście, że Sky i Luke się pogodzą? A może zjednoczą? O nie, to dopiero początek kochani x</i></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-71057581047173065102014-12-24T06:50:00.000-08:002014-12-24T06:50:23.515-08:00Wesołych Świąt!Kochani z okazji, że dzisiaj jest 24 grudnia, czyli wigilia (i moje urodziny xd) chciałabym wam z całego serca życzyć wspaniałych, wesołych, radosnych, rodzinnych i ciepłych Świąt Bożego Narodzenia.<br />
Życzę wam by wszystkie- co do tych najdrobniejszych- wasze marzenia się spełniły.<br />
Życzę wam, żebyście znaleźli wspaniałe prezenty pod choinką, takie które sobie wymarzyliście (mam nadzieję, że byliście grzeczni!)<br />
Życzę wam również Szczęśliwego Nowego Roku 2015.<br />
Życzę wam, żeby WSZYSTKIE wasze postanowienia noworoczne się spełniły.<br />
Chciałabym wam w tym miejscu straszni podziękować! Gdyby nie wy "Fast" nie osiągnął takich wyników!<br />
Patrzcie co zdziałaliście!<br />
"Fast" jak na razie dzięki wam osiągnął:<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<b>Blogspot:</b></div>
<div style="text-align: center;">
- 208 komentarzy</div>
<div style="text-align: center;">
- 28 obserwatorów</div>
<div style="text-align: center;">
- 25,700 tyś wyświetleń</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Wattpad:</b></div>
<div style="text-align: center;">
- 73 komentarzy</div>
<div style="text-align: center;">
- 1,134 gwiazdki</div>
<div style="text-align: center;">
- 20,700 wyświetleń</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
To wszystkie dzięki wam kochani! Gdyby nie wy na pewno skończyłabym pisanie po jakiś 3 lub 4 rozdziałach.</div>
<div style="text-align: left;">
Dziękuje! Kocham Was!</div>
<div style="text-align: left;">
I jeszcze raz:</div>
<div style="text-align: center;">
<b><br /></b></div>
<div style="text-align: center;">
WESOŁYCH ŚWIĄT!!!</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Ps. Z racji, że są święta i tak długo musieliście czekać na 15 rozdział........... 16 rozdział będzie jeszcze w tym tygodniu!</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-nfTD8fQ5NEDdeX8Q53sgQoh7_2fE1FKCcQQzFsBv2EeJU3f9_Ef2RkIPGMOD55Kdz2uGiZQjGAB-q19MSg8K46UzwMsDSwO3g6g55YMMpGeDj_VWv7d-Y_WoTfuQOGo0d5KFJABmoSE/s1600/tumblr_mya3v7uJJt1r8l9zco3_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi-nfTD8fQ5NEDdeX8Q53sgQoh7_2fE1FKCcQQzFsBv2EeJU3f9_Ef2RkIPGMOD55Kdz2uGiZQjGAB-q19MSg8K46UzwMsDSwO3g6g55YMMpGeDj_VWv7d-Y_WoTfuQOGo0d5KFJABmoSE/s1600/tumblr_mya3v7uJJt1r8l9zco3_500.jpg" height="200" width="400" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUBPrPYOVlR_DWBiMR2kAM7WfyBuc0IdT3FATVzD_Yn16bdYrWILS9G7lyvn2JaRWCGx04zeRoSEqxZ-ptNhY2w-sX_lGmQG6P9g_NceHO_yic2s-il4fJ4tLZSrlco4Vq6snBIZhcBNc/s1600/tumblr_mefcwny0jk1qec4gro1_500.png" imageanchor="1" style="clear: right; float: right; margin-bottom: 1em; margin-left: 1em;"><img border="0" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhUBPrPYOVlR_DWBiMR2kAM7WfyBuc0IdT3FATVzD_Yn16bdYrWILS9G7lyvn2JaRWCGx04zeRoSEqxZ-ptNhY2w-sX_lGmQG6P9g_NceHO_yic2s-il4fJ4tLZSrlco4Vq6snBIZhcBNc/s1600/tumblr_mefcwny0jk1qec4gro1_500.png" height="383" width="400" /></a></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-67551208543340382232014-12-23T13:31:00.000-08:002014-12-23T13:31:12.249-08:00Rozdział 15Gdyby ktoś kilka tygodni temu powiedział, że będę przeszukiwać rzeczy mojej własnej matki by sprawdzić co ukrywa to wyśmiałabym go i powiedziała, żeby zmienił dilera lub brał połowę swojej dawki.<br />
Weszłam do sypialni swoich rodziców i ruszyłam do szafki nocnej z prawej strony, która należała do niej. Schyliłam się i chodź nikogo nie było w domu to próbowałam w razie czego zachowywać się cicho. Otworzyłam pierwszą szufladę i już wiedziałam, że nie mam tu czego szukać, znajdowała się tam tylko paczka chusteczek, idealnie zwinięta ładowarka do telefonu i laptopa, egzemplarz <i>"Źdźbła trawy" Walt'a Whitman'a </i>i zatyczki do uszy. W drugiej szufladzie był laptop. Zmarszczyłam brwi, ponieważ moja matka zawsze, podkreślam zawsze zabierała swój laptop wszędzie. Wyjęłam go i usiadłam na łóżku uruchamiając go. Hasło. Cholera. Wpisałam jej datę urodzenia- nic, moje imię- nic, moja data urodzenia- nic. Zamknęłam go zrezygnowana i odłożyłam na miejsce. Zamknęłam szufladę i wyszłam z pokoju moich rodziców.<br />
Myśl Sky, myśl. Gdzie mama może przechowywać jakieś ważne informacje jak nie na laptopie. Gdzieś, gdzie spędza dużo czasu i praktycznie nikt tam nie zagląda. Bingo! Że też wcześniej o tym nie pomyślałam! Biuro, przecież to oczywiste. Zeszłam na parter i ruszyłam do masywnych drewnianych drzwi, które wyglądały jakby prowadziły do biura w bardzo szanowanej kancelarii prawniczej. Były one pomysłem ojca.<br />
Co za ironia.<br />
Żeby je pchnąć i wejść do środka musiałam użyć całej mojej siły, te drzwi ważyły chyba tone. Weszłam do środka i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Rodzice nie pozwoli mi tu wchodzić, nigdy nie miałam pojęcia dlaczego. Ściany pokrywała kremowa farba, gdzieniegdzie były rozmieszczone dyplomy mojej matki i ojca, idealnie oprawione w ramkę. W pokoju stały dwa masywne biurka, wykonane z ciemnego drewna. W pokoju znajdowała się jeszcze półka z książkami, które były ułożone alfabetycznie i gablota na jakieś inne dokumenty, oba te meble również były z ciemnego drewna.<br />
Podeszłam do tego po prawej stronie, gdyż leżała na nim teczka jakiegoś pacjenta, dlatego zorientowałam się, ze to musi być jej stanowisko. Biurka miało chyba ze 100 szuflad.<br />
- Boże to zajmie wieki.- jęknęłam i przykucnęłam przed nim. Gdybym chciała ukryć coś z mojej przeszłości, tak żeby nikt się o tym nie dowiedział na pewno schowałabym to coś jak najdalej i jak najgłębiej, dlatego pierwszą szufladą do której sięgnęłam była ta ostatnia. Miałam mały problem z jej otworzeniem, ale po paru próbach wreszcie się udało. W środku znajdowało się milion teczek; każda z nich była podpisana. Wyciągnęłam je wszystkie i moim oczom ukazała się mała brązowa skrzyneczka, wielkości małego zeszytu.<br />
Bingo.<br />
Odłożyłam wszystkie papiery na biurko i sięgnęłam po nią. Miała nałożoną kłódkę, która na szczęście nie była zamknięta. Ściągnęłam ją delikatnie uważając by przez przypadek jej nie zatrzasnąć. Otworzyłam wieczko i to co zobaczyłam było ostatnim czego się spodziewałam. Listy. Cała sterta listów. Każdy był zaadresowany do mojej matki. Zmarszczyłam brwi i wyciągnęłam pierwszy z nich.<br />
<br />
<br />
<i>Kochana Eli!</i><br />
<i><br /></i>
<i> Nie martw się najukochańsza, wszystko rozumiem. Wiem, że bardzo kochasz swoją córkę i męża, że nie chcesz ich krzywdzić. Ale musisz także pomyśleć o sobie, zrobiłem tyle dla ciebie, poświęciłem swoją rodzinę, więc dlaczego Ty nie możesz również tego zrobić? Dlaczego masz być nieszczęśliwa z tym człowiekiem, kiedy możesz być szczęśliwa ze mną? Proszę zastanów się jeszcze nad tym. Niecierpliwie czekam na jakąkolwiek odpowiedź z twojej strony.</i><br />
<i><br /></i>
<div style="text-align: right;">
<i>Kocham Cię.</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i>Twój Noah</i></div>
<br />
<br />
Kocham cię? Twój Noah? Co to do cholery jest?! Spojrzałam szybko na datę 23.04.2012 r. Przecież to było dwa lata temu. Schowałam szybko list do koperty i wyciągnęłam drugi.<br />
<br />
<br />
<i>Kochana Eli!</i><br />
<i><br /></i>
<i> Nawet nie wiesz jak za Tobą tęsknie. Nie mogę się doczekać kiedy zobaczę Cię w przyszły weekend. Mam nadzieję, że twój mąż uwierzył, że wyjeżdżasz w delegacje. Chciałbym, żebyśmy mieli więcej czasu dla siebie, żebyśmy nie musieli się ukrywać. Myślałem nawet nad rozwodem z moją żoną, i tak już nie ma między nami, żadnego uczucia, za to z Tobą jest inaczej. Boje się tylko jak Luke na to wszystko zareaguje, jest bardzo wrażliwym chłopakiem.</i><br />
<i>Odliczam minuty i sekundy do naszego kolejnego spotkania.</i><br />
<i><br /></i>
<div style="text-align: right;">
<i>Twój Noah</i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: right;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam na datę tego listu. 14.03.2012 r.</div>
<div style="text-align: left;">
Do moich oczu napłynęły łzy. Nie mogę w to uwierzyć, moja matka miała romans. Pieprzony romans! Czy tato o tym wiedział? Czy nie wie do tej pory?</div>
<div style="text-align: left;">
Nie potrafię patrzeć na te okropne listy. Jak ona mogła nam to zrobić?! Jak ona mogła to zrobić tacie! Kim do cholery jest Noah?! Spojrzałam jeszcze raz na kartkę z zamiarem potargania jej, ale coś przykuło moją uwagę. Jedno słowo, a tak dokładniej imię. Luke.</div>
<div style="text-align: left;">
O boże.</div>
<div style="text-align: left;">
To dlatego mama tak dziwnie zareagowała na widok Luke'a w sklepie.</div>
<div style="text-align: left;">
<i>"Twoja mama ma bardzo brudne sekrety wiesz? A brudne sekrety powinny być karane."</i></div>
<div style="text-align: left;">
Noah to ojciec Luke'a.</div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
***</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
Siedziałam w salonie na kanapie tępo wpatrując się w ścianę. Pudełko, które stało na stole wywoływało u mnie płacz za każdym razem gdy na nie spojrzałam. Nienawidzę jej, nienawidzę! Nie mogę uwierzyć, że mogła dokonać czegoś tak okropnego, tak obrzydliwego.</div>
<div style="text-align: left;">
Usłyszałam dźwięk zamka, a po chwili dźwięk otwieranych drzwi. Moja matka. </div>
<div style="text-align: left;">
- Sky? Jesteś w domu?!- usłyszałam jej głos, ale nie poruszyłam się nawet o milimetr. Spojrzałam na nią dopiero w tedy kiedy stanęła w progu pokoju, uśmiechnięta od ucha do ucha. Gdy zobaczyła moją minę, zmarszczyła brwi i spojrzała na stolik, tym razem na tej twarzy wymalował się szok.</div>
<div style="text-align: left;">
- Sky, proszę daj mi to wyt...</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak długo to trwało?</div>
<div style="text-align: left;">
- Sky..</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak długo?!- gdy spojrzałam na nią po raz kolejny, moje oczy wypełniły się łzami, które teraz już ciekły strumieniem po moich policzkach. Wiedziałam, że prawda będzie bolesna, wiedziałam, że to coś okropnego, ale nie, że aż tak.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dwa lata.- poddała się i usiadła na fotelu na przeciwko mnie, chciałabym jej spojrzeć w oczy, ale nie potrafię. Ona jest potworem.</div>
<div style="text-align: left;">
- Dlaczego? Powiedz dlaczego?! Nie wystarczałam ci z tatą?! Musiałaś sobie znaleźć inną rodzinę? Czemu nas tak nienawidzisz! Brzydzę się tobą!</div>
<div style="text-align: left;">
- Sky, przestań.- do jej oczu również napłynęły łzy. Niech cierpi, niech cierpi tak jak ja.- To nie jest takie proste. Z twoim ojcem nam się w tedy nie układało, ciągle się kłóciliśmy, nawet o takie drobnostki jak jakiego koloru ma być dywan w pokoju. Byłam zrozpaczona, myśleliśmy z ojcem o rozwodzie i w tedy pojawił się Noah. Poczułam się znowu jak nastolatka, był wspaniały. Niestety jego żona dowiedziała się o wszystkim i wzięli rozwód. Chciał bym was zostawiła i była z nim, ale ja nie potrafiłam podjąć takiej decyzji.</div>
<div style="text-align: left;">
- Czy ty siebie słyszysz?! Miałaś problemy z ojcem? Proszę cię! Zamiast dojść do porozumienia to znajdujesz sobie innego fagasa! I jeszcze chciałaś nas zostawić dla niego! </div>
<div style="text-align: left;">
- Sky, proszę cię, przestań. To nie takie proste!</div>
<div style="text-align: left;">
- Nienawidzę cię wiesz? Nienawidzę! Życzę cie żebyś usmażyła się w piekle!- wysyczałam ostatnie zdanie, widziałam, że ją ranię, ale ona nie miała, żadnej skruchy, żeby ranić nas. Dlatego ja też nie mam.</div>
<div style="text-align: left;">
- Sky, Elizabeth? Co tu się dzieje? Sky czemu krzyczysz na matkę?- usłyszałam głos ojca, który stał wpatrując się w nas z szokiem wymalowanym na twarzy. Był ubrany jak co dzień w czarny garnitur a w ręku trzymał teczkę.</div>
<div style="text-align: left;">
Spojrzałam na matkę, która była zalana łzami i ruszyłam do drzwi zatrzymując się przy ojcu.</div>
<div style="text-align: left;">
- Niech ci sama powie.- popatrzyłam na nią z obrzydzeniem i ruszyłam do drzwi. Nałożyłam na siebie czarną bluzę i trampki, spojrzałam na siebie w lustrze. Byłam ubrana w miarę dobrze by pokazać się jakoś ludziom na ulicy, za to o mojej twarzy nie można było powiedzieć tego samego. Moje oczy były czerwone i całe opuchnięte od ciągłego płakania. Chwyciłam klamkę i już miałam wychodzić gdy zatrzymał mnie głos matki.</div>
<div style="text-align: left;">
- Sky! Gdzie idziesz?</div>
<div style="text-align: left;">
- Jak najdalej od ciebie.- zatrzasnęłam drzwi za sobą i ruszyłam w nieznanym mi kierunku. Tak naprawdę nie wiedziałam gdzie mam teraz pójść. Kelsey nie ma w domu bo miała jechać z rodzicami do dziadków na wieś. Do James'a nie będę dzwonić bo jeszcze mu brakuje moich problemów na głowie. Nie wiedziałam gdzie mam pójść, nie wiedziałam co mam zrobić, ale wiedziałam jedno. Muszę się dowiedzieć wszystkiego. Dowiedzieć się jak to się zaczęło i jak skończyło, a teraz tylko jedna osoba może mi odpowiedzieć na te wszystkie pytania. </div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, przyje krytykę. Wiem, że rozdział jest spóźniony i do dupy.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jutro na blogu w godzinach 15/16 pojawi się świąteczna notka :3 mam nadzieję, że wpadniecie i zobaczycie co dla was przygotowałam :)</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>To tyle.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Do następnego x </i></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-39317903305694538432014-12-06T12:00:00.000-08:002014-12-06T12:00:19.655-08:00Rozdział 14Znacie to uczucie kiedy jedyne czego chcecie to odpowiedzi na pytania, których cały czas przybywa, ale się boicie? Boicie się, że prawda może być tak szokująca, że lepiej jednak by było jakbyście jej nie znali. Boicie się, że ta jedna odpowiedź na wszystkie zadawane pytania może cie zniszczyć od środka. Czasami lepiej żyć w niewiedzy niż znać tą najgorszą prawdę, i ja, w tym momencie, siedząc na ziemi wśród tych wszystkich porozrzucanych papierów i wpatrując się w blond włosego chłopaka z którego wręcz kipiał złość zastanawiałam się czy poznam wreszcie prawdę. Czy odpowiedzi na wszystkie moje pytania poznam właśnie tej nocy, ale też zastanawiałam się czy chce je znać. Czy one nie będą tak szokujące, że zburzą wszystkie pozory tworzące niewidzialny mur dookoła mnie.<br />
Nie ruszałam się kiedy drzwi zamknęły się za chłopakiem, jak i nie poruszyłam się kiedy powoli się do mnie zbliżał. Przełknęłam głośno ślinę, odmawiając w duchu wszystkie znane mi modlitwy o krótką i bezbolesną śmierć. Luke złapał mnie za ramię i trochę niedelikatnie, pociągnął mnie za nie, żebym wstała. Gdy udało mi się wreszcie ustać na nogach o własnych siłach podniosłam wzrok by spojrzeć na jego twarz.<br />
Boże, żeby tylko nie bolało.<br />
- Pytam ostatni raz, co ty tutaj do cholery robisz?!- złapał moje ramię tak mocno, że mało nie jęknęłam z bólu. Na pewno jutro będę miała tam siniki. Jeśli dożyję jutra.<br />
- Ja... we...weszłam tu przez przypadek.- wyjąkałam, próbując się wyrwać z jego uścisku, ale chłopak był ode mnie silniejszy.<br />
- I przez przypadek otworzyłaś szufladę mojej szafki nocnej i w niej grzebałaś? Naprawdę myślisz, że jestem tak cholernie głupi?!- pociągnął mnie w swoją stronę i chodź myślałam, że to nie możliwe ścisnął moją rękę jeszcze bardziej, do moich oczu napłynęły łzy.<br />
- Luke. To boli.- chłopak spojrzał na moją twarz tylko po to by zaraz przenieś wzrok na moje ramię. Puścił je po chwili namysłu popychając mnie na biurko, które znajdowało się najbliżej nas, nie wliczając łóżka. Uderzyłam biodrem w jego kant, próbując się jakoś wyszarpać. Luke złapał za moje nadgarstki i przyciągnął mnie do siebie. Spojrzałam w górę na niego, dopiero teraz mogłam dokładnie przyjrzeć się jego błękitnym oczom. Na bank mogła mu ich pozazdrościć nie jedna dziewczyna. Moje oczy zjechały odrobinę niżej na jego pełne czerwone usta w których znajdował się kolczyk. Nigdy nie całowałam się z chłopakiem, który miał kolczyk w wardze, ciekawe jak to jest....<br />
Czy ja myślałam o pocałowaniu Luke'a? Boże Sky ogarnij się! Ale z drugiej strony muszę przyznać, że pomimo tego, że strasznie się go bałam, to mnie pociągał. Był cholernie przystojny.<br />
- Powiesz mi wreszcie co robiłaś?- wyszeptał nachylając się do mnie jeszcze bardziej. Teraz nasze wargi prawie się stykały.<br />
- Chciałam, chciałam czegoś poszukać.- popatrzyłam w jego oczy mając małą nadzieję, że może jednak nic mi nie zrobi. Próbowałam przestać myśleć o jego wargach, które ocierały się o moje za każdym razem gdy coś mówił.<br />
- Tak? I znalazłaś coś?- jego oddech obił się o moje usta, a ja mogę przysiąc, że jeśli przesunę głowę choćby o milimetr moje usta spotkają jego.<br />
- Śledziłeś moją mamę, wiesz o niej wszystko.- wyszeptałam, przełykając powoli ślinę.- Dlaczego?<br />
- Twoja mama ma bardzo brudne sekrety wiesz? A brudne sekrety powinny być karane.<br />
- Jakie sekrety?- zaczynało robić się coraz dziwnej. W miejscu w którym się znajdowałam mogły wyniknąć tylko trzy rzeczy a.) zaraz dowiem się całej prawdy b.) Luke mnie zaraz pocałuje c.) blondyn zaraz wybuchnie i jedyne o co powinnam się martwić to o miejsce na cmentarzu.<br />
- Sądzę, że raczej twoja mam powinna ci je zdradzić.- mruknął, przyciskając swoje ciało do mojego. Było trochę, poprawka bardzo niezręcznie. Nie wiedziałam co mam zrobić ani jak się zachować, na szczęście ktoś mi to ułatwił. Za nami drzwi gwałtownie się otworzyły, a ja automatycznie odskoczyłam w bok prawie tracąc równowagę. Spojrzałam na drzwi w których znajdowała się Kelsey.<br />
- Sky? Luke? Co wy tu robicie?!<br />
- Nikt nie nauczył cie pukać?- warknął w jej stronę blondyn. Poprawiłam moje włosy i ruszyłam w kierunku przyjaciółki. Tak proszę państwa oto Kelsey wybawca Moore.<br />
- My już idziemy- rzuciła blondynka, posyłając przy okazji Luke'owi najbardziej fałszywy uśmiech jaki w całym swoim życiu widziałam i wyszła z pokoju. Spojrzałam na chłopaka, lekko opóźniając moje wyjście.<br />
- Um, cześć.- powiedziała, ale kiedy nie zauważyłam żadnej jego reakcji odwróciłam się na pięcie i już miałam wychodzić z pokoju kiedy usłyszałam jak woła moje imię. Odwróciłam się do niego i spojrzałam prosto na jego twarz gdzie widniał ten łobuzerski uśmieszek.<br />
- Nie martw się. Skończymy to co zaczęliśmy.- zmarszczyłam brwi nie rozumiejąc o co mu chodzi. Chodziło mu o naszą rozmowę, czy raczej o bardziej intymną rzecz?<br />
- Sky idziesz czy nie?- usłyszałam głos mojej przyjaciółki. Odwróciłam się i ruszyłam za nią do wyjścia. Kiedy wyszłyśmy na zewnątrz zaczęłam łapczywie wdychać świeże powietrze, a Kelsey wreszcie zadzwoniła po taksówkę. Gdy zakończyła połączenie podeszła do mnie, chwytając moje ramiona.<br />
- Boże Sky, myślałam, że zwariuje! Zaczęłam chłopakom opowiadać jakieś bzdurne historyjki i byłam pewna że wszyscy łyknęli haczyk, ale w tedy Luke wstał i powiedział, że musi coś sprawdzić. Potem widziałam tylko jak idzie do góry i...<br />
- Kels, uspokój się. Nic mi nie jest.<br />
- Znalazłaś coś?- czy znalazłam? Oj znalazłam. Ale czy chciałam jej powiedzieć? Albo raczej czy powinnam. Chyba najpierw powinnam porozmawiać z moją mamą. Wiem, że po tym co dla mnie zrobiła w pełni zasługiwała by poznać prawdę, ale nie potrafiłam. Nie teraz.<br />
- Nie zdążyłam bo Luke wszedł do pokoju.- skłamałam odwracając głowę w innym kierunku, mogłabym patrzeć wszędzie byle nie w jej oczy. Widziałam cały czas w nich troskę i czułam się naprawdę podle okłamując ją, ale muszę najpierw porozmawiać na ten temat z moją matką.<br />
Usłyszałam nadjeżdżające auto więc odwróciłam się w stronę z której dochodził dźwięk i od razu zauważyłam żółtą taksówkę. Naszą taksówkę.<br />
Czas porozmawiać z mamą.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Taksówka już odjechała, a ja właśnie stałam przed drzwiami. Zdecydowałam, że nie będę wchodzić do domu przez okno bo i tak się wyda gdzie byłam. Wyciągnęłam swoje klucze i zaraz po otworzeniu drzwi weszłam do środka zamykając je za sobą. Moje serce waliło bardziej niż w tedy kiedy szłam na imprezę. Zauważyłam światło palące się w kuchni mając nadzieję, że to moja matka, będę miała to już za sobą.<br />
Weszłam do kuchni zauważając ją siedzącą na jednym z krzeseł razem z kubkiem parującej herbaty. Miała głowę skierowaną w dół, opierając ją na rękach, obok leżał jej telefon.<br />
- Mamo?- zapytałam cicho, na co kobieta szybka podniosła głowę do góry. Na jej twarzy wymalowała się ogromna ulga gdy zobaczyła moją osobę.<br />
- Boże Sky! Gdzieś ty się podziewała? Tak strasznie się o ciebie martwiłam, myśl....<br />
- Mamo musimy porozmawiać.- przerwałam jej wypowiedź. Próbowałam mówić poważnym i spokojnym głosem, ale było mi trudno.<br />
<i>"Twoja mama ma bardzo brudne sekrety wiesz? A brudne sekrety powinny być karane."</i><br />
W mojej głowie usłyszałam głos Luke'a. Czy na pewno chcę poznać te <i>brudne sekrety</i>?<br />
- Kochanie, możemy porozmawiać jutro? Jest już późno, obie jesteśmy zmęczone. Porozma....<br />
- Nie. Porozmawiamy teraz.- zamknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Po ich otwarciu ruszyłam do krzesła i usiadłam na drugim końcu stołu na przeciwko moje matki.<br />
- Coś się stało?- zapytała zatroskana.<br />
- Nie. Znaczy, tak. Stało się.- wzięłam kolejny głęboki oddech i spojrzałam jej w oczy.- Mamo skąd znasz Luke'a?<br />
- Luke'a?- zmarszczyła brwi i naprawdę wyglądała tak jakby nie wiedziała o kim mówię. W takim razie odświeżmy jej pamięć.<br />
- Luke Hemmings. Wysoki blondyn, spotkałyśmy go w sklepie na zakupach. Pamiętasz?- spojrzałam na nią, a jej wyraz twarzy mówił wszystko. Oczywiście, że pamięta.<br />
- Ach tak pamiętam, w tedy na ostatnich zakupach. I co w związku z tym?<br />
- Znałaś go wcześniej, i nawet nie mów mi, że to nieprawda. Rozmawiałam z nim. Chce wiedzieć co przede mną ukrywasz.<br />
- Rozmawiałaś z nim?! Co ci powiedział?- wyglądała na lekko zdezorientowaną i wystraszoną.<br />
- On? Nic. Ale chce, żebyś ty mi powiedziała. Wszystko.- powiedziałam to trochę głośniej i ostrzej niż zamierzałam, ale teraz mnie to nie obchodziło.<br />
- To nie jest twoja sprawa.- wstała ze swojego miejsca i chwyciwszy telefon wyszła z kuchni. Brawo Sky spieprzyłaś robotę.<br />
Przetarłam dłońmi oczy i oparłam głowę o zimne drewno. Jeśli nie chce mi tego powiedzieć to znaczy, że to musi być coś strasznego.<br />
A co wyobrażałaś sobie Sky? Że twoja mama pomagała mu opiekować się małymi kotkami?<br />
Skarciłam się w myślach, nie dowiedziałam się dzisiaj o co chodzi, ale wiem, że jestem bardzo blisko odpowiedzi.<br />
Czas wziąć sprawy w swoje ręce.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Myśleliście, że się wszystkie dowiedziecie? Nie tak szybko moi drodzy. Mama Sky jednak coś ukrywa. Coś co jest związane z Luke'iem. Macie jakieś swoje teorie? Jeśli ta to chętnie je poczytam w komentarzach.</i></div>
<h3 style="text-align: center;">
<b>Dziękuje za ponad 20 tyś wyświetleń!</b></h3>
<div style="text-align: center;">
<i>Nie spodziewałam się tak dużej liczby! Naprawdę wam dziękuje kochani! A tak poza tym to macie na początku trochę Luky moments! Jej wreszcie! </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Chciałam jeszcze tylko powiedzieć, że po zamknięciu głosowań, rozdziały będą się pojawiać co piątek.</i><br />
<i>Wszystkiego najlepszego z okazji mikołajek! x</i></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-44398571727320418922014-11-20T12:46:00.001-08:002014-11-20T12:46:50.382-08:00Rozdział 13Przepychałam się między spoconymi ciałami, obcych mi ludzi próbują wzrokiem namierzyć moją przyjaciółkę. Tak znowu ją zgubiłam. Gdyby był konkurs na gubienie swoich przyjaciół wygrałybyśmy, ale nie zdążyłybyśmy odebrać nagrody, bo na pewno zgubiłabym ją znowu.<br />
Stanęłam na place by ułatwić sobie poszukiwania, ale ze względu na mój karłowaty wzrost nic to nie dało. Kręciłam głową we wszystkie znane światu kierunki, ale nie potrafiłam znaleźć jej blond czupryny. Ruszyłam przed siebie torując rękami drogę, kiedy wpadłam na kogoś, odbijając się od niego i lądując na tyłku.<br />
Gdyby był zrobiony konkurs również w tej dziedzinie- wygrałabym.<br />
Spojrzałam do góry i ku mojemu zaskoczeniu chłopak na którego wpadłam był nawet przyzwoicie przystojny. Podał mi rękę, na co złapałam ją i z jego pomocą udało mi się podnieść z ziemi.<br />
- Przepraszam niezdara ze mnie.- odpowiedziałam strzepując niewidzialny pyłek ze spodni.<br />
- Możesz mi się odpłacić za to tańcem, taka piękna dziewczyna nie powinna siedzieć sama na tej imprezie.- uśmiechnął się, a ja mogę szczerze powiedzieć, że teraz mnie zemdliło. Z jego ust wydobywał się tak potworny smród alkoholu, że chyba normalny człowiek musiałby pić przez tydzień, żeby doprowadzić swoją jamę ustną do takiego stanu.<br />
- Nie sądzę.- mruknęłam próbując go wyminąć, ale chłopak złapał mnie za ramię uniemożliwiając mi to.<br />
- Puść mnie idioto!- krzyknęłam próbując się wyrwać, oczywiście na nic to wszystko ponieważ blondyn był ode mnie silniejszy, a nikt i tak by mnie nie usłyszał przez głośną muzykę.<br />
Przeklęta muzyka, na przeklętych imprezach.<br />
- Zrobisz to co ci każe, albo....<br />
- Albo co?- usłyszałam głośny krzyk za moimi plecami, a już po chwili moje ramię było wolne. Złapałam się za nie i potarłam lekko próbując je rozmasować.<br />
- Sorry, stary. Ja nie wiedziałem, że o...<br />
- Spadaj już stąd.- jak na zawołanie nieznajomy odwrócił się na pięcie i odszedł w przeciwnym kierunku. Odwróciłam się by spojrzeć na mojego wybawcę i zgadujcie kogo zobaczyłam. Upośledzonego pięciolatek.<br />
Calum stał tam z założonymi rękami i szczerzył się jak skończony idiota, oczywiście dumny ze swojej bohaterskiej postawy.<br />
- Nie szczerz się już tak bo ci zostanie.- mruknęłam mijając go i próbując dalej wyszukać Kelsey, niestety brunet za mną podążył.<br />
- Och no weź Sky. Co się dzieje?- przekrzyknął muzykę bym mogła go usłyszeć. Och no wiesz, twój przyjaciel mnie prześladuje, zastrasza, zmienił moje życie w koszmar. A co u ciebie?<br />
- Nic, po prostu szukam Kelsey. Widziałeś ją?<br />
- Ostatnio widziałem ją przy barze.- odpowiedział na co uderzyłam się dłonią w czoło. Że też do cholery nie pomyślałam o tym wcześniej!<br />
Skręciłam gwałtownie próbując się dostać do barku. No bo oczywiście co to by był za domu, gdyby nie mieli w nim baru?<br />
Byłam kilka kroków od docelowego miejsca kiedy spostrzegłam blond włosy i znajomą czarną sukienkę. Po chwili zobaczyłam, że moja przyjaciółka flirtuje z jakimś brunetem, ale nie obchodziło mnie to. Za pewne zabije mnie później, ale musiałam jej przerwać tą jakże miłą konwersacje. Nie byłyśmy tu dla zabawy, a po incydencie z blondynem wolałabym być gdziekolwiek tylko nie tutaj. Chciała po prostu już wyjść, odetchnąć świeżym powietrzem i śmiało powiedzieć, że przeżyłam tą noc, ale cichy, irytujący głosik z tyłu mojej głowy mówił mi, że to nie koniec problemów na dziś.<br />
- Hej, przepraszam, że przeszkadzam, ale muszę na chwilę porwać moją przyjaciółkę.- uśmiechnęłam się sztucznie do chłopaka, łapiąc blondynkę za ramię i odciągając w kąt.<br />
- Co ty do cholery robisz?!- krzyknęła, gestykulując przy tym mocno rękami. Tak wiem, zabrałam jej szansę na wielką miłość i może to był ten jedyny, ale nie przyszłyśmy tu szukać jej narzeczonego.<br />
- Kelsey Moore uspokój się i to w tym momencie!<br />
- Ugh! Dobra już! Co chcesz? Mam nadzieję, że to coś bardzo, bardzo, bardzo ważnego.- spojrzała na mnie unosząc jedną brew do góry, na co ja przełknęłam ślinę i uśmiechnęłam się do niej lekko.<br />
- Czas by wcielić nasz plan w życie.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Zaczęłam powoli wchodzić po schodach, oglądając się cały czas za siebie by sprawdzić czy aby wszyscy chłopcy są zainteresowani Kelsey, i nie wiem czy to ze względu na jej wygląd i figurę, czy na historyjkę, którą opowiadała, ale wszyscy byli wpatrzeni w nią jak w obrazek. Obstawiam to pierwsze, przecież to chłopcy.<br />
Przyspieszyłam swoje kroki by jak najszybciej znaleźć się na górze i mieć to wszystko za sobą. Strasznie chciałam coś znaleźć, żeby zdobyć chociaż trochę odpowiedzi na moje pytania, ale z drugiej strony bałam się, że jeśli to coś znajdę może to być przerażające. Skierowałam się do pierwszych drzwi po prawej, ale gdy tylko się zbliżyłam do nich od razu zawróciłam, ponieważ z pokoju wydobywały się głośne jęki, a ja nie mam najmniejszej ochoty sprawdzać co to.<br />
Sprawdzałam wszystkie pokoje po kolei, ale jeśli nie wydobywały się z nich różne odgłosy, to były zamknięte. Wreszcie dotarłam do drzwi na końcu korytarza po lewej stronie. Było cicho więc zaryzykowałam sprawdzić ten pokój. Pociągnęłam za klamkę, a drzwi po chwili ustąpiły otwierając się do środka, jakby same mnie zapraszały. Przekroczyłam próg nowego dla mnie pomieszczenia i zamknęłam za sobą drzwi. Spojrzałam na pokój i chociaż muszę przyznać, że mieszkają tu sami chłopcy, a na dole trwa imprezie po której będą sprzątać z tydzień to tutaj panował ład i spokój. Każda rzecz wyglądała jakby miała swoje miejsce i nie znalazła się na nim przypadkowo. Od razu zauważyłam, że było tu cicho w porównaniu z głośnymi basami, które sprawiają, że cała twoja głowa pulsuje. Pokój był utrzymany w barwach brązowo-czarnych i gdzieniegdzie przeplatała się biel. Ściany pokrywała ciemnobrązowa farba, a na podłodze znajdowały się ciemne panele. Na środku pomieszczenia stało brązowe łóżko z białą narzutą, a po prawej stronie stała czarna szafka nocna z małą białą lampką. Po prawej stronie znajdowało się biurko oraz szafa, a po lewej kolejne drzwi, które jak sądzę prowadzą do łazienki. Na ścianach nie było żadnych plakatów czy obrazów, jedynie gdzieniegdzie wisiały duże płyty winylowe. Zdecydowanie mogłabym tu zamieszkać. Byłam ciekawa do którego z chłopaków należy ten pokój bo szczerze mówiąc nie pasował do żadnego z nich. Sądzę, że pokój Luke'a byłby bardziej "zagracony", w pokoju Ashton'a wisiałoby mnóstwo plakatów z dobrze obdarzonymi kobietami, Michael bardziej wyglądał na takiego, który nie potrafi się nigdzie odnaleźć i jego rzeczy walają się wszędzie. A Calum? u niego można było się spodziewać wszystkiego. Nawet pluszowych jednorożców i różowych ścian.<br />
Jako pierwszy swój cel obrałam biurko. Podeszłam do drewnianego mebla i usiadłam na krześle sprawdzając to co znajdowało się na nim, aby zaraz później sprawdzić szufladę.<br />
Nic.<br />
Po przejrzeniu również szafy w której znajdowały się tylko i wyłącznie równo poskładane ciuchy podeszłam do stolika nocnego, który posiadał dwie szuflady. Otworzyłam pierwszą, ale znalazłam tylko kostkę do gitary, ładowarkę, paczkę chusteczek, słuchawki i pustą kartkę oraz długopis. Zamknęłam ją powoli i odtworzyłam drugą, która była kompletnym przeciwieństwem tej poprzedniej. Znajdował się w niej stos papierów, które wręcz wylewały się ze środka. Złapałam trochę kartek i wyciągnęłam je, siadając na łóżku. Przejrzałam pierwszą kartkę, która była tylko jakimś rachunkiem i dołożyłam ją na bok, gdy chciałam przeczytać zawartość drugiej ta spadła na ziemię i na pewno już dawno bym ją podniosła gdyby nie wytłuszczony napis, który zwrócił moją uwagę. Przede mną leżała teczka na której dużymi, grubymi literami pisały dwa słowa.<br />
<b>Elizabeth Parker.</b><br />
Moje serce zabiło mocniej i chociaż starałam się jak najbardziej, żeby złapać dobry oddech nie potrafiłam tego zrobić. Odłożyłam wszystkie papiery na miejsce i z głośnym hukiem zamknęłam szufladę chwytając w ręce teczkę z imieniem i nazwiskiem moje matki. Otworzyłam ją powoli bojąc się jej zawartość. Na pierwszej stronie były wszystkie możliwe informacje na jej temat. Pełne imię i nazwisko, imiona rodziców, miejsce urodzenia, miejsce zamieszkania, miejsce pracy, dzieci, mąż, nawet grupa krwi, chciałam zobaczyć co znajduję się na kolejnej stronie, ale nagle drzwi do pokoju otworzyły się z taką siłą, że odbiły się od ściany. Próbowałam szybo zamknąć teczkę, ale spadła ona na ziemię sprawiając, że wszystkie papiery rozsypały się dookoła. Przeklęłam w duchu i upadłam na podłogę by jak najszybciej je pozbierać.<br />
- Co ty do cholery robisz?! Grzebałaś w moich rzeczach?!- podniosłam głowę do góry by napotkać wzrok Luke'a, które wręcz płonął wściekłością. Przełknęłam ślinę, nie wiedząc co zrobić lub co odpowiedzieć.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: center;">
<br />
<b><i>Rozdział NIE jest sprawdzony, więc jest w nim pewnie 23456789 błędów, ale padam na twarz, a obiecałam, że dodam go dzisiaj. Poprawię je wszystkie jutro.</i></b></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Łołoło co to się porobiło? nie spodziewaliście się czegoś takie c'nie? xd Jeszcze więcej pytań i wciąż żadnych odpowiedzi hm.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Dobra, dobra chciałam wam coś ogłosić.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Uwaga ogłoszenie parafialne.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Chciałabym wam ogłosić, że jak już na pewno większość z was zauważyła po prawej stronie znajduje się ankieta, gdzie możecie wybrać dzień tygodnia w którym zawsze mają się pojawiać rozdziały (tak próbuje się nauczyć systematyczności, ale nie jestem w tym dobra więc nie oczekujcie dużo, dla was postanowiłam się jej nauczyć. Tak brawa dla mnie)</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Okay to oczywiście nie wszystko!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Dziękuje, dziękuje, dziękuje, dziękuje i jeszcze raz dziękuje za prawie 20 tyś wyświetleń! Nie spodziewałam się, że ktokolwiek się zainteresuje moimi wypocinami a tu taka niespodzianka. Jeszcze raz dziękuje</i></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com12tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-1992430552724194282014-11-11T11:58:00.003-08:002014-11-11T11:58:45.854-08:00Rozdział 12 - Czy ty posiadasz takie coś co potocznie zwie się mózgiem?!- Kels krzyczała chodząc po pokoju. Gdy odnalazłam mamę w sklepie to aż do momentu powrotu do domu próbowałam z niej wyciągnąć dlaczego tak dziwnie się zachowywała, ale milczała cały czas. Po przekroczeniu drzwi mojego pokoju od razu dorwałam swój telefon i zadzwoniłam do Kelesey żeby przyjechała do mnie jak najszybciej. I właśnie jakąś minutę temu skończył opowiadać jej o spotkaniu w sklepie, dziwnym zachowaniu mojej rodzicielki, zaproszeniu na imprezę oraz to, że się zgodziłam.<br />
Słuchała wszystkiego cierpliwie, przy kwestii z mamą lekką zmarszczyła czoło, ale jak doszłam do imprezy.<br />
Piekło.<br />
- Kels, uspokój się.- próbowałam jakoś ją nakłonić, żeby chociaż ściszyła swój głos. Bez skutku.<br />
- Jestem ciekawa co po tym wszystkim twoja mama na to powie hm?- zapytała nareszcie stając w miejscu i z założonymi rękami wpatrywała się we mnie.<br />
- No właśnie nie może się dowiedzieć, więc jakbyś mogła mówić trochę ciszej to byłabym wdzięczna.<br />
- Sky, po co ty tam w ogóle chcesz iść? Mało ci jeszcze?- jej głośny głos wreszcie przeszedł do szeptu gdy usiadła na łóżku obok mnie.<br />
- Impreza odbywa się u nich w domu i..<br />
- No to jeszcze lepiej.- fuknęła- To jest ich terytorium więc będą mogli robić co im się podoba.<br />
- Daj mi skończyć.- skarciłam ją wzrokiem na co ucichła.- Myślałam, że ktoś mógłby podczas imprezy odwrócić ich uwagę, a ja bym mogła trochę poszperać u nich w pokojach i może czegoś bym się dowiedziała.<br />
- Jestem ciekawa kto będzie taki głupi, żeby iść z tobą na tą imprezę i odwracać ich uwagę.- mruknęła wywracając oczami. Spojrzałam na nią wysoko unosząc oby dwie brwi, a kiedy zorientowała się kto będzie tym głupim jej oczy powiększyły się do nienaturalnych rozmiarów.<br />
- O nie, nie, nie. Nie ma mowy!<br />
- No Kelsey! Proszę!<br />
- Powiedziałam nie!- popatrzyłam na nią prosząco i złożyłam dłonie jak do modlitwy. Blondynka westchnęła przecierając oczy dłonią.<br />
- Zgoda.<br />
- Dziękuje!- krzyknęłam mocno ją do siebie przytulając co po dłuższej chwili odwzajemniła.<br />
- Będę tego żałować.- mruknęła cicho i mogę się założyć, że w tym momencie wywróciła oczami.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Jest godzina 20, powiedziałam moje matce, że źle się czuje i idę się położyć bo muszę odpocząć i lepiej, żeby do mnie nie wchodziła bo się zarazi. Najgorsza wymówka na świecie, ale łyknęła haczyk bo wie, że jeśli by zachorowała to nie mogła by iść do pracy, a w tedy to by chyba popadła w depresje.<br />
Poprawiłam ostatni raz włosy w lustrze i nałożyłam na usta błyszczyk kiedy dostałam SMS'a od Kelsey, że już na mnie czeka.. Spojrzałam na siebie ostatni. Miałam założone czarne, bardzo obcisłe rurki i czarny crop top z białym napisem HELLO. Na początku chciałam ubrać sukienkę, ale stwierdziłam, że to nie będzie dobry pomysł, zważywszy na to, że muszę się wymknąć przez okno i zejść po drzewie. Chwyciłam w razie czego czarną bluzę i telefon, który schowałam do kieszeni spodni. Zgasiłam światło, otworzyłam okno i przerzuciłam przez parapet najpierw jedną, a potem drugą nogę. Nie zamykałam go bo potem musiałam przecież jeszcze jakoś wrócić. Złapałam się obiema rękami gałęzi, a nogi postawiłam na drugiej znajdującej się znacznie niżej. Potem powtórzyłam czynność, aż wreszcie znalazłam się już na ziemi i ruszyłam w kierunku bramy, żeby spotkać się z Kels, która czekała dwa domy dalej. Bo może i mama uwierzyła w moje kłamstwo, ale chyba zorientowałaby się, że coś jest nie tak gdyby na podjeździe stała taksówka, a obok niej czekała moja przyjaciółka.<br />
Wyszłam cicho z terenu mojego domu, zamykając powoli furtkę i ruszyłam do miejsca gdzie czekała żółta taksówka. Otworzyłam tylne drzwi i wgramoliłam się do środka podając kierowcy adres, który wysłał mi Luke, lub Calum z jego telefonu bo na końcu wiadomości było chyba ze sto uśmiechniętych buziek. To na bank był Calum.<br />
- No nareszcie. Ile można czekać?- zapytała Kelsey odwracając do mnie głowę, kiedy zapięłam pasy, a kierowca ruszył pod wskazany przeze mnie adres.<br />
- Nie wiem czy przypadkiem pamiętasz, ale musiałam wyjść przez okno. Z drugie piętra.- skarciłam ją wzrokiem, na co ta nic nie odpowiedziała. Spojrzałam na nią by zobaczyć w co jest ubrana. Miała na sobie czarną, zwykłą sukienkę do poły ud, a na nogach czarne szpilki na dość sporym obcasie. Byłam ciekawa jak w razie czego będziemy musiały uciekać, a ona będzie w nich biegnąć. Chociaż znając ją to potrafiłaby nawet uciekać przed lampartem w trzydziesto centymetrowych kozaczkach.<br />
Oczy miała pomalowane na granatowo, a na ustach widniała czerwona szminka, włosy miała rozpuszczone i lekko pofalowane.<br />
Spojrzałam przez okno przyglądając się drodze, którą właśnie pokonujemy. Nim się zorientowałam taksówkarz zatrzymał się przed posesją, oczekując zapłaty. Wyciągnęłam z tylnej kieszeni banknot i podałam mu go wychodząc z auta. Taksówka zaraz odjechała, a my zostałyśmy same przed domem z którego wydobywała się muzyka. Przełknęłam głośno ślinę, a serce zaczęło mi tak mocno walić, że myślałam, że zaraz wyleci. Dopiero teraz oblał mnie strach i zaczęłam mieć wątpliwości. Zawahałam się, naprawdę bojąc się tego co stanie się po wejściu do środka. Były tylko dwie możliwość. a.) będzie to zwykła impreza, może się czegoś dowiem, a potem wrócę do domu lub b.) wejdę tam i już nie wyjdę.<br />
Popatrzyłam na blondynkę uświadamiając sobie, że cały czas mi się przygląda.<br />
- Idziemy?- zapytała marszcząc brwi.<br />
- Tak.- odpowiedziałam i spróbowałam się lekko uśmiechnąć, co bardziej wyszło mi jak grymas. Ruszyłyśmy do drzwi, wspinając się po trzech schodkach. Blondynka chwyciła klamkę i pchnęła drzwi, dzięki czemu mogłyśmy wejść do środka. Gdy tylko drzwi się za nami zamknęły, moje serce zaczęło jeszcze bardziej walić. Do moich nozdrzy dotarł zapach alkoholu i papierosów. Muzyka grała tak głośno, że miałam wrażenie, że moje bębenki zaraz pękną. Nie doszłyśmy jeszcze do salonu, kiedy w naszych dłoniach znajdowały się już kubki z wysokoprocentową substancją. Popatrzyłam niechętnie na napój, ale zrobiłam łyka i muszę przyznać, że nawet mi smakowało. Zrobiłam kolejnego i ruszyłam za przyjaciółką. Zatrzymałyśmy się praktycznie na środku pomieszczenia, które robiło za prowizoryczny parkiet i zaczęłam się rozglądać za jakąś znajomą twarzą. Nagle na kanapie zauważyłam machającego do mnie Calum'a. Po jego prawej stronie siedział chłopak, który jak pamiętam miał zielone włosy, ale teraz przybrały odcień czerwonego, a po drugiej stronie siedział średniego wzrostu blondyn z butelką piwa w jednej dłoni, a druga jego dłoń znajdowała się na udzie jakieś dziewczyny. Nigdzie nie zauważyła Luke'a.<br />
Złapałam Kelsey za rękę i zaczęłam sobie torować przejście do kanapy, gdzie siedział uśmiechnięty jak pedofil Calum. Gdy wreszcie jakoś udało nam się do niego dotrzeć, chłopak wstał i mocno mnie przytulił. A mówić mocno mam na myśli to, że na te kilka sekund nie miałam dostępu do jakiegokolwiek powietrza.<br />
- Sky! Dobrze, że przyszłaś!- jego uśmiech jeszcze bardziej się powiększył i już chciałam mu coś powiedzieć kiedy dostałam kuksańca w żebro od Kels. A no tak.<br />
- Calum, to jest Kelsey. Moja najlepsza przyjaciółka.- blondynka wyciągnęła do niego rękę, żeby się przywitać, ale ten zamiast też jej podać rękę przytulił ją. Popatrzyła na mnie zmieszana na co ja tylko wzruszyłam ramionami. Kiedy Calum się od niej odsunął jej wzrok powędrował na czerwonowłosego, którego musiała rozpoznać.<br />
- Hej Michael!- uśmiechnęła się do niego, na co on to odwzajemnił.<br />
- Okay dziewczyny, a to jest Ashton.- wskazał na blondyna, który albo go nie usłyszał, albo nie chciał go usłyszeć.<br />
- Ashton!- brunet wywrócił oczami i chwycił swój pusty już kubek, oraz wycelował nim w Ashton'a po chwili rzucając. Kubek trafił centralnie w głowę.<br />
- Kurwa Calum!- spojrzał gniewnie na niego na co ten wzruszył ramionami.<br />
- To jest Sky, a to Kelsey.- chłopak jak gdyby nigdy nic wskazał najpierw na mnie, a potem na blondynkę.<br />
- Wiem jak ona się nazywa idioto.- kiwnął głową na mnie, a ja zmarszczyłam brwi. Skąd wiedział jak się nazywam? Otwierałam już usta, żeby się go oto zapytać, kiedy poczułam czyjąś rękę w dole moich pleców. Centralnie na moim pośladkami.<br />
Czyjś oddech odbił się od mojej szyi, a do moich nozdrzy dotarł zapach właściciela, który rozpoznałabym wszędzie.<br />
Luke.<br />
Odgarnął moje włosy za ucho i lekko musnął je swoimi ustami.<br />
- Nie spodziewałem się, że przyjdziesz.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Sądzę, że chyba nawet wyszedł mi trochę długi ten rozdział w porównaniu do poprzednich. Postaram się, żeby od teraz rozdziały miały mniej więcej taką długość :) I jak wam się podoba rozdział? Luky moments ♥ Może jeszcze nie do końca takie jakbyście chcieli (wy zboczeńcy jedni) ale w dalszym ciągu jakieś jest xd Co myślicie o planie Sky i Kelsey? Co wydarzy się dalej? huh jeszcze się nie dowiecie hahah</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Jak wam się podoba nowy szablon? Jak sądzicie, który jest lepszy, ten co był czy ten jest okay?</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Chciałabym jeszcze wam podziękować za 18k wyświetleń i 21 komentarzy pod ostatnim rozdziałem! Wow jestem na prawdę pod wrażeniem! Bo chyba widać różnicę między 8-9 komentarzami, a 21 komentarzami!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Przypominam, że możecie tweetować z hasztagiem #FastFFPL xx</i></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com16tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-85800649307661977532014-11-04T22:11:00.001-08:002014-11-04T22:11:29.246-08:00Informacja!Wiem, że nie wszyscy to czytają, ale proszę to jest bardzo ważne bo właśnie dotyczy czytania, ale rozdziałów. Nie chodzi mi o żadne komentarze itp tylko ogólnie o 10 rozdział. Nie mam bladego pojęcia jak się to stało, ale wszystkie 11 rozdziałów było zapisanych na bloggerze i dzisiaj przeczytałam pod 11 rozdziałem komentarz od dziewczyny gdzie się podział 10 rozdział. Nie zorientowałam się o co chodzi więc weszłam na bloggera i 10 rozdziału nie ma. Nie wiem co się stało, więc chciałabym was o tym poinformować. Dodałam jeszcze raz 10 rozdział (ze starą datą, czyli będzie dalej przed 11 rozdziałem) tylko musiałam go skopiować z wattpad i jest inna czcionka, no i nie ma komentarzy.<br />
Rozdział na wattpad jest w dalszym ciągu dostępny.<br />
Na prawdę nie wiem co się stało i przepraszam za zawracanie głowy.<br />
(12 rozdział powinien się pojawić 9 lub 11 listopada)xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-54992737465123360022014-11-02T13:07:00.000-08:002014-11-02T13:07:56.259-08:00Rozdział 11<div style="text-align: center;">
<i>Wiem, że tego nie lubicie, ale na prawdę proszę was, żebyście przeczytali notkę pod rozdziałem :) Dziękuje x</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: left;">
Siedziałam właśnie w pokoju na łóżku pogrążona w mojej lekturze <i>"Papierowe Miasta", </i>kiedy usłyszałam nawoływanie mojej matki. To już drugi raz w tym tygodniu kiedy ona jest w domu i woła mnie. Powiem szczerze, że to zaczyna się robić dziwne i przerażające.<br />
- Tak?!<br />
- Możesz, proszę zejść na dół?! - czy ona powiedziała proszę? Zaczyna robić się jeszcze dziwniej.<br />
Włożyłam zakładkę między strony i zamknęłam książkę odkładając ją na szafkę nocną. Podeszłam do drzwi otwierając je i zbiegłam po schodach do kuchni gdzie stała moja mama. Oparłam się o framugę drzwi i spojrzałam na nią.<br />
- Co chciałaś?- zapytałam normalnie, chodź w rezultacie zabrzmiało to trochę szorstko, ale widocznie moja matka tego nie zauważyła bo była zbyt zajęta rozglądaniem się po kuchni.<br />
- Masz jakieś plany na dzisiaj?<br />
- Nie?- odpowiedziałam, przyglądając się jej zachowaniu. Gdybym była jakimś przypadkowym człowiekiem, który pierwszy raz widzi ją na oczy zdecydowanie uznałabym ją za osobę, która ma małe problemy z głową.<br />
- W takim razie znakomicie!- powiedziała klaszcząc w dłonie i skupiając wreszcie swój wzrok na mnie. Zrobiło się jeszcze bardziej dziwnie, a myślałam, że już dziwniej być nie może.<br />
Myliłam się.<br />
- Wyskoczymy razem na zakupy co? Jak matka z córką. Dawno nigdzie nie byłyśmy.- uśmiechnęła się do mnie i znowu zaczęła się kręcić do około szukając czegoś. Powiedzieć, że to było bardzo, bardzo dziwne to zdecydowanie za mało. Stałam tam wpatrując się w nią spodziewając się a) wybuchnie śmiechem i powie, że żartowała b.) są tu gdzieś ukryte kamery c.) gram w jakimś filmie komediowym, tylko nikt nie zdążył mnie o tym poinformować.<br />
- Na co czekasz? Idź się ubierz i jedziemy!- powiedziała wychodząc z kuchni. Zmarszczyłam czoło i powoli weszłam do góry i skierowałam się do swojego pokoju analizując to co właśnie się wydarzyło.<br />
Pokręciłam zrezygnowana głową bo jedynie wyjaśnienie jakie miałam na jej zachowanie to to, że czegoś się naćpała, i że to coś było mocne.<br />
Otworzyłam drzwi mojej szafy wyciągając z niej czarne obcisłe rurki i czerwoną koszulę w kratę. Włożyłam na siebie ciuchy i rozpuściłam włosy, które były związane w kucyk. Ten dzień zaczyna być coraz bardziej dziwny, a po wydarzeniach z ostatnich dni myślałam, że już mnie nic nie zdziwi. Jestem ciekawa co się stało, że się tak nagle mną zainteresowała. Jakby tym jednym dniem chciała zrewanżować mi całe osiemnaście lat bez niej. Niestety jeśli tak myśli to się grubo myli. Kiedy inne dzieci uczyły się jeździć na rowerze, ja siedziałam w domu bo żadne z moich rodziców nie mieli na to czasu. Kiedy przechodziłam okres buntu, siedziałam w tym sama bo moja mama nawet nic nie zauważyła. Kiedy złamałam rękę, ani tato ani mama nie mieli nawet czasu jechać ze mną do lekarza bo stwierdzili, że to stłuczenie i się zagoi. Tacy właśnie byli. Inni narzekają na swoich rodziców, że są nadopiekuńczy, że wymagają od nich dużo, a takich rodziców jak ja mam to każdy by chciał.<br />
Największe kłamstwo świata.<br />
Oddałabym dosłownie wszystko by chociaż przez jeden dzień mieć nadopiekuńczych rodziców, którzy każą mi wracać o określonej porze, lub wydzwaniają co pięć minut chcąc się dowiedzieć gdzie jestem. Lepsze to niż samotność. Nawet teraz kiedy tyle się dzieje oni nic nie zauważyli.<br />
Westchnęłam cicho i zbiegłam po schodach na dół gdzie stała moja mama ubierają swoje czarne szpilki. Podeszłam do niej i założyłam moje stare trampki na co ona popatrzyła na mnie jak na wariatkę.<br />
- Mogłabyś się ubierać bardziej kobieco.- rzuciła nakładając grubą warstwę błyszczyku na usta, a ja przewróciłam oczami.<br />
Stara mama powraca.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Ruszyłam przez kolejną alejkę z nabiałem szukając jogurtu naturalnego, o którego poprosiła mnie moja matka bo ona musi kupić tacie jakiś płyn po goleniu. Przejechałam wzrokiem po półce szukając upragnionego produktu i gdy na niego nie natrafiłam powtórzyłam czynność. Kiedy wreszcie mój wzrok natrafił na biały kubeczek z jogurtem, chwyciłam dwa opakowania i ruszyłam do alejki z rzeczami do pielęgnacji. Musiałam przejść obok słodyczy, skąd zabrałam moją ulubioną paczkę żelków i czekoladę. Gdy zobaczyłam nasz wózek ruszyłam w jego stronę i za chwile ujrzałam schylającą się mamę, która szuka wzrokiem płynu, którego używa tato. Podeszłam do wózka wkładając do niego produkty i wtedy mama podniosła się wkładając do środka średniej wielkości buteleczkę.<br />
- Znowu słodycze? Wiesz ile to ma kalorii? Nie wiem jak możesz takie coś jeść.- powiedziała kręcąc głową i ruszając przed siebie. Zdecydowanie stara mama powróciła.<br />
Szłam za nią mijając kolejne alejki, kiedy nagle zatrzymała się gwałtownie, a ja wpadłam na nią gdyż nie zdążyłam zareagować. Zmarszczyłam brwi i stanęłam koło niej chcąc zobaczyć co się stało, tyle, że właśnie nic się nie stało. Stała wyprostowana z lekko otwartymi ustami i chodź nie słyszałam jak oddycha, jestem pewna, że jej oddech przyspieszył. Powędrowałam za jej wzrokiem i na pewno nie spodziewałam się tego co zobaczyłam. Przy wysepce z napojami energetycznymi stał nie kto inny jak sam Luke Hemmings we własnej osobie. Przełknęłam ślinę i wróciłam wzrokiem do matki. Jej reakcja była dziwniejsza niż to co odwalała rano. Czy ona zna Luke'a? A jak tak to skąd? I czemu ja nic o tym nie wiem? Cały czas w mojej głowy napływały kolejne pytania na, które nie potrafiłam znaleźć odpowiedzi.<br />
- Mamo? Coś się stało?- zapytałam jak gdyby nigdy nic, nie pokazując tego, że wiem na kogo patrzy. Pokręciła lekko głową jakby wybudziła się z transu i spojrzała na mnie.<br />
- Nie po prostu się zamy...<br />
- Sky?- głos blondyna przerwał jej wypowiedź w połowie zdania. Mama popatrzyła na mnie zaszokowana, jakby niemo pytając skąd się do cholery znamy. Wzruszyłam ramionami.<br />
- Cześć Luke.- uśmiechnęłam się sztucznie próbując udawać, że spotykam zwyczajnego kolegę, w zwyczajny dzień, w zwyczajnym sklepie.<br />
- Nie przedstawisz mnie swojej mamie?- zapytał posyłając w jej kierunku nie za miły uśmiech, a ja cicho odchrząknęłam.<br />
- Mamo to jest Luke, mój...<br />
- Luke! Znalazłem!- moją wypowiedź przerwał głośny krzyk, a już po chwili ujrzeliśmy bruneta idącego w naszym kierunku z paczką żelków.<br />
- Miło panią poznać, to jest mój przyjaciel Calum.- Luke spojrzał teraz na mnie, a wzrok mojej mamy był utkwiony cały czas w blondynie.<br />
- Cześć!- niejaki Calum pomachał w naszą stronę, wyglądając przy okazji jak upośledzony pięciolatek. Stałam tam tak po prostu nie mając bladego pojęcia co zrobić dopóki nie usłyszałam wybawczego głosu mojej matki.<br />
- Ja już pójdę do kasy, a ty porozmawiaj z kolegami.- uśmiechnęła się delikatnie i nie zwracając uwagi na żadnego z nich odwróciła się i ruszyła z zakupami do taśmy.<br />
-Ty jesteś Sky nie?- zapytał Calum mrużąc oczy, gdy skinęłam głową na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech.<br />
- Calum nie patrz tak na nią bo jeszcze cie weźmie za jakiegoś pedofila.- rzucił Luke, klepiąc swojego przyjaciela po ramieniu na co ten rzucił, krótkie "Pierdol się" i znów spojrzał w moim kierunku.<br />
- Co dzisiaj porabiasz?<br />
- Eee... nic?- odpowiedziałam, nie wiedząc naprawdę co powiedzieć. Ten dzień zdecydowanie mogę zaliczyć do najdziwniejszych dni na całym świecie, ale chyba moja odpowiedź zadowoliła chłopak gdyż uśmiechnął się jak dziecko w Boże Narodzenie.<br />
- W takim razie zdecydowanie musisz dzisiaj do nas wpaść! Robimy imprezę!- wykrzyknął machając rękami na wszystkie strony, a ja naprawdę się odsunęłam bojąc się, że zaraz dostanę od niego w twarz.<br />
- To chyba nie jest dobry pomysł.- powiedziałam, zaczynając nerwowo bawiąc się moimi palcami.<br />
- Och no weź Sky, wyluzuj trochę.- Luke popatrzył się na mnie jakby rzucał mi wyzwanie. "Nie dasz rady, nie przyjdziesz. Wymiękniesz" mówił jego wzrok.<br />
- Zastanowię się.- odwzajemniłam spojrzenie chłopaka, a jego brwi wystrzeliły w górę w zdziwieniu, ale zaraz po tym się uśmiechnął.<br />
- W takim razie super!- rzucił brunet, nie zauważając nawet wymiany spojrzeń między mną a Luke'iem, które mówiły więcej niż słowa.<br />
Gdy chłopcy odeszli, a Calum przytulił mnie na pożegnanie, ruszyłam do kasy zastanawiając się co ja właśnie zrobiłam.<br />
Wpakowałam się w niezłe bagno, tylko tym razem bez niczyjej pomocy.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
--------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>Chcieliście Luky? Macie Luky! Na pewno jak się domyślacie w następnym rozdziale będzie się działo, oj będzie. Ale teraz wracając do spraw bardziej "poważnych" (na tyle na ile potrafię być poważna lol). Dziękuje wam za ponad 16 000 wyświetleń! WOW aż nie potrafię w to uwierzyć naprawdę! Dziękuje również za ponad 6 000 wyświetleń na wattpad! Jesteście niesamowici!</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Ale wracając do rzeczy, którą chciałam poruszyć, są to te nieszczęsne komentarze. Nie chce być jedną z tych autorek, które ustawiają 30 komentarzy- następny rozdział. Na pewno nie. Tylko uwierzcie, że jest trochę dziwnie kiedy na blogu jest ponad 20 obserwatorów a pod rozdziałem jest max 10- 12 komentarzy. Wiem, że nie każdemu chce się komentować i tego nie wymagam, ale jakbym mogła poprosić, żeby tylko chociaż ten rozdział skomentowali wszyscy, którzy czytają "Fast". Chciałabym po prostu wiedzieć ile was jest.</i></div>
</div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com25tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-12490986356182346862014-10-19T21:58:00.000-07:002014-11-04T22:06:44.261-08:00Rozdział 10<div style="margin-bottom: 20px; margin-top: 20px; text-align: justify;">
<span style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif;"><span style="font-size: 12px; line-height: 18px;"> </span></span><span style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px;"> - Sky! Masz jakieś rzeczy do prania?!- usłyszałam krzyk mojej matki pochodzący z łazienki na parterze. Trochę dziwnie było szczerze ją słysząc i to jeszcze z takim zdaniem. Dla innych może to być normalne, wręcz banalne. Ale nie dla mnie gdy jedyne co słyszę od mojej matki do głupie cześć i to raz na tydzień jak raczy wrócić wcześniej do domu.</span><br />
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Chwila!- odkrzyknęłam i zgramoliłam się z mojego łóżka podchodząc do krzesła gdzie znajdowały się moje ciuchy sprzed kilku dni. Byłam taka przerażona i zagubiona, że nawet nie potrafiłam włożyć normalnie ciuchów do szafy. Mój dzień składał się wyłącznie z krótkiego spaceru do kuchni i czasami do toalety. Za to łóżko i laptop stały się nierozłączną częścią mnie.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Sięgnęłam do kupki składającej się z dwóch par spodni, jakiś trzech koszulek i czarnej bluzy. Chwyciłam wszystkie rzeczy by zanieść je do prania. Otworzyłam drzwi na oślep jakoś jedną nogą i ruszyłam w dół po schodach uważając by się nie wywalić. Weszłam do łazienki gdzie moja matka klęczała przed automatem nastawiając odpowiednią temperaturę. Rzuciłam wszystkie ciuchy na kupkę brudnych ubrań znajdujących się w koszu obok automatu. Już miałam wyjść i wrócić do swojego pokoju, żeby zwinąć się w kokon z mojej kołdry i udawać, że nie żyję, ale oczywiście moja matka miała inne plany.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Sky, nie mogłaś ich od razu tu przynieść, tylko trzymasz je w pokoju jak jakiś brudas?- zapytała zirytowana wstając i spoglądając na mnie. Miała na sobie szare rurki, oraz żółtą, dopasowaną koszulkę na ramiączkach. Jej długie włosy były tym razem związane w idealnego koka, a na nogach miała czarne szpilki. Tak szpilki. Moja mama była idealne nawet w domu. Nie obchodziło ją to czy jest w biurze, domu czy w jakiejś melinie. Zawsze musiała wyglądać idealnie, i wyglądała.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Przepraszam.- bąknęłam, chcąc skończyć już to i wrócić do siebie.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Jesteś zajęta czymś ważnym?</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Nie.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Tak</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- W takim razie weź pieniądze, leżą na blacie i idź do sklepu. Obok pieniędzy leży lista zakupów.- powiedziała i nawet nie zdążyłam otworzyć ust, a ona już mnie minęła i wyszła z łazienki. Jęknęłam zirytowana i dosłownie ciągnęłam za sobą moje stopy, które próbowałam zmusić do jakiegokolwiek ruchu by dotrzeć do mojego pokoju. Muszę się przebrać. Świetnie.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Weszłam do pokoju, uprzednio zamykając drzwi i po jednym spojrzeniu na podłogę miałam ochotę walnąć moją głową w ścianę. Jak wychodziłam z stertą ciuchów upuściłam moją czarną bluzę, co oznacza ponowne pójście do łazienki i spotkanie z moją matką.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Podniosłam ją rzucając na łóżko i zdecydowanie nie przejmowałabym się nią aż do momentu kiedy będę chciała się na nim położyć, a ona będzie mi przeszkadzać, ale z jednej z kieszeń wyleciała mała pognieciona karteczka. Zmarszczyłam brwi i podeszłam do zgniecionego kawałka papieru. Przyklęknęłam chwytając przedmiot w ręce i powoli go rozwijając, wypuściłam powietrze nie zdając sobie to tej pory nawet świadomości, że je wstrzymywałam, kiedy zobaczyłam ciąg liczb. Na śmierć zapomniałam o numerze który podał mi James. Przygryzłam wargę, obracając cały czas kawałek papieru między palcami. Powinnam teraz wstać, wyrzucić go do kosza i po prostu o tym zapomnieć.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Ale zrobiłam coś całkiem odwrotnego.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Zanim zdążyłam zarejestrować co robię, przepisywałam po kolei każda liczbę z kartki do mojego telefonu.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Zawahałam się lekko spoglądając na ekran elektronicznego urządzenia</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Dwie sekundy.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Zastanawiałam się przez dwie sekundy, czy wcisnąć zieloną słuchawkę. Nie zważając na konsekwencje przycisnęłam wreszcie zieloną słuchawkę i przyłożyłam telefon do ucha.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Jeden sygnał.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Drugi sygnał</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Trzeci sygnał.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Halo?- usłyszałam jego głos, który zdecydowanie inaczej brzmiał przez telefon niż w rzeczywistości.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Um.. hej, tu Sky.- przełknęłam ślinę. Nagle po drugiej stronie połączenia zapadła cisza, i szczerze mówiąc nie wiedziałam co mam zrobić. To chyba był zły pomysł, żeby zadzwo...</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Sky? Czekaj, już wiem. To ty byłaś w tedy w barze nie? Przepraszam, ale na początku nie skojarzyłem.- zaśmiał się.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Nie w porządku, rozumiem. Dziwne by trochę było gdybyś pamiętał każdego swojego klienta.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Każdego klienta nie, ale te ładne klientki to z pewnością.- dam sobie rękę uciąć, że właśnie się wyszczerza i muszę podziękować Bogu za to, że mnie nie widzi bo moje policzki oblał czerwony rumieniec.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Myślałam, że może moglibyśmy się spotkać.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
***</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
<br /></div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Weszłam właśnie przez drzwi do kawiarenki gdzie zazwyczaj spotykam się z Kels, ale tym razem nie ona na mnie czekała. Usłyszałam znajomy już mi dzwonek dzwoniący cicho nad moją głową mówiąc pracownikom lokalu, że mają nowego klienta. Zamknęłam za sobą drzwi i rozejrzałam się po pomieszczeniu szukając gdzieś brąz czupryny, aż wreszcie znalazłam go siedzącego na końcu lokalu przy oknie. Gdy mnie zauważył na jego ustach zawitał uśmiech i energicznie mi pomachał. Posłałam mu uśmiech i odmachał zmierzając do lady by złożyć zamówienie.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Poproszę to co zawsze.- powiedziałam do blondyna, który zazwyczaj obsługuje tutaj w godzinach po południowych. Spojrzał na mnie uśmiechając się, oraz odpowiadając, że zamówienie będzie gotowe za jakieś dziesięć minut. Poprawiłam swoją bransoletkę i ruszyłam w kierunku bruneta.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Hej.- spojrzałam na niego i usiadłam na przeciwko.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Cześć.- odpowiedział ciągle się uśmiechając.- Szczerze mówiąc byłem zdziwiony, że zadzwoniłaś, zazwyczaj dziewczyny do mnie oddzwaniają.- zaśmiał się na co mu zawtórowałam i szczerze mogę przyznać, że był to prawdziwy uśmiech, który zagościł na mojej twarzy od wielu tygodni.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Jasne, bo ci uwierzę.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- W takim razie to oto chodzi tak? Zaimponował ci mój wygląd czy urok osobisty?- poruszył dziwnie brwiami na co wybuchnęłam śmiechem.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Uroku osobistego na pewno ci nie brak.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Więc, widzę, że bezpiecznie dotarłaś do domu?</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Jak widać, żyję.- spojrzałam na niego zatajając całą sytuacje z tamtego wieczoru. James otworzył usta, żeby zadać kolejne pytanie, ale przerwał mu kelner przynoszący moje zmówienie. Odebrałam moje latte i szarlotkę, dziękując i wracając wzrokiem na bruneta.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Tak w sumie nie za bardzo się znamy, może opowiesz mi coś o sobie?</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- A co byś chciał wiedzieć?- zapytałam biorąc łyk mojej kawy, pijąc powoli by nie poparzyć języka.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Nie wiem, może co lubisz robić, czy pracujesz, albo czy masz rodzeństwo?- spojrzał na mnie biorąc łyk swojego napoju. Spojrzałam przez okno, zastanawiając się co mogę mu opowiedzieć. Chyba raczej nie wypada na drugim spotkaniu powiedzieć: Jestem osiemnastoletnią dziewczyną, którą prześladuje jakiś totalny psychopata, dlatego się upiłam jak idiotka w tedy w barze. Odchrząknęłam.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- W sumie nie mam jakiś zainteresowań, lubię biegać, coś poczytać. Nic po za tym. Jeśli chodzi o pracę to aktualnie nigdzie nie pracuję i nie mam rodzeństwa. Zdecydowanie nie lubię dużych, głośnych imprez i mam tylko jedną prawdziwą przyjaciółkę, która nazywa się Kelsey.- spojrzałam na swoje palce, a potem z powrotem na niego. Nie wliczając ostatnich tygodni moje życie było typowym życiem każdej nastolatki. - Teraz ty.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- W sumie to nie ma nic ciekawego do opowiadania. Pracuje w barze, ale to już wiesz. Mieszkam sam, jakiś rok czy dwa temu wyprowadziłem się od rodziców. Nie mam jakiegoś hobby, jeśli do hobby zalicza się siedzenie przed telewizorem.- zaśmiał się.- A może wreszcie dowiem się co taka dziewczyna jak ty robiła w barze o takiej godzinie? Nie wyglądasz na kogoś kto wieczorami szlaja się po klubach by się spić.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- To była tylko jednorazowa sytuacja.- przetarłam wierzchem dłonie moje oczy, próbując mu dać do zrozumienia, że nasza rozmowa zjeżdża na tor, którym nie chce jechać. Na pewno nie teraz.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Może pójdziemy się przejść po parku co? Taka ładna dzisiaj pogoda.- powiedział spoglądając za okno. Uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową na znak zgody. Podnieśliśmy się z miejsca ruszając ku drzwiom. Gdy tylko wyszliśmy na zewnątrz, przywitał nas ciepły wiatr rozwiewający moją włosy. Ruszyliśmy przez ulicę w stronę parku, kontynuując rozmowę na nasz temat. James od czasu do czasu rzucał jakimiś kawałami, które muszę powiedzieć, że nawet były zabawne. Dopiero teraz zauważyłam, że przez cały czas spędzony z chłopakiem, nie pomyślałam ani razu o mich problemach. Ani o Luke'u. </div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Pierwszy raz od dawna uśmiech pojawił się na mojej twarzy i nie chciał z niej zejść.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Może usiądziemy na ławce obok fontanny?- zaproponował na co się zgodziłam i po chwili już siedzieliśmy na przeciwko niewielkiego zbiornika z wodą. James kontynuował swoją wypowiedź na temat kompromitującej sytuacji z dzieciństwa i chciałabym powiedzieć, że na prawdę go słuchałam, ale w tedy bym skłamała. Moją uwagę przykuła dziwna postać opierająca się o drzewo jakieś pięć może sześć metrów od nas. Nie byłoby w tym nic dziwnego oprócz tego, ze nieznajoma postać patrzyła się cały czas w naszą stronę, a spod czarnego kaptura wystawały nieliczne blond kosmyki.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
Moje całe ciało zesztywniało i myślałam, że zaraz puszę pawia.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Sky? Słuchasz mnie?- zapytał brunet, na co odwróciłam głowę w jego kierunku.</div>
<div style="font-family: Arial, Helvetica, Trebuchet, sans-serif; font-size: 12px; line-height: 18px; margin-bottom: 20px; margin-top: 20px;">
- Tak, tylko po prostu się zagapiłam.- brunet jedynie zmarszczył brwi, a ja po raz kolejny odwróciłam głowę w stronę drzewa, przy którym już nikogo nie było.</div>
</div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-53296866576790392142014-10-12T12:22:00.000-07:002014-10-12T12:28:02.359-07:00Rozdział 9Siedziałam w kuchni na krześle wpatrując się w ścianę znajdującą się naprzeciwko mnie. W moich dłoniach na które miałam naciągnięte rękawy bluzy znajdował się kubek z jeszcze parującą herbatą. Nie zwracając zbytnio uwagi na temperaturę mojego napoju brałam kolejny łyk za łykiem, przez co mój język był już trochę poparzony. Zegar na ścianie wskazywał dokładnie godzinę trzecią nad ranem. Gdy wróciłam do domu, myślałam, że moi rodzice rozszarpią mnie na strzępy. Na ich twarzy malowały się dwie emocje. Ulga, że wreszcie wróciłam do domu i gniew zapewne za to, że sprawiłam im tyle rzeczy przez co się zamartwiali. Oczywiście dostałam długi wywód, że nie powinnam tak nigdy robić, a potem musiałam zadzwonić do Kelsey i jej również wszystko wyjaśnić. Od niej również dostałam ochrzan oraz naszą rozmowę zakończyła poważnym "Ja sobie jutro z tobą porozmawiam." Nie wiem czego mam się spodziewać i szczerze nie chce mi się nawet nad tym teraz zastanawiać.<br />
Moi rodzice poszli już spać, więc znowu siedzę sama z wszystkim moimi myślami.<br />
Spojrzałam na moje paznokcie, które były pokryte czarnym, lekko zdartym lakierem. Wzięłam kolejny łyk letniej już herbaty i podniosłam wzrok na zdjęcie powieszone na ścianie. Widniałam na nim ja w wieku sześciu może siedmiu lat. Siedziałam na huśtawce z ogromnym uśmiechem na twarzy, a tato stał za mną huśtając mnie co raz wyżej, mama robiła nam to zdjęcie dlatego nie widać jej na nim. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj, cały dzień siedzieliśmy w domu oglądając jakiś głupi serial w telewizji i mama wreszcie postanowiła, że musimy gdzieś wyjść. Była piękna jesień dlatego szybko się ubraliśmy i wyszliśmy do parku. Oczywiście taki spacer nie mógł odbyć się bez wizyty na placu zabaw.<br />
W tedy wszystko było takie beztroskie, a moim jedynym problemem było czy poskakać na skakance czy pojeździć na rowerze. Jako dziecko zawsze chciałam być już dorosła, mogłabym w tedy robić to co chce. Ile ja bym oddała, żeby chodź na jeden dzień wrócić do tych czasów i po prostu być szczęśliwym. My, ludzie, jesteśmy strasznie sprzeczni. Kiedy jesteśmy dziećmi- chcemy być dorosłymi, kiedy jesteśmy dorosłymi- chcemy być dziećmi. Tak naprawdę nigdy nie wiemy czego chcemy. Kiedy dostajemy to co myślimy, że chcemy- chcemy czegoś innego. I tak w kółko. Mówią, że to kobiet nie da się zrozumieć, i jest to połowa prawdy, a druga jest taka, że to ludzi nie da się zrozumieć. Jesteśmy istotami, które wszystkie uczucia odczuwają najmocniej, i chociaż czasami znajdą się wyjątki gdzie sądzimy, że mają serce z kamienia i wszystko po nich spływa jest to nie prawda. Oni po prostu są silniejsi i maja twardszą skorupę.<br />
Ale każdy kiedyś pęka.<br />
Każdy kiedyś upada.<br />
I ja właśnie chyba upadam.<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
***</div>
<br />
Siedziałam w moim pokoju na łóżku, a na moich kolanach spoczywał otwarty laptop. Przewijałam właśnie główną stronę na facebook'u czekając na przyjście Kelsey. Postanowiła mnie dzisiaj odwiedzić, jeśli to w ogóle można nazwać odwiedzinami. Po prostu zadzwoniła i oznajmiła, że będzie za dziesięć minut. Nie zdążyłam nawet otworzyć ust kiedy usłyszałam dźwięk zakończonego połączenia.<br />
Podniosłam wzrok znad ekranu mojego laptopa, kiedy drzwi do mojego pokoju gwałtownie się otworzyły. W progu stanęła moja przyjaciółka, nerwowo poprawiając włosy jakby właśnie szła na jakieś ważne spotkanie, a jej fryzura nie chciała się ułożyć.<br />
- Hej.- zamknęła za sobą drzwi i rzucając swoją torebkę na łóżko chwyciła krzesło, które stało przy moim biurku i usiadła na nim okrakiem opierając ręce na jego oparciu. Miała na sobie szare dopasowane rurki, białą zwykłą podkoszulkę i granatowy żakiet. Na jej rękach jak zwykle można było zauważyć mnóstwo pierścionków i bransoletek. Wyglądała idealnie, z reszta jak zawsze. Czułam się w mojej za dużej koszulce i dresach przy niej jak brzydkie kaczątko przy łabędziu.<br />
- Hej.- odpowiedziałam wracając wzrokiem na ekran mojego laptopa co spotkał się z jej głośnym westchnieniem.<br />
- Skyyy....- jęknęła głośno.<br />
- Kelseyyyy- odpowiedziałam jej, ciągle skupiając się na elektronicznym urządzeniu.<br />
- Czy możesz ogarnąć wreszcie tą swoją dupę, zamknąć tego cholernego laptopa i ze mną porozmawiać?- jęknęłam zrezygnowana, ponieważ wiedziałam, że mi tego nie odpuści. Zamknęłam mojego laptopa, podciągnęłam nogi do siadu skrzyżnego i spojrzałam na blondynkę.<br />
- Sky czy ty w ogóle ostatnio spałaś?- spałam? Czy ja spałam? Czy ktokolwiek byłby w stanie spać po czymś takim? Od kilku dni mam takie wory pod oczami, że chyba żaden korektor nie byłby w stanie ich zakryć. Kładąc się do łóżka wyobrażałam sobie, że ktoś siedzi w moim pokoju i mnie obserwuje. Bałam się najmniejszego hałasu, szelestu. Bałam się własnego cienia. Więc czy spałam? Nie, nie spałam.<br />
Patrzyłam na nią, a moje myśli rozsadzały mi głowę, ale nie wypowiedziałam żadnego z nich. Jedynie na co było mnie stać to wzruszenie ramionami.<br />
- Jeżeli masz zamiar cały czas wzruszać ramionami to sorry, ale chyba się nie dogadamy.- zamknęła oczy i palcami lekko uszczypnęła czubek swojego nosa.<br />
- A co mam ci powiedzieć? No powiedz co mam ci powiedzieć? Że jakiś kretyn robi ze mną totalną idiotkę? Że najpierw myślałam, że jakiś małolat robi sobie żarty i ma ubaw, ale teraz jestem przerażona na śmierć? To chciałaś słyszeć?<br />
- Nie rozumiem, dlaczego jeszcze nie poszłaś z tym na policje.<br />
- Zwariowałaś? On ma mój numer, wie gdzie mieszkam, jest do wszystkie zdolny. Przecież on mnie zabije.<br />
- Boże Sky, ale się wkopałaś w niezłe bagno.- i tu muszę się z nią zgodzić. Bagno to doskonałe słowo opisujące moją sytuację. Nie mogłam uwierzyć, że w tak krótkim czasie moje spokojne, monotonne życie zmieniło się w koszmar na jawie. Czułam się jak w środku jakiegoś pierdolonego filmu. Jakby dookoła mnie były poustawiane kamery a ja odgrywałam swoją rolę. Tylko, że to nie był film, nie było tu kamer, a ja nie byłam aktorką. Byłam tylko kolejnym pionkiem w tym popapranym świecie i zamiast roli odgrywałam swoje życie. Tylko nie tak sobie to wyobrażałam. Zawsze chcemy mieć idealne życie. Przyjaciele, chłopak, dobre oceny, zabawa, brak problemów. Tylko, że to jest nie możliwe. Nie tak wygląda życie. Życie to niezłe bagno w którym trzeba uważnie stawiać kroki, wystarczy tylko jeden zły i topisz się nie znajdując ratunku.<br />
Życie to niezła suka.<br />
- Więc co masz zamiar zrobić?- Kelsey zapytała po dłuższej chwili ciszy.<br />
- Nie wiem. Na prawdę nie wiem.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
----------------------------------------------------------------------------------------------------------</div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Okay więc tak wiem, nienawidzicie mnie. Jak ja mogłam was tyle przetrzymywać z tym 9 rozdziałem, ale halo jest? Jest xd </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Wiem, że długo czekaliście na rozdział, ale te tygodnie w szkole to był istny horror. funkcjonowałam tylko i wyłącznie na kawie. siedziałam i uczyłam się do 24, a potem musiałam o 6 wstawać więc mam nadzieję, że rozumiecie. Teraz od października jeszcze zaczynam lekcje angielskiego dwa razy w tygodniu, ale postaram się dodawać rozdziały w miarę regularnie. Jeszcze raz przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczycie.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Przypominam o tweetowaniu z hasztagiem #FastFFPL</i><br />
<i>I jeszcze jedno......</i><br />
<i>DZIĘKUJE ZA PONAD 12 TYŚ WYŚWIETLEŃ WOW, NA PRAWDĘ KOCHAM WAS X</i></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-3681329557838737375.post-23286639144055406182014-09-21T12:17:00.000-07:002014-09-21T12:17:05.575-07:00Rozdział 8<div style="text-align: center;">
<i><b><u>PRZECZYTAJ NOTKĘ POD ROZDZIAŁEM!</u></b></i></div>
<br />
<br />
Krzyczałam, wyrywałam się, ale to wszystko na nic. Mężczyzna trzymał mnie nadal, a z każdym moim kolejnym szarpnięciem jego palce bardziej zaciskały się na moich ramionach i już wiem, że kolejnego dnia będę miała w tym miejscu siniaki. Jeśli w ogóle dożyje tego kolejnego dnia. W kącikach moich oczy pojawiły się łzy, a w gardle uformowała ogromna gula. Spojrzałam wreszcie na mojego napastnika i jedynie co dostrzegłam to czarny kaptur naciągnięty na jego twarz tak mocno, że ledwo dostrzegłam jego usta czy nos, nie wspominając już o oczach. Za to on widział mnie na pewno doskonale, ponieważ przez moje ciągłe wyrywanie się mój kaptur już dawno opadł w dół uwalniając moje niesforne brąz kosmyki, ukazując moją twarz.<br />
- Uspokój się ślicznotko.- nieznajomy odezwał się do mnie, a ja mogę przysiąc, że znam ten głos. Nie potrafię sobie przypomnieć kto był jego właścicielem, ale cholera słyszałam go już kiedyś na milion procent.<br />
- Cz-czego chcesz?- wydukałam, a mój głos załamał się w połowie wypowiedzi. Tak Sky brawo, logiczne przecież, że nie chce cie zaprosić na kawę i ciastko. Zawsze kiedy czytałam książki i głównego bohatera pojmano, to za każdym razem kiedy zadawał pytanie "Czego chcesz?" to miałam ochotę rzucić książką bo to jest przecież tak cholernie oczywiste, że aż głupio zadawać takie pytania. Ale teraz powinnam przeprosić wszystkie moje książki, bo strach który nas paraliżuje przejmuje całkowitą kontrolę nad naszym ciałem i nie potrafimy się skupić na tym co robimy, a już przede wszystkim nad tym co mówimy.<br />
- Spokojnie, nie zrobię ci krzywdy.- uśmiechnął się, a ja mogę przysiąść, że chociaż nie widzę reszty jego twarzy to jego oczy zawzięcie się we mnie wpatrują.<br />
Teraz mogę się modlić tylko o bezbolesną i szybką śmierć.<br />
<br />
<b>Luke's POV</b><br />
<b><br /></b>
Czy ci pieprzeni idioci nie potrafią zrozumieć jednej głupiej prośby? Czy to jest na prawdę taki wiele, żeby jeden z nich nie wypił pieprzonego piwa tylko dzisiaj? Oczywiście, że nie bo po co. Przecież mogę wypić jak zazwyczaj, a Luke wróci sobie na piechotę. Niech ja tylko wrócę do domu na tą piechotę to nie chciałbym być na miejscu żadnego z tej bandy pół mózgów.<br />
Minąłem właśnie kolejny bar z którego na zewnątrz wydobywała się muzyka, a po chwil drzwi otworzyły się i z budynku wyszły dwie dziewczyny ledwo trzymające się na swoich w cholerę długich szpilkach i szczerze mówiąc nie mam bladego pojęcia jak dziewczyny potrafią zrobić w tym chociaż krok. Kiedyś rozmawiałem na ten temat z Hood'em i powiedział, że to w chuj ciężkie. Nie wiem skąd to wie i chyba nie mam ochoty się nigdy dowiedzieć.<br />
Z moich rozmyśleń wyrwał mnie krzyk dochodzący zza budynku, który właśnie mijałem. Zatrzymałem się na chwilę i szczerze mówiąc poszedłbym dalej i nie zwrócił na to uwagi ponieważ na pewno jakaś banda nastolatków chce się zabawić z przypadkową dziewczyną która znalazła się w nieodpowiednim miejscu o nieodpowiedniej porze, ale za cholerę dam sobie rękę uciąć, że znam ten głos. Przylgnąłem do ściany lekko wychylając się by dostrzec jakiegoś faceta, który trzyma zaciśnięte ręce na ramionach jakiejś dziewczyny.<br />
Ale to nie była jakaś dziewczyna.<br />
To była Sky.<br />
Powinienem teraz ruszyć w swoim kierunku i nie zwracać na na to żadnej uwagi bo chciałem, żeby cierpiała tak jak ja, ale... ugh pieprzone ale. Cholera by cię Parker. Ściągnąłem kaptur z swojej głowy ruszając w ich stronę, przeklinając na siebie, żeby zostawić ją tu i tyle. Moje oczy napotkały jej wzrok i nie jestem pewien co w nich zauważyłem. W jej tęczówkach był strach, ale też i ulga? Nie wiem czy była ona sprawiana, moim widokiem, ale niech sobie nie myśli, że nie miałem zamiaru jej tu zostawić.<br />
Podszedłem do mężczyzny i odciągnąłem go za tył bluzy, przypierając do ściany. Widocznie był zdziwiony takim obrotem spraw, ale mówi się trudno.<br />
- Coś ci się kurwa nie podoba?- zapytałem zaciskając pięści na brzegach jego bluzy.<br />
- J-ja nie.- powiedział głośno przełykając ślinę.<br />
- W takim razie teraz pięknie sobie pójdziesz do domu i żebym cie więcej nie widział.- popchnąłem go na bok, a on podniósł się i zwiał. Pieprzony tchórz.<br />
Odwróciłem się mierząc wzrokiem dziewczynę i ruszyłem przed siebie nawet na nią nie patrząc.<br />
<br />
<b>Sky's POV</b><br />
<b><br /></b>
Patrzyłam na tył jego pleców nie wiedząc właściwie co się właśnie wydarzyło i co mam teraz zrobić. Luke zwolnił trochę i odezwał się do mnie nawet nie odwracając chociażby na milimetr.<br />
- Idziesz, czy będziesz tak stać i czekać na kolejnego faceta?- dwa razy mi nie musiał powtarzać. Ruszyłam za nim szybkim krokiem doganiając go i już po chwili szliśmy w cichy zmierzając w kierunku mojego domu. Moje myśli rozwalały mój mózg od środka, dopiero teraz dotarło do mnie co się przed chwilą wydarzyło i co by było dalej gdyby nie Luke. Pierwsze myśl jaka nasunęła mi się to to, żeby mu podziękować, ale kiedy już miałam otworzyć usta, zamknęłam je przypominając sobie co Luke robił w tym samym miejscu i o tej samej porze co ja już któryś raz z kolei.<br />
Chłopak kopie już od jakiś pięciu minut drogi ten sam kamień, a ja nie mam bladego pojęcia jak on go dostrzega w tych ciemnościach. Jedyne co sprawia, że jeszcze się nie wywróciłam to latarnie które oświetlały nas od czasu do czasu. Zacisnęłam pięści w kieszeni mojej bluzy ponieważ ta cisza robiła się strasznie irytując, a kiedy za każdym razem otwierałam usta, żeby coś powiedzieć zamykałam je zdając sobie sprawę, że to nie bladego sensu.<br />
Nagle Luke zatrzymał się, powodując, że wyrwałam się z moich zamyśleń jak zacząć jakąkolwiek konwersacje z nim. Podniosłam głowę do góry zdając sobie, że jesteśmy pod moim domem. Przeniosłam wzrok na blondyna zdając sobie sprawę, że cały czas mi się przypatruje. Odchrząknęłam wbijając swój wzrok w moje trampki.<br />
- Ja um, dziękuje.- podniosłam lekko wzrok na niego nie wiedząc co mogę więcej powiedzieć lub zrobić. Ale on nie dał mi żadnych wskazówek. Po prostu stał się wciąż się gapił. Nie wiedząc co mogę jeszcze zrobić, odwróciłam się na pięcie i ruszyłam do bramy by wreszcie wejść na moje podwórko i poczuć się bezpiecznie.<br />
- Sky!- odwróciłam się słysząc jego krzyk, po to by napotkać jego bezczelny uśmiech. Widząc moją pytając minę, narzucił kaptur na głowę, i mrugnął do mnie.<br />
- Takie dziewczyny jak ty nie powinny chodzić same po mieście w takich porach, bo może coś się im stać.- powiedział i odwrócił się ruszając w swoją stronę. Stałam chwilę wpatrując się w miejsce gdzie przed chwilą stał blondyn i jestem prawie pewna, że w jego głosie zamiast troski usłyszałam bardziej groźbę.<br />
<br />
<br />
<div style="text-align: center;">
<i>------------------------------------------------------------------------------------------------------</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i><br /></i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>I mamy 8 rozdział oraz ponad 9 tyś wyświetleń, więc nie wiem co powiedzieć po za wow. </i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Mamy Luky moments! No może nie ma tu żadnego całowania itp, ale to jednak dalej Luky moments. Tak, tak Luky! Ten bromance wygrał bezkonkurencyjnie i spodobał wam się najbardziej :)</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Moim zdaniem ten rozdział jest do dupy i tyle w temacie. Moje wena chyba przeżywa kryzys, ale trzeba się jakoś pozbierać. Dlatego postaram się, żeby kolejny rozdział był w niedzielę, ale nic nie obiecuję, ponieważ nie mam ochoty dodawać rozdziałów tylko po to, żeby były.</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Przypominam o tweetowaniu z hasztagiem #FastFFPL</i></div>
<div style="text-align: center;">
<i>Czekam na wsze komentarze x</i></div>
xhttp://www.blogger.com/profile/05342536352854601852noreply@blogger.com11